Łączna liczba wyświetleń

sobota, 26 lutego 2022

NAŁOGOWA PRZYJEMNOŚĆ POWSZECHNA

 Nasz obraz relacji ze światem objawia się w subiektywnych stanach zwanych uczuciami. Są one zmieniającą bezustannie proporcje mieszaniną radości, smutku, wstrętu, strachu, zaskoczenia i złości. Towarzyszą nam przez cały czas, a wręcz w swej jaźni jesteśmy tym to co czujemy.  Uczucia to osobiste doświadczenia emocji czyli stanów fizjologicznych będących bezpośrednią reakcją naszego organizmu na odbierane bodźce. Choć na ogół się nad tym nie zastanawiamy za naszymi humorami, sympatiami i pragnieniami, stoi skomplikowany łańcuch reakcji chemicznych i biologicznych, pobudzających cały nasz organizm do określonych działań. Na poziomie najbardziej podstawowym sprowadza się to do poszukiwania bodźców korzystnych i unikania szkodliwych, co wyrazić możemy w kategoriach przyjemności i bólu. Ból jest czymś czego chcemy unikać, a przyjemność czymś czego szukamy. 

Takie uproszczenie sprowadzałoby naturę ludzką do postaci czysto hedonistycznej, lecz tylko pozornie. To co uzyskujemy dzięki samokontroli, wyrzeczeniom i wysiłkowi jest tak naprawdę tylko przyjemnością wyższego rzędu, gdyż opiera się na tych samych mechanizmach chemicznych. Nauczyliśmy się kontrolować swoje impulsywne odruchy żeby maksymalizować ewolucyjne korzyści, ale szczególna satysfakcja jaką odczuwamy gdy uda nam się sprostać wyzwaniom i osiągać trudne cele jest osiągana dzięki wydzielaniu się w mózgu odpowiednich substancji. Innymi słowy to przyjemność, satysfakcja czy jak ją jeszcze zwał, a dokładniej stojące za nią neuroprzekaźniki motywują nas do działania. Dlatego jednym z kluczowych regulatorów naszego zachowania jest mózgowy ośrodek przyjemności, zwany częściej ośrodkiem nagrody. To właśnie łechtanie tego ośrodka sprawia, że wciąż poszukujemy nagród, a nawet że uczymy się, gdy fala dopaminowej przyjemności związanej z informacją podkreśla jej znaczenie.

Niestety to z tym motywującym nas do działania mechanizmem wiąże się pułapka nagrody, czyli uzależnienie. Jeśli szczury po naciśnięciu dźwigni odczuwają przyjemność (wskutek elektrycznej stymulacji ośrodka nagrody) szybko uczą się pokonywać wszelkie przeszkody i znosić ból byle tylko ją naciskać. Mózg informuje ich, że właśnie odkryły coś ważnego i muszą to powtórzyć. Gdy dać im możliwość takiego niezakłóconego rozkoszowania się szybko zapominają o całym bożym świecie, seksie i jedzeniu, aż w końcu padają z wyczerpania. Choć człowiek jest nieco bardziej skomplikowany od szczura tak właśnie działa uzależnienie. Nałogowiec tak bardzo potrzebuje "kopa", że wszystko inne przestaje mieć znaczenie i zatraca się w pobudzaniu swojego szlaku nagrody. Szczególnie intensywnie działają na tym polu stymulanty takie jak kokaina czy amfetamina, ale też alkohol i papierosy. Nawet behawioralne uzależnienia "niechemiczne" (pornografia, hazard, kompulsywne zakupy) w gruncie rzeczy sprowadzają się do sprawiania sobie przyjemności czyli pobudzania układu dopaminowego przez określone czynności. 

Przypadkowe odkrycie szczególnie pobudzającego wzorca przyjemności może podporządkować mu całą motywację, gdyż to właśnie dopamina (a nie my sami) wyznacza cele do których zmierzamy. Dzieje się tak, gdyż zwykle nagradza ona nas za zachowania kluczowe dla przetrwania - choć złe określenie tych celów może prowadzić do autodestrukcji. Tyle że mózg nie kalkuluje w ten sposób - kieruje się logiką uczuć, określającą kierunki naszego myślenia. Myślimy o rzeczach dla nas ważnych bo są naszym źródłem dopaminy. Dlatego potrafimy zawsze uzasadnić sobie wszystko. Jakim więc cudem, dążąc do przyjemności, potrafiliśmy znosić trudy i zbudować cywilizację?  Jak udaje nam się zmierzać do "celów wyższych" i opierać pokusom? Otóż dopamina pobudza nie tylko szlak nagrody w jądrach półleżących, ale też szlak kontroli w płatach czołowych. A to w płatach czołowych przetwarzane są nasze doświadczenia i wiedza, potrafią więc kontrolować skupienie na zadaniach zmierzających do szczególnych celów, o ile oczywiście są odpowiednio wykształcone i skomunikowane z resztą mózgu.


Niemniej każde zmierzanie do celu motywowane jest pragnieniem. Taką nienasyconą przyjemność ("chcę więcej") związaną z dopaminą neurobiolodzy określają systemem wanting. Pragnienia i poszukiwania przyniosły naszym przodkom więcej korzyści niż bezczynność więc to one są głównym motorem przyjemności. Alternatywny system liking oparty na endorfinach (czyli endogennych opioidach) pozwala za to "spoczywać na laurach", czyli w stanie błogiego relaksu gromadzić informacje zmysłowe, a nawet... przywiązywać się ludziom do bliskich (oksytocyna). Nasz nastrój reguluje też układ endokannabinoidowy czy serotoninowy, a sama serotonina bywa nazywana "hormonem szczęścia", bo umożliwia harmonijny przepływ informacji w mózgu. Ale to głównie dopamina odgrywa istotną rolę w procesach związanych z motywacją do działania. Osoby z wysoką jej zawartością w organizmie charakteryzują się silną motywacją, choć może ona też motywować do kompulsywnego i wytrwałego poszukiwania nieprzewidzianych przez ewolucję autodestrukcyjnych bodźców. I jak zwykle co za dużo to niezdrowo - nadmiar dopaminy w mózgu może kreować psychozę, prowadząc do wydzielania się jej w odpowiedzi na wszystkie spływające bodźce, co wiedzie do patologicznego "wytwarzania znaczeń" czyli urojeń. 

sobota, 5 lutego 2022

PORZĄDEK RZECZY


Opisujemy świat za pomocą języka i to dzięki niemu potrafimy się komunikować. Co więcej pozwala nam on nie tylko wyrażać myśli, ale też określa ich "ramy". Żeby zanalizować porządek wzajemnych oddziaływań podzieliliśmy dialektyczną rzeczywistość na części zwane kategoriami. Tylko co przynależy do danej kategorii? Granica zawsze jest umowna. Zdaniem Arystotelesa wyznacza ją definicja, czyli zbiór określonych i równoważnych cech. Takie rozumowanie zostało jednak zakwestionowane już w starożytności. Eubulides z Miletu stworzył tak zwany paradoks kopca, opierający się na założeniu, że jedno ziarnko piasku nie tworzy kopca, a gdyby dodać do niego następne, to też kopcem nie będzie. Innymi słowy dodając jedno ziarnko piasku do czegoś co nie jest kopcem nie uzyskamy kopca, w końcu jednak suma ziarenek piasku stanie się kopcem przekraczając jakąś nakreśloną w naszym umyśle masę krytyczną. 

Ludzkie oko jest w stanie rozpoznać około dziesięciu milionów kolorów, ale przecież nie tworzymy dla nich aż tylu kategorii. W końcu zauważamy że pomarańcz przechodzi w czerwień lub odwrotnie, ale wszelkim granicom między nimi towarzyszy szereg stanów pośrednich - czerwonych pomarańczy czy pomarańczowych czerwieni. Ponieważ otacza nas tyle unikalnych właściwości musimy ciągle upraszczać klasyfikację ograniczając się do najbardziej użytecznych podziałów, które oczywiście mogą różnić się w zależności od epoki, kultury, środowiska, zawodu i tak dalej. Im bardzie specjalizujemy się w jakiejś dziedzinie tym więcej stosujemy językowych kryteriów precyzujących szczegóły. Tak drobiazgowe katalogowanie nie sprawdza się za to w komunikacji codziennej, gdzie unikamy niepotrzebnych nam uściśleń. Zbyt rozbudowana klasyfikacja utrudnia wtedy podejmowanie decyzji i wyborów, bo sprawia trudność poznawczą.

Gdybyśmy zdali się na intelektualne rozważania wszystkich aspektów każdej sprawy doświadczylibyśmy paraliżu decyzyjnego, a w takiej sytuacji od poszukiwania optymalnego rozwiązania lepsze jest wystarczająco dobre. Matka natura chcąc zapewnić nam przetrwanie wyposażyła nas więc w odpowiedni wyłącznik emocjonalny przestawiający naszą percepcję na tryb binarny - tak lub nie. Różnice między przechodzącymi w siebie płynnie kategoriami dostrzegamy więc przez postrzeganie dychotomicznych kontrastów - czerni i bieli zamiast całego spektrum szarości, bo przedmiot naszej percepcji musi wyróżniać się z tła. Taka adaptacja może ułatwiać nam przedzieranie się przez gąszcz wieloznaczności, lecz też powodować swoiste zamknięcie poznawcze. Osoby bardziej konserwatywne poznawczo mocniej trzymają się stereotypów jako swoich punktów orientacyjnych i to nawet wobec zmieniającej się rzeczywistości. Jesteśmy spragnieni porządku więc programujemy mózgi do postrzegania szeregu kategorii, nie zauważając jak sami bezustannie przekraczamy ich granice.