Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 21 maja 2015

INTERES ŻYCIA

Światem rządzą mężczyźni, a mężczyznami kobiety. Mężczyźni myślą tylko o jednym, a kobiety lecą tylko na pieniądze. Polscy mężczyźni to pijacy i złodzieje, ale i tak najgorsi są Żydzi. Rządzą oni bowiem Ameryką, czyli właśnie światem. I tak właśnie koło się zamyka. Wniosek z tego taki, że wszystko zależy od żydowskiej dziwki zwanej Wielką Nierządnicą. Przybyła ona z Babilonu żeby dawać dupy możnym tego świata.  „Winem zapalczywości swojego nierządu napoiła wszystkie narody, i królowie ziemi dopuścili się z nią nierządu, a kupcy ziemi wzbogacili się ogromem jej przepychu” – powiada Apokalipsa świętego Jana. Prorok przewiduje, że do końca świata doprowadzi ponętna zdzira, która nie dość że udziela lekcji Kamasutry to jeszcze rozdaje forsę. Niestety, szansa na to że to Wy padniecie jej ofiarą jest niewielka – tradycyjnie z tej hojności i wyuzdania skorzystają tylko światowi decydenci. Koniec świata zmiecie jednak nas wszystkich. I gdzie tu boża sprawiedliwość?


Jak zwykle wszyscy zapłacimy za błędy na górze. Nikt bowiem się nie zorientuje, że Wielka Nierządnica to dziwka szatana. A przecież Bóg nigdy nie przysłał by im żadnej dziwki – no chyba że Allach... I gdzie tu logika? Wyjaśnić to wszystko może tylko masońsko-komunistyczny spisek. Katolicy nazywają to „cywilizacją śmierci”. Jej przeciwieństwem miała być cywilizacja średniowiecza – krucjaty, konkwisty i takie tam inkwizycje. Teraz zaś mamy in vitro, wychowanie seksualne i jeszcze gorsze zbrodnie. Oni robią to celowo!!! Nie dość że sobie pobaraszkują z szatańską kurewką, to jeszcze zarobią na tym że będzie koniec świata!!! A jak już będzie Armageddon, to sobie wsiądą do statku kosmicznego i spierdolą z płonącej ziemi! Tak, bogaty to zawsze się ustawi. I nie będzie musiał nawet próbować przechodzić przez ucho igielne.
 

Osiemdziesięciodziewięcioletni milioner  James Howard Marshall Drugi nie mógł jednak czekać na koniec świata. Jego dni były już policzone, a więc musiał się spieszyć. Znalazł więc sobie zwykłą nierządnicę. Poślubił modelkę „Playboya” Annę Nicole Smith. Mógł się cieszyć jej cyckami jeszcze przez czternaście miesięcy zanim wyciągnął kopyta. Kiedy wreszcie przestały ją miętosić łapska starucha, Anna miała w końcu wydawać jego pieniądze. No i wydawała, tyle że na adwokatów. Syn lubieżnego grzyba wytoczył jej proces o prawa do majątku, jaki ciągnął się przez dziesięć lat i pochłonął wszystkie oszczędności cycatej Anki. W efekcie mariażu z piernikiem zrujnowała więc tylko swój medialny wizerunek. Pocieszenia szukała w lodówce, a to pozbawiło ją jej największego atutu, czyli uroku osobisto-fizycznego. Ucieszyło to natomiast paparazzich i pismaków z brukowców, którzy rozpisywali się z rozkoszą o jej otyłości, ilustrując swoje moralne traktaty zdjęciami spasłej blondynki. Ania postanowiła, że im jeszcze pokaże i zdecydowała się na karkołomną kurację odchudzającą. Jako sex-bomba z odzysku, znowu mogła liczyć na „uznanie” i zaczęli ją pokazywać w telewizji. I wtedy przewrotny los znowu dał jej kopa – jej dwudziestoletni syn przedawkował. Wkrótce wzięła garść tabletek na uspokojenie i podzieliła jego los. O ojcostwo jej małej córki, a być może o odziedziczony przez nią majątek, ubiegało się pięciu mężczyzn. Jak ktoś ma łeb do interesów, to nawet na przyjemnościach może zarabiać.           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz