Wszystko wskazuje na to, że Żydzi byli ludnością autochtoniczną Kanaanu i choć mogli być egipskimi niewolnikami, to na pewno nie na biblijną skalę. Ale czasami dobra opowieść znaczy więcej niż fakty, więc stała się mitem założycielskim Izraela, a w końcu przeniknęła do chrześcijaństwa i islamu. Dla niezbyt się szanujących "ludów księgi" Palestyna stała się "ziemią świętą" o jaką w średniowieczu toczono "święte wojny" nazywane w Europie krucjatami.
Wielkie deportacje ludności żydowskiej przeprowadzali natomiast Asyryjczycy i Babilończycy, ale udało się jej zachować religijną i narodową tożsamość. Wydaje się więc, że mit o exodusie czerpie z realiów starożytnego Bliskiego Wschodu. Powrót do macierzy możliwy był pod panowaniem perskim, a po podbojach Aleksandra Wielkiego judaizm spotkał się z kulturą hellenistyczną. Po podziale imperium Aleksandra na cztery części Seleucydzi zakazali żydowskich praktyk religijnych, co doprowadziło do buntu.
W efekcie udało się wywalczyć żydowską niepodległość, co jednak nie trwało długo bo mocarstwową pozycję w regionie przejęli Rzymianie. Po kolejnych powstaniach i zdziesiątkowaniu ludności Żydzi rozproszyli się poza Palestyną. Choć podzieli się na kilka etnicznych i językowych grup, wspólnym ich elementem pozostała monoteistyczna religia szczegółowo regulująca wszystkie aspekty życia codziennego. Pozwoliło to "narodowi wybranemu" przetrwać w rozproszeniu dwa tysiące lat!!!
Po rozbiorach znaczna część polskich Żydów znalazła się w Imperium Rosyjskim, gdzie zaczęli stanowić poważną konkurencję w handlu i wolnych zawodach, co budowało napięcie i pozwalało wykorzystywać ich w roli kozłów ofiarnych. To właśnie tam dochodziło do największych nowożytnych pogromów i to tam zredagowano niesławne "Protokoły mędrców Syjonu", fałszywy dokument demaskujący rzekomy żydowski plan zapanowania nad światem. Skutkiem prześladowań była emigracja do Stanów Zjednoczonych i Zachodniej Europy.
Gdziekolwiek Żydzi wyjeżdżali stawali się elementem obcym, co musiało być dla nich dosyć uciążliwe. Następowała więc stopniowa asymilacja i laicyzacja ludności żydowskiej, której przedstawiciele czuli się coraz bardziej Europejczykami i Amerykanami. Wystarczy wspomnieć choćby Karola Marksa, Lwa Trockiego, Zygmunta Freuda czy Alberta Einsteina... Co interesujące wszędzie gdzie występowały duże skupiska Żydów ich przedstawiciele odgrywali nieproporcjonalnie dużą rolę w takich dziedzinach jak polityka, nauka czy kultura.
Ich statystyczna nadreprezentacja (zdobyli choćby 1/4 wszystkich Nagród Nobla) paradoksalnie wynikać może z ich ciężkiej historycznej doli. Długotrwałe prześladowania selekcjonowały geny, a to faworyzowało te które pozwalały najskuteczniej unikać opresji. Żydzi aszkenazyjscy nie tylko częściej - niż wynika to z prawdopodobieństwa - zdobywają Nobla, ale też wykazują niezwykłą koncentrację chorób genetycznych. Częściej niż reszta ludzkości zapadają na choroby Taya-Sachsa, Gauchera, Niemanna-Picka, zespół Blooma czy rodzinną dysautosomię.
Spotkać to się musiało z silnym sprzeciwem arabskich nacjonalistów. Powstanie państwa Izrael - traktowane przez światową opinię publiczną jako zadośćuczynienie za okropieństwa drugiej wojny światowej - zapoczątkowało serię konfliktów na Bliskim Wschodzie, których geopolityczne skutki odczuwamy do dzisiaj. Kluczową rolę w budowie gospodarki izraelskiej odegrał kapitał amerykański, a relacje amerykańsko-izraelskie mają do dziś charakter specjalny. Co prawda zdaniem wielu bilans tych relacji pozostaje niekorzystny dla USA, lecz skuteczność lobby żydowskiego w Stanach Zjednoczonych czyni sprawę bezdyskusyjną.
W 1994 roku Pokojową Nagrodę Nobla otrzymali twórcy bliskowschodniego porozumienia pokojowego, które nie przetrwało próby czasu - premier Izraela Icchak Rabin i minister spraw zagranicznych Szimon Peres, oraz przywódca Organizacji Wyzwolenia Palestyny Jasir Arafat. W następnym roku - po "patriotycznej" nagonce - Rabin zginął od kuli ekstremistycznego rodaka, a następnie do władzy powróciła prawica z Benjaminem Natanjahu na czele, co zahamowało proces pokojowy.
Z powodu ostatnich "reform" powracającego jak zmora Natanjahu sam Izrael stanął na krawędzi wojny domowej, co skrzętnie wykorzystali terroryści z Hamasu. Ich morderczy rajd był w zasadzie ruchem samobójczym którego humanitarne skutki przyćmią zapewne dotychczasowe cierpienia głodzonego ludu Gazy. Lecz wszystko wskazuje na to, że to tyko część większej geopolitycznej układanki, a nieszczęśni Palestyńczycy stali się zakładnikami w rozgrywce o nowy światowy porządek.