Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 25 sierpnia 2016

DZIEWCZYNA Z BAJKI

Tam krainę łagodności widziałem
Gdzie oczu Twoich błękity świeciły
Bo przecież widziałem w nich to co chciałem
A one tylko najpiękniejsze były

Twoje usta soczyste jak maliny
Ze soku śliny we śnie wyciskałem
I może nie było takiej dziewczyny
Ale wciąż do niej nieśmiało wzdychałem

Serce bolało jak kopnięte krocze
Gdy zrozumiałem że to tylko bajka
Bajeczne usta i bajeczne oczy
Bajeczne światło i bajeczna lalka

wtorek, 23 sierpnia 2016

ŚWIAT W PIGUŁCE

Koran mówi, że kiedy zabijesz człowieka, to tak jakbyś zabił cały świat. Niestety jego najbardziej radykalni czytelnicy najwyraźniej chcą zniszczyć świat. Uważają bowiem, że wszyscy muszą nie tylko wyznawać islam, ale też podporządkować się ich władzy. Państwo Islamskie nie bierze więc sobie do serca zakazu zabijania. Oczywiście wszystkie najważniejsze religie tego zakazywały, ale ta metafora jest szczególnie wyrazista. Każdy człowiek jest całym światem. Dysponuje bowiem niepowtarzalnym w kosmosie mózgiem. Nie da się więc do końca rozgryźć drugiego człowieka. Każdy z nas ma swój świat w swojej głowie. Kiedy umiera człowiek ginie jego wersja rzeczywistości.

Przeżyć swoje życie to znaczy przemierzyć samego siebie. Jeśli bowiem spotyka nas śmierć to znaczy, że to już koniec. Wszystko co się dzieje odbieramy przez pryzmat własnej wiedzy i wyobraźni, a swoimi działaniami wykorzystujemy je do własnych celów. Więc choć podobno wszyscy potrzebujemy tego samego, różnimy się diametralnie. Nie wiadomo czyj świat jest najlepszy z możliwych światów. Ale choć żyję we własnym świecie, chciałbym żeby ten świat był dla innych choć trochę zrozumiały. Dlatego piszę. Mam nadzieję, że w ten sposób ujawniam, iż nie jestem dupkiem za jakiego mnie niektórzy uważają. Piszę szczerze, więc nie ukrywam co myślę, czego potrzebuję i co mnie boli. Mój świat, komiczny, zwariowany, kipiący pożądaniem, to Ja.


Oczywiście Ja taki, jaki chciałbym być. Bo każdy ma swoje marzenia. Często w życiu jest więcej marzeń niż możliwości. Ale po co mam udawać, że nie marzę? Że nie chcę tego co najlepsze? Może się to wydawać idiotyczne, że ktoś taki jak ja chciałby takich wspaniałości. Lecz pragnę i nic tego nie zmieni. Może nie jestem uznanym myślicielem, jednak konstruuję różne teorie. Ujawniam w ten sposób, że oglądam świat i wyciągam z tego wnioski. Nie jestem bezimienną galaretą pozbawioną kształtu. Jestem człowiekiem. Mam wiele słabości, więc staram się pokazywać z dobrej strony. Wybaczcie mi więc, że wypisuję wzniosłe słowa. Dajcie mi wszystko co możecie dać. Dajcie mi niebo i siebie.    

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

POTĘGA SMAKU

Przeciwnicy aborcji rozpoczęli szokującą kampanię z wykorzystaniem zdjęć wyskrobanych płodów. Makabryczne fotografie pojawiły się na poznańskich i krakowskich bilbordach. Kontrowersyjną sprawę zgłoszono do prokuratury. Nie chcę się tutaj rozwodzić nad tym przebrzmiałym tematem. Mój stosunek do przerywania ciąży jest złożony. Zasadniczo też jestem jej przeciwnikiem, co nie znaczy, że przeciwnikiem bezwzględnym. Rozumiem, że zgwałcona kobieta może żywić nienawiść do cząstki oprawcy którą nosi w sobie. Rozumiem jej instynkt samozachowawczy kiedy budzące się w niej życie zagraża jej własnemu. Rozumiem też, że nie zawsze życie jest wartością samą w sobie – czasem oznaczać może jedynie ból i poniżenie.

Przekaz posługujący się brutalnym naturalizmem to gra na ludzkich uczuciach. Ma wywołać wstręt i obrzydzenie. Pomysł ten wcale nie jest nowy. Posługiwali się nim nawet naziści, na przykład prezentując w propagandowym filmie „Wieczny Żyd” cierpienia zwierząt podczas uboju rytualnego, dokonywanego przez wyznawców judaizmu. Na widok tych barbarzyńskich praktyk ludzie postrzegali Żydów jako krwiożercze bestie. Na dobrą sprawę gdybyśmy zobaczyli jak robi się zwykłą kiełbasę, również wydawać nam by się to mogło dosyć niesmaczne. Po wstrząsające obrazy sięgają więc chętnie obrońcy zwierząt. Sposobem tym próbuje się również zwalczać popyt na wyroby tytoniowe. W niektórych krajach na paczkach papierosów umieszcza się fotografie zmian fizjologicznych wywołanych paleniem tego dziadostwa. Nie są to widoki przyjemne.

Obnoszone już wcześniej na transparentach zdjęcia zmasakrowanych płodów tym bardziej. I o to właśnie chodzi. Gatunek ludzki chroni własne dzieci, gdyż taka jest jego natura. Każda krzywda wyrządzona dzieciom jawi się więc jako postępek szczególnie odrażający, nawet w kulturze więziennej, którą cechuje kult siły i pogarda słabości. „Obrońcy życia” pokazują jednak tylko część prawdy – właśnie tą część jaką chcą. – Powinniśmy pokazać zdjęcie naszego dziecka. Wodogłowie, brak części czaszki, w miejscu nosa dziura, rozszczepy kości policzkowej, wypłynięte oczy, brak powiek. Widok drastyczny. Ale może wtedy ludzie, którzy uważają, że profesor Bogdan Chazan uratował życie, zrozumieją, że tego życia nie można było ratować – mówią rodzice dziecka, którego agonię swego czasu przedłużył nawiedzony faszysta. Jako zwolennik wolności słowa nie widzę tu przeciwwskazań prawnych, tyle iż byłoby to babranie się w gównie. Oglądajmy to co jest piękne.           

sobota, 20 sierpnia 2016

GADKA SZMATKA

Czasami ludzie dziwią się, że nic nie mówisz. Czujesz wtedy, że kiedy do nich nie mówisz uważają, iż jesteś niepewny siebie albo nie masz nic do powiedzenia. To gorzej niż gdybyś był totalnym kretynem. Ale kiedy chcesz mówić, bywa że nie chcą Cię słuchać. Bo nie chodzi tylko o to żebyś mówił. Masz mówić to co chcą usłyszeć. A czasami nawet nie masz mówić, ale paplać. Sokrates radził, żebyś odzywał się jedynie kiedy wiesz o co chodzi, lecz postępuj odwrotnie. Odzywaj się zawsze, a wszyscy pomyślą, że jesteś bardzo wygadany. To prawie tak jakbyś był mądry. Zagadać kogoś jest łatwiej niż obalić jego argumenty. Ostatecznie i tak nikt nie będzie zastanawiał się zbyt wnikliwie nad tym co powiedziałeś. Gdyby ludzie zastanawiali się nad wszystkim reklamy i propaganda nie byłyby tak głupie.

W życiu też chodzi o reklamę, tyle że samego siebie. Za 50 tysięcy złotych można kupić wysokiej klasy auto osobowe, bogacze wolą jednak wypasione auta terenowe, nawet jeśli są zatwardziałymi mieszczuchami. Czy zatem są skończonymi idiotami? Przecież przepłacają w takim wypadku, powiedzmy 200 tysięcy, za bajery które właściwie nie są im potrzebne. Chodzi jednak o to, żeby pokazać ile można zapłacić. Przecież tyle zapłacić może tylko ktoś kogo na to stać. Właśnie dlatego branża produkująca luksusowe zegarki ma się świetnie, choć ogólny trend w branży zegarkowej jest odwrotny. Funkcję czasomierzy przejmują noszone zawsze i wszędzie telefony, lecz żadne dziadostwo nie zastąpi rolexa na przegubie. Krezusi pozwalają sobie na zbytek, czyli rzeczy zbyteczne. Nie ma to jak pozwolić sobie na coś zbytecznego i się z tym obnosić.

Być może wielki samochód jest zbyteczny, tak jak wielki dom. Z kobiecego punktu widzenia zbędne mogłyby być nawet wielkie cycki. Ale po pierwsze od przybytku głowa nie boli. A po drugie ogrom robi wrażenie. Stąd też wszyscy wielcy władcy wznosili kolosalne budowle. Sokrates zaś mawiał, że wszystko co ma nosi ze sobą. Jeśli więc chodzi o Sokratesa najbardziej pamiętamy o tym co mówił, bo nie robił wiele. W dodatku podobnie jak Jezus nie pozostawił po sobie żadnych źródeł pisanych, jego nauki znamy więc wyłącznie z przekazów. Być może filozofia też jest rodzajem intelektualnego zbytku, gdyż większość ludzi obywa się bez znajomości jej strony formalnej (co nie oznacza, że nie kieruje się własną filozofią). Osobiście jako bardzo zajmującą postrzegam istotę bytu – ludzką naturę i kulturę. Ale nie czyni mnie to bardziej wysublimowanym, tym bardziej że przybliża mnie to do prawdy jak sprośnym zwierzęciem jest człowiek. Co byś nie mówił i tak najważniejsze jest czy ktoś Cię będzie słuchał. 

środa, 17 sierpnia 2016

KRAINA MORDERCÓW

Lech Wałęsa nazwał ostatnio mądrzejszego z braci Kaczyńskich „smoleńskim mordercą dziewięćdziesięciu pięciu niewinnych osób”. Oczywiście wywołało to święte oburzenie. Sugerowano na przykład, że Bolek nawdychał się kadzidełek (czytaj dopalaczy) od Palikota. Medialne prostytutki najwyraźniej nie zauważają analogii pomiędzy dwoma teoriami zamachu, bo według tej pierwszej za wszystkim stoi Tusk z Putinem i dlatego jest słuszna. Druga teoria jest natomiast bluźniercza, nawet jeśli polega jedynie na niesmacznym żarcie. Wiadomo przecież, że Lech Kaczyński nie działał z premedytacją. Wiadomo jednak też, że nie poległ, tylko zginął w wypadku. Im nachalniejsza będzie pisowska propaganda, tym nieżyjący prezydent będzie bardziej ośmieszany. To prosty socjologiczny mechanizm.

 

Kto nie jest z sektą jest przeciwko sekcie. I vice versa. Żarliwe wyznania smoleńskiej wiary prowokują ironiczne komentarze, mroczne szyderstwa i bezlitosne drwiny. Jeśli zaś to wszystko dzieje się w kontekście bieżącej walki politycznej, sprawa mordu smoleńskiego (przez kogokolwiek byłby on dokonany) nabiera znaczenia instrumentalnego. I to jest w tym wszystkim najstraszniejsze. Ale politycy przecież już nas zdążyli przyzwyczaić do takich gierek. Przez ćwierć wieku pluralistycznego polskiego parlamentaryzmu nie ostała się już żadna świętość narodowa. Wałęsa, stając się w prawicowej publicystyce koniem trojańskim czerwonej hołoty i przygwożdżony ostatnimi znaleziskami teczkowymi, będzie odtąd żył w świecie nienawiści tak jak Jarosław Kaczyński.
 

Polityka to trening bezwzględności. Polega bowiem na narzucaniu swojego zdania i eliminowaniu konkurencji. Łączy się to ze zrzucaniem winy na innych i przypisywaniem sobie ich zasług. Kto ma miękkie serce ten nie nadaje się do polityki. Sprawne manipulowanie wymaga makiawelicznego cynizmu, używającego ludzi jako narzędzi do osiągania politycznych celów. Celem Jarosława Kaczyńskiego i jego spółki jest między innymi obalenie „obowiązującej” wersji historii, lecz nie w celu jej zdemitologizowania, tylko wykarczowania pod uprawę własnej narracji. Legenda topiona w szambie może być w takiej sytuacji nieobliczalna. Pytanie tylko czym jest to „dobre imię” o które wszyscy tak walczą? Ja wcale w życiu nie byłem taki zły i też nie mam dobrego imienia...   

sobota, 13 sierpnia 2016

CUD NAD WISŁĄ

Rekin polarny dojrzałość płciową osiąga w wieku zaledwie stu pięćdziesięciu lat. Nie przeszkadza mu to w rozmnażaniu się, bo żyje ponad czterysta. Też bym tak chciał. Po pierwsze miałbym jeszcze dużo czasu do śmierci, a po drugie nie miałbym za sobą żadnych zawodów miłosnych. Gdyby istota tak inteligentna jak człowiek żyła czterysta lat otwierałoby to przed nią wspaniałe perspektywy. Trzeba by być przecież wyjątkowym debilem żeby zmarnować czterysta lat. A stupięćdziesięcioletni ludzie byliby na pewno rozsądniejsi od młokosów.
 
Choć jesteśmy gatunkiem niezwykłym, nie dostaliśmy od natury wszystkich możliwych asów. Najstarszym udokumentowanym przypadkiem bezkręgowca był małż, który żył przeszło pół tysiąclecia. Ale to jeszcze nic jeśli weźmiemy pod uwagę wiek jakiego dożywają niektóre rośliny. Kalifornijska sosna zwana drzewem Matuzalema wyrosła już we wczesnej epoce żelaza, kiedy po ziemi szwendali się jeszcze ludzie pierwotni, około pięć tysięcy lat temu. W Pensylwanii zaś wiek pewnego krzewu borówki oszacowano na trzynaście tysiącleci.

Oczywiście, jak to ze wszystkim bywa, liczy się nie tylko ilość, ale jakość. Osiągnięcie spektakularnego wieku byłoby dla nas korzystne tylko gdyby udało się nam zachować standardy tego drugiego parametru. Gdybym na przykład przez całą dekadę miał robić w pieluchę, albo dopiero po upływie wieku móc legalnie decydować o wszystkich swoich sprawach, dostałbym chyba świra. Einstein miał rację z tym, że czas jest pojęciem względnym.  Gdybyśmy żyli dłużej, nie byłoby to jednak dla nas niczym niezwykłym. Nie dziwimy się przecież, że umiemy mówić, myśleć, kochać i nienawidzić. Tak czy owak życie jest cudem. 

czwartek, 11 sierpnia 2016

BÓL DUPY

Reżyser Krzysztof Kieślowski mawiał, że ząb boli wszędzie tak samo – w Polsce, we Francji czy w USA. Dlatego chciał tworzyć filmy o „bólu zęba”, czyli o tym co uniwersalne. O naturze ludzkiej. Tą fizjologiczną metaforę należy jednak odnieść raczej do natury psychicznej człowieka, czyli tego co zazwyczaj zajmuje artystów. Niemniej natura ludzka jest tożsama z powodu podobieństwa fizjologicznego, a ściślej neurologicznego. Dlatego człowiek zachowuje się podobnie do człowieka, a nie do kozła czy barana.


Mózg nie boli, bo nie posiada receptorów bólowych. Ale ponieważ to w nim rozgrywają się zmysłowe doznania, możemy mówić o „bólu w mózgu”. Dlatego można kręcić filmy nawet o przysłowiowej dupie. Mózg cieszy się kiedy widzi dupę i to nawet kiedy to nie jest dupa, tylko obrazek. Tak samo w Polsce, we Francji czy w USA. Podobnie jest z używkami. Przyjmując dawkę używki naciskasz przełącznik w swoim mózgu i przez pewien czas pracuje on w trybie nienaturalnym.


Kiedy mózg osiąga przyjemny stan, nie zastanawia się zbytnio nad sobą. Dlatego kultura obfitości stała się targowiskiem próżności i wielkim rynkiem uprzyjemniaczy. Wszyscy obiecują, że poprawisz sobie nastrój, kiedy tylko kupisz ich produkt. W reklamach życie konsumenta zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, kiedy tylko poznaje prawdę o najlepszej ofercie. Owszem, tu i teraz żyjemy w najlepszym z dotychczasowych światów. Lecz nadal mamy mózgi jaskiniowców. Dlatego pstrykanie przełącznikami sprawia nam tyle radości. Ząb bolał tak samo jaskiniowca jak każdego z nas. Tyle że jaskiniowiec nie miał środków przeciwbólowych, psychotropów i gadżetów. Byt określa świadomość. I stan uzębienia.  

wtorek, 9 sierpnia 2016

BŁĘDNIK

Błądzić jest rzeczą ludzką, a nic co ludzkie nie jest mi obce. Chociaż jednak człowiek uczy się na błędach, niektórych rzeczy wolałbym się nie nauczyć. Miałbym wtedy więcej szacunku dla człowieka i dla siebie jako jego szczególnego przypadku. Co prawda być może taki szacunek niczemu by nie służył, ale wszyscy mamy jakieś nieracjonalne tęsknoty. Nadmierny optymizm może zaburzać percepcję. Miłość może być ślepa, a wiara w ludzi wieść do upadku. Budda żeby poznać prawdę musiał wyjść z pałacu. A raczej to pałac musiał wyjść z Buddy. Jeśli chcemy poznać prawdę, musimy usunąć iluzję przesłaniającą rzeczywistość. Jeśli zaś zmienić mamy swoje wyobrażenie o świecie, de facto sami musimy się zmienić, albo odrzucić prawdę.

 
Zmiany są bardzo trudne, bo naszej psychicznej integralności strzeże mechanizm obronny nazywany systemem iluzji i zaprzeczeń. Najczęściej przywołuje się go rozpatrując dynamikę uzależnień, ale nie jest to specyficzna cecha tylko alkoholików, narkomanów czy hazardzistów. Wszyscy jesteśmy uzależnieni od różnych emocjonalnych regulatorów, bronimy więc (często w sposób bardzo infantylny) swojej tożsamości emanującej określonym trybem życia. Krytykę swojego postępowania odbieramy jako atak na siebie, a odpowiedzialnością za własne błędy obarczamy otoczenie i okoliczności. To jeden z powodów dla których trudno się uczyć na błędach.



Następny jest taki, że związane z porażkami poczucie krzywdy zwiększa skłonność do życiowego cynizmu, w rezultacie czego sami stajemy się skurwysynami. Na drugim biegunie mamy natomiast poczucie winy za wszystkie złe rzeczy jakie nas w życiu spotykają. A przecież nie tylko warto, ale trzeba kochać, ufać i pomagać ludziom. Niestety wiąże się to z ryzykiem. Prędzej czy później stykamy się więc z wampirami żerującymi na naszych czułych miejscach. Wtedy życie objawia nam się w całej swojej obrzydliwości. Lecz jak pisał Edward Stachura „życie jest piękniejsze i straszniejsze jeszcze jest – wszystko przy nim blednie, blednie nawet sama śmierć!”  

niedziela, 7 sierpnia 2016

MENAŻERIA

Miłośnicy czworonogów mówią, że nie ma złych psów, są tylko źli właściciele. Z jednej strony jest to usprawiedliwienie różnych przejawów psiej agresji, ale też przyznanie, że w zasadzie psy są niespełna rozumu, dlatego nie obowiązują ich nasze standardy moralne. Pies jak wiadomo pochodzi od wilka, a przysłowie głosi, że człowiek człowiekowi wilkiem. Z drugiej strony tworzy się wzniosłe mity "sprawiedliwej" natury. Rzekomo, w przeciwieństwie do plugawego homo sapiensa, zwierzęta zabijają tylko kiedy muszą, to znaczy kiedy są zagrożone lub głodne. Niemniej większość z nas nigdy nie odebrała nikomu życia, choć na poziomie emocjonalnym zapewne żywiła do co niektórych bliźnich bardzo negatywne uczucia. W świecie natury zaś zabicie konkurenta czy jego potomstwa nie jest natomiast niczym niezwykłym.


Dzielne matki walczące o dobro swoich dzieci nazywa się lwicami. Tyle że podobno nic nie podnieca lwicy bardziej niż widok własnego potomstwa rozszarpanego przez agresywnego samca. Natura stwierdziła bowiem, że w takiej sytuacji lwica zamiast płakać powinna czym  najprędzej nadrobić straty. Nie możemy oceniać tego w kategoriach moralnych, lecz musimy pamiętać, że nasza agresja, tak jak zwierzęca, wywodzi się z naszej natury. Ostatnie znaleziska archeologiczne pokazują, że ludzie toczyli mikrowojny już jako myśliwi i zbieracze, po to by uzyskiwać lepszy dostęp do zasobów naturalnych. Na przykład przejęcie kontroli nad zasobnym w zwierzynę i owoce terytorium mogło prowadzić do zabijania innych. Czas pokazał jednak, że im mniej w danej społeczności przemocy, tym stabilniej się ona rozwija.  


Ewentualna wojna nie tylko stwarza zagrożenie dla życia ludzkiego, ale też gospodarczego dobrobytu cywilizowanego świata. Tym bardziej, że siły antypostępowe są dziś rozproszone wszędzie. Nie mają struktury, którą można by zidentyfikować i unieszkodliwić. Chora ideologia wykorzystuje nasze środki masowego przekazu do zarażania sobą desperatów. Ponieważ zwierzęta nie wierzą w Boga, ani w żadną inną ideę, nie stosują zamachów samobójczych i innych tak ewolucyjnie irracjonalnych metod. Jeśli nie ma złych psów, to znaczy że ktoś realizuje tak jakiś demoniczny plan. 

czwartek, 4 sierpnia 2016

SAMARYTANIN JEZUS

Człowiek – to brzmi dumnie. Jeszcze dumniej – Ja. No bo przecież nie ma nic ważniejszego dla każdego z nas. Nawet jeśli robię coś dla ludzkości to przecież robię to dla człowieka, czyli w jakimś sensie dla siebie. Wspólnota genetyczna każe mi robić więcej dla człowieka niż dla tchórzofretki. To syndrom człowieczeństwa. Zawsze zastanawiało mnie jaka jest istota prawdziwego skurwysyństwa. No bo jeśli taki jeden drań z drugim tak naprawdę nie kocha ludzi i gardzi nimi, to jakiego rodzaju satysfakcję może czerpać z życia?

Po cholerę ma imponować ludziom pieniędzmi, sukcesami i władzą, skoro uważa ich za kupy gówna? Przecież to bez sensu. Najprawdopodobniej więc sam się uważa za kupę gówna. I postanawia przy okazji kogo popadnie ochlapać tym łajnem. Kto zaś uważa się za kogoś wspaniałego pragnie wszystkich sobą obdarować. Jezus uważał się za syna bożego. Dlatego uznał, że wszystkie nieszczęścia jakie go spotykają to nieszczęścia pozorne. Dzisiaj kiedy ktoś podaje się za syna bożego, albo chociaż proroka, najczęściej uznaje się go za nawiedzonego czubka. Chociaż jeśli taki pomazaniec ma charyzmę to może nawet zostać jakimś guru.


Nie wiem czy Jezus był czubkiem, tylko piszę jakby to dzisiaj wyglądało z perspektywy społecznej. Dzisiaj przynajmniej by go nie ukrzyżowali. Ale na pewno robiliby sobie z niego jaja. Bo w żydowskim społeczeństwie Jezus był odmieńcem, a co więcej nie bał się mówić, że milszy niż Żyd może być Samarytanin. To tak jakby dziś powiedzieć, że milszy niż katolik może być wyznawca Allacha. A ponieważ potencjalni terroryści nie są tu mile widziani, nie jest tu mile widziany także Jezus. No chyba, że na obrazkach.

Pomijając mistyczne odloty Jezus był lewakiem. Dlatego nie gardził towarzystwem celników czy prostytutek. Nie oznacza to, że nurzał się w dekadencji. Jezus szukał dobra w człowieku i dlatego je znajdował. Dlatego był największym z ludzi, dumnym ze swojego człowieczeństwa tak bardzo, że nazywał się Bogiem. Amen. 

wtorek, 2 sierpnia 2016

CZŁOWIEK I LUDZIE

Czego może chcieć od życia taki gość jak ja? – to oczywiście pytanie retoryczne. Mógłbym przecież mieć różne kaprysy, ale w gruncie rzeczy najważniejsze żeby stanęło na moim. Jeśli zaś stanie na moim, to nie na Twoim. I w takim wypadku się nie dogadamy. No chyba, że będziemy mieli wspólny interes. Przekonałem się jednak, że wspólne interesy to pieprzenie w bambus. Jak człowiek jest komuś potrzebny to jest interes, a jak już nie jest potrzebny to interesu nie ma. Wydaje się więc ważne, żeby być komuś potrzebnym. Tyle że ważne jest co dostać można w zamian. Czasami ludzie ludziom naobiecują różnych rzeczy, a potem gówno z tego wychodzi. Biorą wtedy rozwody, albo się ze sobą użerają.

Bo to że potrzebujemy się nawzajem znaczy ni mniej ni więcej, że wymagamy czegoś od siebie. Nawet kiedy wychodzę z kumplem na piwo, to wymagam żeby zapewnił mi ciekawe towarzystwo. Dlatego piję coraz mniej piwa, bo żonaci kumple są coraz mniej ciekawi z tymi ich kłótniami przez telefon i liczeniem kasy. Po drugie po piwie za dużo chce mi się sikać. Po trzecie to faktycznie nie piję prawie wcale piwa i może dlatego sam jestem nudny. A może po prostu robię się już starym prykiem i dlatego wszystko mnie nudzi. Lecz nie jest to nuda na tyle uciążliwa, żeby sprawiała mi problem. To raczej nuda pozorna.

Jeżeli życie już przestało Cię zaskakiwać, to znak że Ty mówisz je zaskoczyć. Dlatego muszę zaskoczyć Was, a przede wszystkim sam siebie. Bo jak nie, to będzie już tylko stagnacja. A stagnacja oznacza śmierć. Zmuszam więc siebie do pracy nad sobą. Trenuję magiczne sztuczki. Oglądam w lustrze swą błazeńską twarz i pytam: - Czego może chcieć od życia taki gość jak ja? Od życia to znaczy od Was, bo resztę przecież mogę mieć samemu.