Co bardzo dziwne rozwój środków komunikacji elektronicznej
nie pogłębia więzi społecznych, ale wręcz przeciwnie. Dzieje się tak dlatego,
ponieważ wielu ludzi w sieci interesują głównie wytwory własne. Wspólnota
kulturowa też się rozluźnia, ponieważ mamy tyle kanałów, że w zasadzie każdy
oglądał wczoraj wieczorem co innego, a czytelnictwo staje zajęciem niszowym.
Telefoniczni ekshibicjoniści największą wagę przywiązują do tego jaki model
telefonu mogą pokazać. W tej sytuacji komunikacja przestaje niekiedy służyć do
przekazywania informacji, a staje się tablicą na której przyklejamy swoje
zdjęcia. Oczywiście całkiem spora grupa wykorzystuje zdobycze techniki w celu
pogłębiania swojej wiedzy, dyskutowania na forach czy propagowania jakichś
idei. Dla nich internet staje się wręcz „rozszerzeniem świadomości” – Timothy
Leary, nieżyjący już czołowy ideolog ruchu hippisowskiego, widział w globalnej
sieci nowe LSD. Jakkolwiek by to nie brzmiało coś w tym jest. Internet
rozszerza naszą percepcję.
Wolność możemy wykorzystywać zarówno do dobrych, jak i złych
celów. Na tym polega istota wolności, również cybernetycznej. Laureat Nagrody
Nobla Francis Crick, twierdził że zażywanie LSD otworzyło jego umysł na
nieszablonowe myślenie i pomogło mu w odkryciu struktury DNA. Internet może
wspierać nasz rozwój, o ile jest narzędziem poszukiwań. W przeciwieństwie do
mediów takich jak telewizja, jest on bardziej interaktywny i różnorodny.
Internet daje nam wybór – a że ludzie często wybierają rzeczy łatwe to już inna
kwestia. Paradoksalnie to co łatwe na ogół nie przynosi zbytniej satysfakcji.
Przypomnijcie sobie to uczucie spełnienia, kiedy udało się Wam osiągnąć jakiś
trudny cel... Z pewnością rekompensowało to trud jaki włożyliście w jego
realizację. Wbrew katastroficznemu biadoleniu które sączy się ze wszystkich
stron, pod tą szerokością geograficzną pod którą żyjemy mamy całkiem sporo
możliwości doskonalenia się i rozwoju – także dzięki sieci informatycznej. Sęk
w tym, iż oczekujemy że za wszystko będą nam płacić. Nie podejmujemy się
niczego co nie przekłada się na zyski ekonomiczne. Komuś kto wyczekuje pod
blokiem na jakieś ciekawe wydarzenie, świat rzeczywiście musi wydawać się
ponury i złowrogi, jak w gangsterskich hip-hopowych kawałkach.
Ale to co naprawdę interesujące nie wiąże się wcale z
pieniędzmi. Kiedy ma się pieniądze można imponować kobietom i kupować sobie
rzeczy na które ma się ochotę. I to znowu wiąże się z wolnością – można używać
pieniędzy do dobrych i złych celów. Za relatywnie niewielkie środki można kupić
sobie bardzo dużo książek – na pewno czytając przez całe życie nie wydałbyś na
nie tyle ile na dobry samochód. Ale przecież nikt nie kalkuluje w ten sposób.
Jedne rzeczy są nam potrzebne, inne nie. Dezodorant jest konieczny żeby nie
cuchnąć potem, telewizor żeby go oglądać, telefon żeby dzwonić... Żadna z tych
rzeczy nie jest nam niezbędna z biologicznego punktu widzenia, lecz odczuwamy
społeczną potrzebę ich posiadania. Potrzeba społecznego dostosowania jest
zakorzeniona już w naszych genach, choć nie musi prowadzić nas do szczęścia.
Jak pisał niegdyś Richard Dawkins nasze geny są samolubne. Oznacza to, że w
interesie poszczególnego genu leży tylko i wyłącznie jego powielenie, a zatem
konsekwencje psychologiczne działania genów pozbawiają nas wolności, a w konsekwencji
niekiedy i szczęścia, w imię nadrzędnych biologicznych celów.
Ewolucja kształtowała nas dłużej niż kultura, ale w
dzisiejszym otoczeniu które homo sapiens sam sobie kreuje, jej skutki dalej
kierują naszym zachowaniem, z tym że naturalne popędy przestają często pełnić
swoją funkcję – rywalizacja o zasoby zmierza już bardziej w kierunku
poszerzania abstrakcyjnego materialnego dobrobytu, niż zapewniania jednostce
dogodnych warunków do rozmnażania. Społeczeństwa najsilniej uprzemysłowione
przeżywają kryzys demograficzny, a aspekt reprodukcyjny seksu został w świadomy
sposób okiełznany, tak żeby czerpać można z niego było czystą przyjemność. Choć
cieszymy się bezprecedensową w dziejach ludzkości wolnością, możliwościami i
technologiami, problemy ludzkie wydają się nie znikać, ale nadal się generować.
W globalnej wiosce wieści rozchodzą się szybko, więc ciągle gonimy za nowością.
Niemożność sprostania wyzwaniom prowadzi wielu z nas do depresji
cywilizacyjnej, kiedy leżąc syci i znudzeni przerzucamy telewizyjne kanały albo
klikamy myszką. Przewlekły stres, ciągłe porównywanie się z innymi, kredytowe
niewolnictwo – współczesny „nowy wspaniały świat” pełen jest pułapek.
Ograniczanie swoich horyzontów nie pomaga nam się z nim mierzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz