Światem rządzą mężczyźni, a mężczyznami kobiety. Mężczyźni
myślą tylko o jednym, a kobiety lecą tylko na pieniądze. Polscy mężczyźni to
pijacy i złodzieje, ale i tak najgorsi są Żydzi. Rządzą oni bowiem Ameryką,
czyli właśnie światem. I tak właśnie koło się zamyka. Wniosek z tego taki, że
wszystko zależy od żydowskiej dziwki zwanej Wielką Nierządnicą. Przybyła ona z
Babilonu żeby dawać dupy możnym tego świata. „Winem
zapalczywości swojego nierządu napoiła wszystkie narody, i królowie ziemi dopuścili się z nią nierządu, a kupcy
ziemi wzbogacili się ogromem jej przepychu” – powiada Apokalipsa świętego Jana.
Prorok przewiduje, że do końca świata doprowadzi ponętna zdzira, która nie dość
że udziela lekcji Kamasutry to jeszcze rozdaje forsę. Niestety, szansa na to że
to Wy padniecie jej ofiarą jest niewielka – tradycyjnie z tej hojności i
wyuzdania skorzystają tylko światowi decydenci. Koniec świata zmiecie jednak nas
wszystkich. I gdzie tu boża sprawiedliwość?
Jak
zwykle wszyscy zapłacimy za błędy na górze. Nikt bowiem się nie zorientuje, że
Wielka Nierządnica to dziwka szatana. A przecież Bóg nigdy nie przysłał by im
żadnej dziwki – no chyba że Allach... I gdzie tu logika? Wyjaśnić to wszystko
może tylko masońsko-komunistyczny spisek. Katolicy nazywają to „cywilizacją
śmierci”. Jej przeciwieństwem miała być cywilizacja średniowiecza – krucjaty,
konkwisty i takie tam inkwizycje. Teraz zaś mamy in vitro, wychowanie seksualne
i jeszcze gorsze zbrodnie. Oni robią to celowo!!! Nie dość że sobie
pobaraszkują z szatańską kurewką, to jeszcze zarobią na tym że będzie koniec
świata!!! A jak już będzie Armageddon, to sobie wsiądą do statku kosmicznego i
spierdolą z płonącej ziemi! Tak, bogaty to zawsze się ustawi. I nie będzie
musiał nawet próbować przechodzić przez ucho igielne.
Osiemdziesięciodziewięcioletni
milioner James Howard Marshall Drugi
nie mógł jednak czekać na koniec świata. Jego dni były już policzone, a więc
musiał się spieszyć. Znalazł więc sobie zwykłą nierządnicę. Poślubił modelkę
„Playboya” Annę Nicole Smith. Mógł się cieszyć jej cyckami jeszcze przez
czternaście miesięcy zanim wyciągnął kopyta. Kiedy wreszcie przestały ją
miętosić łapska starucha, Anna miała w końcu wydawać jego pieniądze. No i
wydawała, tyle że na adwokatów. Syn lubieżnego grzyba wytoczył jej proces o
prawa do majątku, jaki ciągnął się przez dziesięć lat i pochłonął wszystkie
oszczędności cycatej Anki. W efekcie mariażu z piernikiem zrujnowała więc tylko
swój medialny wizerunek. Pocieszenia szukała w lodówce, a to pozbawiło ją jej
największego atutu, czyli uroku osobisto-fizycznego. Ucieszyło to natomiast
paparazzich i pismaków z brukowców, którzy rozpisywali się z rozkoszą o jej
otyłości, ilustrując swoje moralne traktaty zdjęciami spasłej blondynki. Ania
postanowiła, że im jeszcze pokaże i zdecydowała się na karkołomną kurację
odchudzającą. Jako sex-bomba z odzysku, znowu mogła liczyć na „uznanie” i
zaczęli ją pokazywać w telewizji. I wtedy przewrotny los znowu dał jej kopa –
jej dwudziestoletni syn przedawkował. Wkrótce wzięła garść tabletek na
uspokojenie i podzieliła jego los. O ojcostwo jej małej córki, a być może o
odziedziczony przez nią majątek, ubiegało się pięciu mężczyzn. Jak ktoś ma łeb
do interesów, to nawet na przyjemnościach może zarabiać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz