Jestem człowiekiem, a nie duchem – dlatego odczuwam
pragnienia. Dlatego mam popędy, złoszczę się, dążę do celu. Wszystkie moje
emocje są produktami mojego mózgu – do tego stopnia, że można je regulować
ingerując w jego pracę. Gdyby podłączyli mi do głowy odpowiednią aparaturę,
mogliby stymulować mi elektrycznie różne ośrodki, co wpływałoby na mój nastrój.
Gdybym zjadł dwie tabletki ecstasy poziom serotoniny wzrósłby mi tak bardzo, że
wpadłbym w słodki błogostan. Gdyby natomiast uszkodzili mi ośrodek emocji,
kłopoty sprawiałoby mi podjęcie najprostszej decyzji, choć inteligencja nadal
umożliwiałaby mi analizę sytuacji. Kiedy zmienia się mój mózg, zmieniam się ja.
A kiedy umrze, to umrę razem z nim.
Niektórym zrozumienie tej prostej zależności nastręcza wiele
trudności. Szczerze mówiąc większości społeczeństwa. Sądzą oni, że zamiast z
mózgu ich świadomość wypływa z duszy. Czym jest dusza tego nikt nie wie – ma
jednak być czymś osobnym od ciała, czyli również mózgu. To ona ma rzekomo być
składnikiem życiodajnym. Jeśli dusza byłaby takim komponentem, musiałoby
posiadać ją wszystko co żyje – a zatem nawet owsiki, tasiemce czy inne gnidy.
Myliłby się ten, kto przypuszcza, że teolodzy nie rozwikłali tej zagadki – otóż
uchwalili oni, iż dusza zwierzęca jest śmiertelna, więc postępowanie tych
zwierząt nie podlega boskiej ocenie moralnej.
Na którym zakręcie ewolucji dusza nasza stała się
niezniszczalna – tego nie wiadomo. Czy neandertalczyk, któremu zawdzięczamy
istnienie blondynek i białej rasy, też miał duszę? Czy samice homo sapiens
oddające się neandertalczykom dopuszczały się zoofilii? Czy kult przodków
uprawiany przez neandertalczyka, świadczy o tym że też posiadał on nieśmiertelną duszę? Czy
dusza neandertalczyka różniła się od naszej? A co z naszymi genetycznymi
poprzednikami? Przecież ewolucja była procesem stopniowym – jak zatem odróżnić
małpoluda od uduchowionej istoty? To
tylko próbka pytań, które zadać mógłby sobie każdy myślący człowiek, gdyby
tylko chciał, lecz łatwiej jest wierzyć w istnienie niezbadanej duszy ludzkiej.
Czemu człowiek nieśmiertelną posiada duszę, a zwierzęta nie? Bo podobno
człowiek został stworzony na boże podobieństwo. Słabą stroną tej teorii jest
fakt, że dusza jest niewidzialna, a mózg widzialny. Na skutek organicznych
zmian możemy nabawić się amnezji, ale w świetle badań teologicznych możemy
mówić o ciągłości naszej świadomości i to nawet po śmierci. Duszę posiadać ma
nawet jednokomórkowy zarodek pozbawiony układu nerwowego. Nie ma nic do
powiedzenia i nie wie że istnieje, ale jest niemal najważniejszy – manipulacja
genami uświadamia bowiem jak wielkim kitem jest dusza. Nie wiadomo choćby czy
hybryda ludzko-zwierzęca miałaby duszę czy nie. A jakby się nad tym zastanowić,
to nawet nie wiadomo skąd bliźnięta jednojajowe mają dwie dusze. Ale kogo to
obchodzi...?
Największym problemem dla naszej duszy jest to, że będzie
odpowiadać za pokusy na jakie naraża nas ciało, czyli mózg. To nic, że nasze
zachowanie mogą kształtować takie czynniki jak choćby poziom testosteronu. Na
całe szczęście wpływ modlitwy na doczesną pracę mózgu jest raczej pozytywny –
badania pokazują, że osoby religijne są szczęśliwsze. A zatem módlmy się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz