Ostatnimi czasy media podniecają się „skandalem” z
podeptaniem hostii przez gówniarzerię. Obiektywnie rzecz ujmując nie doszło
jednak do zbrodni większej niż znęcanie się nad ciastkiem, takie bowiem
właściwości chemiczno-fizyczne wykazuje ta rytualna strawa. Żadne laboratorium
nie znajdzie w tym pieczywie śladu Boga, ani nawet polewy czekoladowej. Ponadto
nie produkuje się jeszcze hostii smakowych, paprykowych czy serowo-cebulowych.
Wartości kalorycznych też w tym niewiele. Nie jest więc wybryk szatańskiej młodzieży
marnowaniem żywności, ale obrazą uczuć religijnych. Oczywiście nie pochwalam
tego. To tak jakby pójść na zebranie kółka filatelistycznego i demonstracyjnie
zniszczyć znaczek.
Dziwnym jest dla mnie natomiast, że media zajmują się tak
szeroko zwykłym złamaniem norm kultury osobistej. Gdyby jakiś polityk czy
artysta wykazał się takim chamstwem byłoby to jeszcze zrozumiałe – stanowić to
mogłoby rodzaj manifestu światopoglądowego, a poza tym było wydarzeniem
publicznym. Lecz podniecanie się tym, że jakiś małolat gdzieś kogoś obraził
swoim zachowaniem, jest dosyć groteskowe. Nie jest to w moim mniemaniu
informacja na tyle istotna, żeby zaśmiecać ramy gazet czy serwisów
informacyjnych. Najbardziej przerażające jest w tym wszystkim to, że zachowanie
zbuntowanych nastolatków postrzegane jest jako „szokujące”, kiedy codziennie
młodociani dopuszczają się wielu czynów znacznie bardziej niemoralnych.
Dzieciństwo nie ma nic wspólnego z niewinnością, a co
najwyżej z naiwnością. Już w szkole podstawowej dzieciaki potrafią skazywać
rówieśników na wykluczenie i poniżenie, a nawet stosować przemoc. Szacuje się,
że ofiarą szkolnej agresji pada w Polsce co dwudzieste dziecko, a co dziesiąte
jest jej sprawcą. Burza hormonów szczególnie motywuje do społecznego „popisywania
się”, często cudzym kosztem. A na obrażanie naszych uczuć narażeni jesteśmy
przez całe życie. Nie rozumiem dlaczego uczucia religijne mają być szczególną
kategorią emocji. Jeśli deptanie jakichś uczuć kończy się dramatycznie, to
zazwyczaj chodzi tu o miłość erotyczną. Oburzenie religijne wynika z
subiektywnego stosunku emocjonalnego do wyznawanego kultu, a stosunek ten może
być niekiedy luźny, obojętny, a nawet wrogi. Właśnie to zobaczyliśmy w Jaśle.