Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 12 maja 2015

CENTRUM WSZECHŚWIATA

Ludzie nigdy nie przestaną mnie zadziwiać. Nigdy nie przestanie mnie zdumiewać ile potrafią z siebie wykrzesać miłości i nienawiści. Czasami może być to koktajl wręcz zdumiewający – nigdy nie wiadomo co wypłynie na wierzch. Dlatego mówią, że najbardziej ranimy tych których kochamy. Mówią też, że miłość łatwo się może zmienić w nienawiść. Jedno i drugie jest ludzkim fenomenem.

Zwierzęta nie potrafią odczuwać miłości i nienawiści – no może z małymi wyjątkami. Na przykład biolodzy są zdania, że słonie doświadczają tęsknoty za zmarłymi, dbają one bowiem o szczątki zmarłych zwierząt. Świat przyrody jest jednak o wiele bardziej racjonalny niż nasz. Wszelkie zachowania takie jak agresja czy okazywanie troski mają z reguły swoje uzasadnienie adaptacyjne.


Mózgowe skrypty są uruchamiane przez określone bodźce. Kiedy okazać zachowanie władcze, a kiedy uległe nie jest wyborem przypadkowym. Zwierzęta nie mogą sobie pozwolić na marnowanie życiowej energii. Ale my jesteśmy pod tym względem mniej pragmatyczni. To nasze obciążanie genetyczne – dzięki rozwiniętej inteligencji możemy analizować sytuację co zmniejsza automatyzm naszych poczynań. Długotrwała pamięć czy zdolność długofalowego planowania to czynniki dzięki jakim wykształcić się mogły tak specyficznie ludzkie zachowania jak zemsta.

Psychologia ewolucyjna mówi, że zachowania zwiększające sukces reprodukcyjny są przekazywane, a zmniejszające go zanikają. W ten sposób nie jesteśmy niestety w stanie wyjaśnić wszystkiego – na przykład skąd się bierze bezproduktywny genetycznie homoseksualizm. A jednak pedalstwo jest faktem. Jakiekolwiek są przyczyny takiego stanu rzeczy, nawet pedalstwo nie jest domeną wyłącznie ludzką – w świecie zwierząt bezproduktywne pieszczoty są szeroko rozpowszechnione. Żyrafy czy bizony oddają się nawet częściej rozkoszom homoseksualnym, niż tym wiodącym do rozrodu. Prawie jedna czwarta potomstwa łabędzi czarnych wychowywana jest przez pary jednopłciowe. Największe natężenie sodomii zaobserwowano natomiast u naszych bliskich krewnych – szympansów bonobo. Tylko jedna czwarta stosunków seksualnych ma tam charakter heteroseksualny. Dobrze że nie jestem szympansem.


Nienawiść do pedałów jest zatem śmieszna, w szczególności kiedy odwołuje się do „prawa naturalnego”. Gejostwo jest bardziej naturalne niż silikonowe cycki, siatkowane pończochy i wysokie obcasy. Oczywiście nie dla każdego jest pociągające. Naturalność możemy rozpatrywać w różnoraki sposób – nawet sam fakt noszenia szpilek uzasadnić możemy doborem naturalnym. Po pierwsze szpilki optycznie wydłużają nogi, a ich długość ma znaczenie dla męskiej podświadomości – dłuższe mają świadczyć o lepszej kondycji genetycznej. Po drugie chód kobiety w szpilkach staje się bardziej seksowny – buty na wysokim obcasie wymuszają kołysanie biodrami  i napięcie mięśni łydki. Jak widać natura i kultura wzajemnie się przenikają. „Naturalność” obyczajowego konserwatyzmu to nonsens – celem zalotów jaskiniowca nie był sakrament, tylko dobranie się do dupy, a monogamia miała zabezpieczać samice przed zachowaniami takimi jak uśmiercanie młodych przez obcych samców i zapewniać im wsparcie w opiece nad potomstwem. Okres dojrzewania jest bowiem u ludzi wyjątkowo długi, ale bez wątpienia bardzo owocny.

O ile w sprawach obyczajowości tradycjonaliści obowiązkowo powołują się na naturę, całkowicie błędnie zresztą, o tyle to co najbardziej ludzkie wywodzą z czynników nadprzyrodzonych. Człowiek jest więc według nich tak wspaniały, ponieważ został stworzony na boże podobieństwo. Oczywiście to nonsens. Przy całej swojej niedoskonałości człowiek jest istotą niezwykłą, ale wyewoluował z gatunków mniej złożonych i był to proces który określił kim teraz jesteśmy. Większość naszych zachowań nie jest skutkiem świadomych decyzji. To my stworzyliśmy Boga na swoje podobieństwo – absolut obdarzyliśmy cechami antropomorficznymi, świadomość w naszym systemie pojęciowym musiała cechować się neurochemicznymi emocjami – wierzymy więc że Bóg może się na nas złościć, smucić się czy cieszyć z naszego postępowania. Najwspanialszą ludzką umiejętność – miłość, również wywodzimy od Boga. Widzimy w niej boską cząstkę, jaką w nas tchnął.

Lecz gdyby istniał jakiś Bóg, nie przypominałby zbytnio człowieka, ponieważ człowiek jest istotą społeczną. Bóg zaś nie odczuwałby konieczności wchodzenia z kimkolwiek w interakcję jako byt doskonały i komplementarny. Niczym cytoplazmatyczny ocean pokrywający planetę Solaris w książce Lema, pokazujący nam niemożność zrozumienia wszechświata,  antropomorficzny fantom starca siedzącego na chmurze wciąż wskazuje jak bardzo jesteśmy zapatrzeni w siebie.          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz