Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 29 maja 2017

JĘZYK DUSZY

Tak naprawdę nie widzimy oczami, nie słyszymy uszami, ani nie wąchamy nosem. Organy zmysłów zbierają jedynie informacje dla naszego mózgu. Tam są one zamieniane w impulsy elektryczne i uruchamiają wydzielanie określonych neuroprzekaźników. Co ciekawe niekiedy odbieranie bodźców zmysłowych nie wymaga nawet udziału świadomości. Udokumentowane są na przykład przypadki tak zwanego ślepowidzenia. Dotyczy ono pacjentów dotkniętych tak zwaną ślepotą korową czyli uszkodzeniem kory wzrokowej odpowiedzialnej za świadome odbieranie wrażeń wizualnych. Ponieważ przyczyną ślepoty nie jest w tym wypadku uszkodzenie organu wzroku rejestruje on obrazy, tyle że nie docierają one do świadomości. Mimo że dotknięty przypadłością osobnik twierdzi, iż nic nie widzi, potrafi choćby omijać spotkane na swej drodze przeszkody. Oczywiście nie potrafi wytłumaczyć jakim cudem.


Co jeszcze bardziej zdumiewające nasz mózg nie potrzebuje nawet oczu żeby widzieć, jeśli tylko będzie miał dostęp do odpowiednio zakodowanych informacji. Innymi słowy można mu dostarczać wrażenia wizualne innymi kanałami niż oczy. Opracowano już nowatorską terapię która pozwala na odbieranie obrazów... językiem. Poważnie. Nieżyjący już neuronaukowiec Paul Bach y Rita stworzył urządzenie które dostarczało mózgowi sygnały nerwowe przez język zamiast zbierać je siatkówką oka. Patrzenie w ten sposób wymaga co prawda pewnego treningu i trzeba sobie podłączyć sobie do ozora kamerę niemniej sam fakt takiej możliwości wydaje się zadziwiający. Idąc tym tropem Paul Bach y Rita skonstruował też inne substytujące zmysły urządzenia, na przykład rękawiczki „przywracające” czucie w kończynach osobom którym trąd uszkodził nerwy. Pracował też nad elektrycznymi kondomami umożliwiającymi przeżywanie orgazmu mózgowego osobom pozbawionym odczuć genitalnych.
 

Tego typu wynalazki wykorzystują potencjał naszej neuroplastyczności czyli zdolności adaptacji mózgu do nowych zadań. Otóż urządzenia te przekazują odpowiednie informacje do części mózgu fizjologicznie odpowiedzialnych za dany typ modalności. W miarę upływu czasu mózg radzi sobie z obróbką takich informacji coraz sprawniej. Żeby było jeszcze ciekawiej inni naukowcy pracują nad ustrojstwami dekodującymi aktywność mózgową w odwrotną stronę. Udało się między innymi skonstruować kilka rodzaju interfejsów łączących mózg z komputerem, co umożliwia obsługiwanie komputera osobom całkowicie sparaliżowanym. Co więcej potencjalnie wykorzystać takie techniki można nie tylko do poruszania myślami kursorem po ekranie, ale też chociażby do sterowania protezą za pomocą samej tylko woli. Pewnemu sparaliżowanemu mężczyźnie wmontowano już małe czujniki zbierające dane z mózgu i przesyłające je do komputera który kierował protezą ręki zgodnie z jego wolą.


Zarówno nasze zmysły jak i myśli które możemy urzeczywistniać są objawami pewnych stanów neuronalnych. Chociaż wielu z nas uważa, że człowiek jest tworem zbyt niezwykłym żeby widzieć w nim jedynie zbiorowisko neuronów, kości i flaków, odkrywamy że każda nasza myśl jest ucieleśniona w naszym mózgu. Niektóre z tych procesów myślowych i emocjonalnych potrafimy już dekodować. Umiemy też stymulować mózg odpowiednio kodowanymi sygnałami, co znajduje coraz szersze zastosowanie w medycynie. Nikogo już nie dziwi choćby widok osoby z implantem ślimakowym. A przecież to elektroniczna proteza pobudzająca w odpowiedni sposób ludzki nerw słuchowy. Nasz mózg jest swego rodzaju odbiornikiem sygnałów. Zarządza też pracą wszystkich naszych organów utrzymując homeostazę i wykonując świadome zamiary. Dzięki temu możemy kochać, zachwycać się i realizować. Nasza dusza jest formą energii elektrycznej i organiczną zupą. To doprawdy niezwykłe.  

piątek, 26 maja 2017

LOGICZNA RULETKA

Podobno im więcej pijesz tym mniej pijesz bo więcej rozlewasz. Co gorsza jednak, im więcej wiesz tym mniej wiesz, bo rozszerza się interpretacja rzeczywistości. Sokrates podobno mówił, że nic nie wie. W każdym razie tak ktoś zanotował, bo Sokrates – tak jak Jezus – nie napisał niczego. Gadający Grek został ojcem europejskiej filozofii, a wędrowny żydowski kaznodzieja założycielem największej religii. Trzeba zatem przypuszczać, że nauki Jezusa w znanej nam postaci zostały „przerobione” przez percepcję jego uczniów, a następnie ludzi którzy go w ogóle nie widzieli. Dopiero w takiej formie zostały nam przekazane. Im twardsze są dogmaty tym gorzej dla faktów.

Wiedza naukowa od stuleci podlegała ciągłym modyfikacjom, więc jej drogi dziś znacznie rozmijają się z niezmienną w założeniu „prawdą objawioną”. Współczesna technologia świadczyć może o tym jak dużo już udało nam się dowiedzieć o mechanizmach rządzących światem niemniej nadal dalecy jesteśmy od ustalenia prawdy obiektywnej. W dwudziestym wieku okazało się, że rzeczywistość jest nie tylko relatywna (teoria względności), ale też probabilistyczna (mechanika kwantowa). Na poziomie cząstek elementarnych obowiązuje zasada nieokreśloności. Zupełnie inaczej niż w przypadku obiektów większej skali, które jednak zbudowane są z atomów. Nawet nauka tak ścisła jak fizyka nie jest w stanie sformułować teorii tak spójnej żeby mogła opisywać prawa rządzące światem fizycznym na tych dwóch poziomach jego organizacji.
 

Sprawę komplikuje jeszcze bardziej tak zwany chaos deterministyczny czyli własność układu lub układów równań skutkująca dużą wrażliwością ich rozwiązań na dowolnie małe zaburzenie parametrów. W trakcie badań nad prognozowaniem pogody okazało się bowiem, że każde niewielkie zaburzenie warunków początkowych powoduje rosnące wykładniczo zmiany w zachowaniu układu. Tak więc nawet w modelach deterministycznych znikoma różnica może doprowadzić do losowego zachowywania się układu. Jeśli więc losowość występować może w modelach matematycznych opartych na nigdy nie dość precyzyjnych pomiarach, tym bardziej polityczne, socjologiczne czy ekonomiczne spekulacje obarczone są dużą dozą wróżbiarstwa. Nawet nasze życie osobiste uzależnione jest od tylu zmiennych czynników, że ciężko cokolwiek przewidywać z całkowitą pewnością.


Dynamika procesów społecznych pokazuje, że interakcje międzyludzkie doprowadziły do stworzenia wielu specyficznych kultur, co najlepiej obrazuje jak różne kierunki przybierać może nasze życie. Wchodząc w relacje z innymi ludźmi nigdy do końca nie wiemy co z tego wyniknie, bo występuje między nami wzajemne oddziaływanie. Wskutek tego wszyscy ciągle się zmieniamy. Pod wpływem tych zmian nie tylko korygujemy nasze cele i poglądy, ale również koloryzujemy własną przeszłość. Ale jest ona z reguły dużo bardziej chaotyczna niż skłonni jesteśmy to przyznać. W przeciwnym wypadku niczego byśmy się nie nauczyli.     

wtorek, 23 maja 2017

POLICJANCI I ZŁODZIEJE

Choć przysłowie mówi, że zbrodnia nie popłaca, wszyscy znamy przykłady osobników nie stroniących od przemocy fizycznej i nieuczciwości, którym materialnie powodzi się nienajgorzej. Oczywiście znajdować to może uzasadnienie. Najczęściej takie, że nikt normalny nie chce mieć z takimi debilami nic wspólnego i „odpuszcza” im szereg niegodziwości. Jednostka taka na zawsze pozostanie jednak zjebem genetycznym, i to w sensie ściśle antropologicznym. Jest to swego rodzaju wrzód, który zdrowe społeczeństwo będzie usiłowało zlikwidować. Obserwacje prymatologów wiodą do wniosku, że nawet małpy mają swoją policję, eliminacja elementów aspołecznych wydaje się więc naturalnym odruchem. Tym bardziej, że człowiek jest znacznie mniej agresywny niż na przykład szympans. Świadczy to o tym, że jednostki najbardziej agresywne były eliminowane z puli genowej przez spontaniczne samosądy, które obecnie przybrały bardziej zinstytucjonalizowane formy.


Aby izolować się od takich szkodników wykształciliśmy formalne systemy prawne, wszystkie one jednak odwołują się do podstawowego poczucia sprawiedliwości czyli naszych wrodzonych intuicji moralnych. To dlatego żeby uzasadnić zwykłą grabież historycznie potrzebowaliśmy zwykle jakichś zawikłanych teorii religijnych, rasowych i ideologicznych. Sprzyja temu fakt, że szczególny związek moralny łączy nas z własną grupą, a „obcych” postrzegamy jako realizujących swoje własne interesy. Niemniej udało nam się rozwinąć globalną wręcz współpracę, potrafimy bowiem jasno określać zasady gry. Całe społeczeństwo musi wierzyć, że żyje według określonych zasad, w przeciwnym wypadku zamiast cywilizacji mielibyśmy anarchię i prawo pięści. Gdyby w systemie takim mogli bezkarnie funkcjonować oszuści straciłby on jakikolwiek sens. Dlatego kiedy jesteś nieuczciwy ludzie odsuwają się od Ciebie. Ty zaś pocieszenia szukasz u tak zwanego marginesu społecznego. Paradoksalnie grupy takie zwykle starają się uzasadnić swoją banicję moralną niesprawiedliwością społeczną.

Różne grupy szczycące się tym, że „rządzą” czyli prężą muskuły, napierdalają się i oszukują kogo popadnie, zawsze przyciągać będą spragnionych mocnych wrażeń frajerów, z których materialny sukces odniesie tylko garstka, a reszta zmarnuje sobie życie w więzieniach i na melinach. Miraże gangsterki nader często kończą się bowiem narobieniem sobie wrogów i długów. Problemem jest to, że „ludzie pokoju” najczęściej są zbyt pierdołowaci, żeby skutecznie przeciwstawiać się argumentom siły. Z tego powodu wynajmują różnych twardzieli, żeby osłaniali im dupę, a kiedy trzeba złapali kogoś za jaja. Odpowiedzią na brutalność świata przestępczego może być tylko zorganizowana siła wielkiej instytucji, choć w sposób nieunikniony prowadzić to musi do różnych instytucjonalnych nadużyć. Agresja to taka straszna bestia, że kiedy już ją wypuścisz to bije na oślep. Nie budźmy tego potwora. Wbrew rozgoryczeniu które może czasami nas dopadać, to asertywność i uczciwość są najlepszymi drogami do uzyskania szacunku.           

poniedziałek, 22 maja 2017

BIBLIOTEKA BABEL

Człowiek tworzy kulturę, a kultura tworzy człowieka. Jeśli osobnik nauczy się czegoś co ułatwia mu genetyczne przetrwanie to przekaże dalej tę predyspozycję. W ten sposób biologicznie utrwalać się będzie zdolność do przyswojenia określonej umiejętności, a jej opanowanie wzmagać będzie szanse reprodukcyjne. W ten sposób kultura i ukształtowane przez nią środowisko wpływa na ewolucję biologiczną. Bo kiedy zmieniamy środowisko nasi potomkowie selekcjonowani będą pod kątem funkcjonowania w takim środowisku. Tak jak niegdyś zdolności myśliwskie dziś status samca określać mogą różnego rodzaju umiejętności techniczne, które nie byłyby mu do niczego potrzebne w świecie prehistorycznym. Bo na przykład świetny informatyk niekoniecznie musiałby być kiedyś dobrym łowcą mamutów. Dzisiaj jednak potencjalny mistrz łowów może nie radzić sobie ze zmienioną rzeczywistością.

Dzięki Bogu (czyli Wielkiej Naturze) mamy jednak bardzo elastyczne mózgi. Więc choć różnimy się bardzo potrafimy lepiej lub gorzej podążać za zmianami. Najtrudniejsze są bowiem dla nas zawsze zadania ewolucyjnie nowe. Gdybyś chciał nauczyć obsługi komputera mieszkańców dżungli pieszczotliwie zwanych dzikusami byłoby to karkołomne wyzwanie, choć u nas z zadaniem tym bez problemu radzą sobie nawet dzieci. Niemniej nie potwierdza to żadnych rasistowskich teorii, a jedynie świadczy o tym jak kształtuje nas nasza cywilizacja. Nasz potencjał intelektualny bogatszy jest być może o pewną wiedzę ogólną, ale rzuceni w głąb lasów deszczowych nagle stalibyśmy się dużo bardziej niezdarni od przedstawicieli zamieszkujących w nich plemion. Dlatego radzimy sobie z coraz bardziej skomplikowaną technologią.

Oprócz kultury materialnej kształtuje nas oczywiście sztuka, która zdaniem ewolucjonistów pełni ważną funkcję przystosowawczą jako symulacja prawdziwego życia, a więc swego rodzaju lekcja. Nawet rozrywki tak banalne jak dziecięca zabawa w chowanego mogły swego czasu przynosić znaczne korzyści ewolucyjne, ucząc jak chronić się przed niebezpieczeństwem. To wszystko nie byłoby oczywiście możliwe bez opanowania języka, czyli systemu symbolicznego umożliwiającemu wyrażanie abstrakcji. To w jego symbolach wyraża się nasza wiedza i artystyczne idee. Można więc powiedzieć, że to język tworzy nas. Dlatego kiedy nie potrafimy wyrażać siebie wobec innego człowieka mówimy, że nie potrafimy znaleźć z nim wspólnego języka. Nie znaczy to jednak, że nie mamy nic do powiedzenia.       

piątek, 19 maja 2017

UMYSŁ SUBIEKTYWNY

U ludzi po udarze lub urazie prawej półkuli mózgowej w wyniku którego doszło do uszkodzenia kory somatosensorycznej występują „dziwaczne” objawy. Wydają się oni nie zdawać sobie sprawy ze swojej sytuacji zdrowotnej. Nieuświadomione deficyty mogą dotyczyć zarówno sfery poznawczej, językowej jak i zmysłowej. Przypadłość taką nazywa się anozognozją. Po raz pierwszy zaobserwował ją w 1914 roku francuski neurolog polskiego pochodzenia Józef Babiński, który zauważył, że część pacjentów po udarze nie była świadoma paraliżu lewej strony ciała . Co ciekawe pacjent anozognostyczny, zaprzeczający paraliżowi np. lewej ręki, jednocześnie twierdzi że to nie jego ręka. Nawet patrząc na nią nie czuje związku ze sparaliżowaną kończyną. Ponieważ w mózgu zniszczony został kontrolujący ją obszar pacjent nie ma świadomości jej posiadania i wydaje mu się ona ciałem obcym.


Ta osobliwa przypadłość pokazuje nam, że składamy się z elementów budujących nasz mózg. Gdy jakiegoś elementu zabraknie przestaniemy dostrzegać fragment związanej z nim rzeczywistości. Ponieważ w opisanym powyżej przypadku ręka pozbawiona została swojej mózgowej reprezentacji  pacjent nie czuje się jej właścicielem. Intelektualnie oczywiście wie, że ludzie posiadają dwie ręce. Nie przyznaje się jednak do sparaliżowanej ręki, bo jest pozbawiony odpowiadającej jej kory mózgowej. Gdyby ręka była unieruchomiona z innych przyczyn mózg dawałby mu znać, że dzieje się z nią coś niedobrego. Ale skoro w głowie nie rozlega się żaden alarm pacjent nie zdaje sobie sprawy, że dzieje się coś nieprawidłowego. Wszystkie nasze stany muszą znajdować jakieś odzwierciedlenie w pracy naszych mózgów. W przeciwnym razie nie będą nas one „dotyczyć”.


Oczywiście w ramach badania lekarz każe pacjentowi ruszać kończyną, ten jednak nie może tego zrobić. Mimo to uparcie twierdzi, że z jego rękami wszystko w porządku. Pytany czemu zatem nie wykonuje poleceń lekarza podawać będzie pokrętne tłumaczenia. Na przykład, że nie rusza ręką bo mu się nie chce. Jakby na to nie patrzeć nie ma w tym akurat nic dziwnego, bo często tłumaczymy swoje działania w sposób wtórny, nie mający wiele wspólnego z naszymi motywami i determinującymi je okolicznościami. Każdy z nas w prawie każdej sytuacji potrafi stworzyć wygodną wymówkę i jeszcze święcie w nią wierzyć. W lewej półkuli mózgu funkcjonuje moduł który nazwać możemy „interpretatorem”. To on tworzy ze sygnałów zbieranych przez rozproszoną sieć spójną interpretację rzeczywistości, którą nazywamy samoświadomością. Tak naprawdę nie kontroluje ona jednak procesów decyzyjnych, a jedynie je wspomaga. Integruje je w jedną wiązkę myślową. 

wtorek, 16 maja 2017

METAFIZYKA

Naucz się panować nad własną siłą.
To trudniejsze jest od pokonania słabości.

WITKACY
Aby stworzyć cywilizację i kulturę człowiek musiał być istotą myślącą. A myślenie wiąże się z wykrywaniem zależności przyczynowo-skutkowych. To wymaga natomiast formułowania pytań. Ciekawość jest nie tylko pierwszym stopniem do piekła, ale też do wygodnego życia. Gdyby człowiek nie kombinował jak ułatwić sobie byt nadal mieszkalibyśmy w lesie. Myślenie przynosi więc ludzkości oczywiste korzyści. Dlatego pomimo związanych z tym kosztów energetycznych chwalić się możemy tak skomplikowanymi mózgami. Dzięki popędowi myślenia udało nam się osiągnąć stadium w którym nasze mózgi mogą same programować swój rozwój przez zdobywanie wiedzy i umiejętności. Poszukiwania odpowiedzi na zagadki wszechświata nie zawsze jednak wiodły nas do prawdy. Zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy ostateczne.

Z tego co dzisiaj wiemy wszystko zaczęło się od Wielkiego Wybuchu, ale wcześniej mieliśmy na ten temat różne fantastyczne teorie. Ponieważ teorie te mocno zakorzeniły się w kulturze również dzisiaj próbuje się „dopasować” do nich wiedzę naukową. A więc godzić sferę racjonalną z magiczną. Lecz im więcej wiemy na temat otaczającej nas rzeczywistości fizycznej tym bardziej karkołomne staje to się zadanie. I nie chodzi tu tylko o Adama i Ewę, arkę Noego i Jozuego który zatrzymał słońce krążące dokoła Ziemi. W zasadzie od początku do końca cała ta opowieść kupy się nie trzyma, podobnie jak mądrości Wschodu czy wizje szamanów. Żadna święta księga nie wyjaśnia kompletnie niczego poza ujęciem literackim. Nie zwykliśmy jednak kierować się w życiu fikcyjnymi wytycznymi, chyba że chodzi o dzieła religijne. Gdybym ogłosił się mesjaszem uznalibyście mnie za czubka. Ale gdybym stał się formalnym namiestnikiem bożym w ramach jakiegoś ugruntowanego systemu religijnego roztaczałbym każdym swym słowem aurę świętobliwości.

Nie kwestionując niczyich praw do wiary w mistyczne zapłodnienie, pośmiertny harem czy reinkarnację pod postacią szczura, a także nie odmawiając ludziom religijnym różnych przymiotów intelektualnych, stwierdzić trzeba że poziom religijności jest statystycznie odwrotnie proporcjonalny do ilorazu inteligencji, co zostało zbadane już niejednokrotnie. Nie bez przyczyny zresztą głównymi ośrodkami herezji, dekadencji i ateizmu (czyli „niebezpiecznych” prądów myślowych) były zawsze uniwersytety i kręgi uczonych. Fenomen religii polegał bowiem na udzielaniu łatwych odpowiedzi na trudne pytania, co nie tylko łagodziło ból istnienia, lecz też ból myślenia. Tym bardziej monopol religijny ułatwiał kontrolę polityczną i zbijanie kapitału. Dziś kaznodzieje chętnie straszą nas obrazem zdemoralizowanych elit sprzeciwiających się rzekomym wartościom. Jakkolwiek elitom można sporo zarzucić faktem jest jednak, że ludzie kultury i nauki są bardziej sceptyczni, co jest dosyć wymowne.

Odwołując się do argumentacji romantyków obrońcy religii usiłując przeciwstawiać czucie i wiarę szkiełku i oku mędrca. Jest to w zasadzie przyznanie, że przeżycie religijne jest przeżyciem subiektywnym i jako takie wymyka się naukowym kategoriom. Innymi słowy religia tylko zaciemnia i komplikuje nasze próby wyjaśniania wszechświata. Bo nieważne jest jakie wyjaśnienia znajdziemy – zawsze trzeba będzie dopowiedzieć, że za tym wszystkim stoi jakaś siła wyższa. Do klasycznych chwytów religijnych apologetów należy pokazywanie kontrastu pomiędzy „zimną” logiką, a wymykającymi się jej poznaniu darami bożymi. Tyle że retoryką taką posługiwać się można jedynie na kazaniach, bo prawda jest zgoła inna. Podajcie nam wzór na miłość, na piękno i na szczęście – krzyczą „znawcy” tych wszystkich wspaniałości. Tak się składa, że wiemy na ten temat coraz więcej.

To czemu ludzie tworzą więzi społeczne, rodzinne i erotyczne jest przedmiotem wielu opasłych tomów z dziedziny psychologii i biologii, a choć szczęście jest sprawą indywidualną także ono podlega pewnym regułom psychologicznym i zdrowotnym. Piękno do którego wzdychamy również nie jest czymś niewyjaśnialnym. Jeśli chodzi o płeć przeciwną jest bowiem manifestem zdrowia genetycznego. A jeśli chodzi o estetykę i piękno natury również możemy wyśledzić tu pewne wzorce. Poczucie harmonii wynika z płynności poznawczej. Poza tym mamy upodobanie do widoków wykazujących się określoną gęstością fraktalną, zbliżoną do tej występującej w naturze. Moją formą religijności jest poznawanie w miarę swoich możliwości wszechświata czyli jedynego absolutu. Wierzę, że tylko kontemplując choć tyle ile mogę z niego zrozumieć, dotykam cząstki prawdy i próbuję metażycia.              

poniedziałek, 8 maja 2017

TRUDNE SPRAWY

Kiedy człowiek ogląda telewizję czasem nasuwa mu się pytanie czy twórcy programów mają go za kretyna. Ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że jest kretynem, bo programy dla kretynów mają największą oglądalność. Lubimy treści które potrafimy łatwo przetwarzać. Dlatego ciągle oglądamy seriale paradokumentalne zamiast kina artystycznego. To narzędzie wpływu nazywamy łatwością poznawczą. Kiedy doświadczasz łatwości poznawczej doświadczasz komfortu i satysfakcji, bo mózg jest z natury leniwy i lubi mieć wszystko podane na tacy.

Wbrew pozorom trudno jest stworzyć na tyle prosty komunikat żeby był on dla każdego czytelny. – Prostota może być trudniejsza od komplikacji. Trzeba się ciężko napracować nad wydobyciem czystej myśli – mówił stary hipis Steve Jobs, współzałożyciel Apple Inc. Należy upraszczać co się da, ale też unikać spłaszczania komunikatów. Obecnie jesteśmy jednak zarzucani tyloma informacjami, że przestajemy się w nie zagłębiać. Hiperwybór doprowadza do tego, że skaczemy z kanału na kanał, lub ze strony na stronę.

Oczywiście drugą stroną medalu jest pasja, dzięki której się spełniamy. Z reguły wymaga ona jakiejś formy wysiłku intelektualnego lub fizycznego. Lecz rozwijanie takiej pasji sprawia, że doskonalimy swoje umiejętności i tym samym wysiłkiem możemy realizować coraz ambitniejsze założenia. Łatwość poznawcza może więc zwiększać się w miarę jak zagłębiamy się w jakąś dziedzinę.

Choć jest to bardzo pozytywne, niestety nie dochodzi tu zazwyczaj do transferu wiedzy, czyli przełożenia naszych umiejętności na inne dziedziny, a co najwyżej na dziedziny pokrewne. Trudno więc kategorycznie stwierdzić kto jest, a kto nie jest kretynem, tym bardziej że zgodnie z prawami statystyki wykazujemy się przybliżonym ilorazem inteligencji, który swoją drogą jest też sztucznie skonstruowanym miernikiem.

To całkowicie naturalne (bo przecież ewolucyjnie uzasadnione), że wolimy rozwiązania łatwiejsze, co może narażać nas na kompulsywny konsumpcjonizm, zażywanie prochów czy oglądanie pornografii albo przynajmniej debilnych programów telewizyjnych. Na szczęście specyficznie ludzkim przymiotem jest zdolność odroczenia gratyfikacji, co sprawia że nie zawsze i wszędzie decydujemy się na natychmiastową nagrodę. To umożliwia nam poświęcanie doraźnych przyjemności w imię celów które postrzegamy jako ambitniejsze. Te zaś w konsekwencji przynoszą nam znacznie większą satysfakcję.  

środa, 3 maja 2017

DEKODER

Większość genów dzielimy z innymi ssakami, a aż połowę z nich z muchą. Na dobrą sprawę wszyscy pochodzimy przecież od jakiegoś jednokomórkowego przodka. Jak więc to możliwe, że tak bardzo się różnimy? Bo sprawę komplikuje system regulacji genomu który na wspólnej bazie genetycznej tworzy zróżnicowane fenotypy. Innymi słowy informacja o formie naszego bytu związana jest nie tylko z określoną sekwencją genów, ale także ich ekspresją. Regulacja ekspresji genu to skomplikowany proces w którym informacja genetyczna zostaje odczytana i przetworzona na odpowiednie produkty biologiczne. Dlatego między nami a szympansami istnieje mentalna przepaść. Tyle przynajmniej jestem w stanie z tego zrozumieć dzięki popularnonaukowym metaforom.

Wszystko jest zatem kwestią zastosowania kodu. Natura programuje życie tak jak programiści świat wirtualny. Posługując się narzędziami matematycznymi sprawiają oni, że możemy wyszukiwać dane, dokonywać transakcji i publikować wypociny przy pomocy komputera, a nawet telefonu. Umożliwia to tak zwany język programowania. Podobnie jak język werbalny pozwala on przekazywać różne złożone treści. Samo posługiwanie się przez nas mową i pismem jest najlepszym przykładem tego jak wiele niepowtarzalnych informacji można wygenerować z ograniczonej liczby głosek. Nasze mózgi zaś są całkowicie unikalne dzięki indywidualnym kombinacjom połączeń neuronalnych.

Żeby stworzyć dwa jednakowe mózgi trzeba by identycznych genetycznie osobników poddać dokładnie takiemu samemu doświadczeniu. Zasadniczo nie jest to możliwe, chyba że mówimy o jakiejś rzeczywistości alternatywnej. W końcu pewne hipotezy zbudowane na podstawie fizyki kwantowej spekulują o rozgałęzianiu się rzeczywistości na różne ścieżki czasoprzestrzenne w zależności od wszystkich możliwych jej stanów czyli supozycji. Nic dziwnego, iż naukowcy mówią o takich możliwościach, skoro sami niedawno stwierdzili, że mózgi osób kreatywnych pracują w podobnym trybie jak po grzybach halucynogennych. Przyjmując jednak za pewnik tylko znany nam wszechświat pochwalić się możemy całkowicie unikalnymi mózgownicami.
Na świecie żyją miliardy ludzi, a każdy z nich ma co innego pod czaszką. Niemniej każdy z nich jest elementem wielkiej sieci mózgowej, która bezustannie wchodzi ze sobą w rozmaite interakcje. Nasze osiągnięcia z punktu widzenia szympansa z pewnością są imponujące, lecz jak żartował Albert Einstein, dowodem na to że istnieje jakaś pozaziemska inteligencja jest to, że się z nami nie kontaktuje. W końcu bezustanna burza mózgów doprowadziła nas nie tylko do stworzenia cywilizacji i sztuki, ale też gumowych lalek dla mężczyzn i broni masowego rażenia. W tak zwanych społeczeństwach rozwiniętych rośnie krzywa chorób psychicznych, bo jesteśmy zaprogramowani tylko do odnoszenia sukcesów. W różnych zakątkach globu wciąż szerzą się prymitywne ideologie.

Co z tego w ostatecznym rachunku wyniknie na razie nie wiadomo. Oczywiście nieunikniona jest jakaś kosmiczna apokalipsa, jednak miejmy nadzieję, że wcześniej sami nie rozpierdolimy planety w imię dżihadu czy jakiejś rewolucji. Gdy bowiem z jednej strony straszy nas „nowy wspaniały świat”, z drugiej nawiedzeni fanatycy i cyniczni gracze ukazują groteskę mrzonki o „końcu historii”. My zaś wykorzystujemy mózgi głównie do gromadzenia coraz to nowych fetyszy. Ale goniąc za nimi przynajmniej znajdujemy się we wspólnocie tej gonitwy. Tak naprawdę najbardziej chciałbym mieć pieniądze po to żeby Was przekupić. Żebyście mnie za to kochali. Mamy to w genach.

poniedziałek, 1 maja 2017

PIKNIK NARODOWY

Święto Pracy i Konstytucji 3 maja to dla Polaków głównie okazja do wielkiej majówki czyli wyjazdów, smażenia kiełbas i picia piwa. Rozwodzenie się nad etosem pracy skutecznie obrzydzili nam dyktatorzy proletariatu, a o konstytucji wiemy tylko tyle, że powinniśmy być z niej dumni. Byliśmy przecież konstytucyjnymi pionierami. Tyle że sama idea konstytucjonalizmu była raczej produktem oświeceniowych filozofów niż sarmatów, a więc poniekąd została importowana. Była to rozpaczliwa próba ratowania upadłego państwa za pomocą formalnego dokumentu, który jednak nigdy nie został wcielony w życie. Tak na marginesie swego czasu najbardziej liberalna konstytucja obowiązywała w Związku Radzieckim. Dokumenty mają to do siebie, że nie muszą mieć żadnego związku z rzeczywistością.

Żeby umocnić ducha narodowego między oba te hucznie celebrowane przez piwoszy okazje grillowe wciśnięto jeszcze Dzień Flagi. Flaga to takie biało-czerwone płótno na kiju którym macha się podczas wojen i meczów piłkarskich. Barwom tym towarzyszą często symbole takie jak blady orzeł czy kotwica. Umieszcza się je dzisiaj nawet na kijach bejsbolowych. Ale świętowanie z pewnością im nie zaszkodzi. Szkoda tylko, że nie jest to dzień wolny od pracy i trzeba brać urlop żeby przedłużyć sobie weekend. W końcu nic tak nie psuje humoru na majówce jak konieczność powrotu do swoich obywatelskich obowiązków.


Majowe święta wzbudzają emocje głównie historyków, ewentualnie polityków którzy usilnie pragną znaleźć analogie pomiędzy przeszłością a obecną sytuacją polityczną. W takich metaforycznych narracjach szczególne skojarzenia budzi „targowica”, będąca dziś etykietką przypinaną wszelkiego rodzaju „sprzedawczykom”. Wszystkie strony chętnie utożsamiają się zaś z historycznym obozem reformatorskim, choć nigdy się nie wchodzi do tej samej rzeki. Bo jakby na to nie patrzeć przeciwnicy reform również pragnęli suwerenności, tyle że zupełnie inaczej ją rozumieli. Dla nich kwestią polskości było zachowanie konserwatywnej formy życia, czyli złotej szlacheckiej wolności. De facto więc wszyscy byli przegrani.

Polska musiała zniknąć z mapy ponieważ była „chorym człowiekiem Europy” to znaczy destabilizowała sytuację na kontynencie. Rozbiorom sprzeciwiała się jedynie Turcja. Uchodziliśmy za dziki kraj chronicznie pogrążony w anarchii i chaosie wojen domowych, konfederacji i rokoszy. Konstytucja 3 maja była jedynie pięknym marzeniem.