Łączna liczba wyświetleń

sobota, 2 maja 2015

ŁOWCY ANDROIDÓW

Kiedy byłem grabarzem śmierć przestała mnie ruszać. Tak jak przyzwyczajasz się w razie konieczności do nowych niedogodności, a nawet ludzkiej niegodziwości, tak przyzwyczajasz się do śmierci. Zabawne jest to, że szybko przestajesz dźwigać ten ciężar – coś co kiedyś Cię przerażało staje się dla Ciebie czymś tak zwykłym że aż nudnym. Nie wiem czy podobnie czuli się żołnierze lub więźniowie obozów koncentracyjnych, ale myślę że śmierć w jakimś momencie stawała się dla nich czymś jeszcze bardziej banalnym. Podobno nawet w Auschwitz na porządku dziennym były dowcipy o gazie czy krematoriach – był to jeden ze sposobów na oswojenie grozy. Choć ludzie lękali się o siebie, widok śmierci, tortur, głodu spowszedniał im do tego stopnia, że umieli w jego obliczu funkcjonować. Przetrwać mogli tylko Ci, którzy byli w stanie zaadaptować się do koszmaru – walczyć o dodatkową porcję jedzenia, unikać konfrontacji z niebezpiecznymi typami, schować się za czyimiś plecami kiedy trzeba. Przejmowanie się śmiercią nie służyło zbytnio temu celowi.

Podobnie dzisiaj – kiedy lądujesz w puszce musisz zmienić swoje zasady (jeśli je miałeś). Musisz gnoić słabszych, żeby samemu nie zostać zgnojonym – okazywanie słabości, współczucia, wątpliwości moralnych to zaproszenie dla agresora. Uzasadnienie wszelkich nieprawości jakich się dopuścisz jest proste – ktoś kto pozwala się wykorzystywać jest frajerem, więc sam sobie na to zasłużył. Jeśli uda Ci się kogoś okraść, oszukać, wydymać to znaczy że frajer i basta. A zatem należało mu się. To taka odmiana darwinizmu społecznego.

Żołnierz żeby posłać komuś kulkę w łeb, nie może myśleć że po drugiej stronie okopu jest człowiek. Myśli więc, że to jakaś parszywa gnida. Nie zawsze taki tok rozumowania musi być zły – lekarz nie może myśleć, że na stole operacyjnym leży człowiek, bo zabieg przeprowadzony musi być z zimną precyzją. Bez wątpienia jednak dochodzi tu do znieczulicy i dehumanizacji. W dzisiejszych czasach nabiera ona coraz to nowych wymiarów. Pracodawca musi racjonalizować wydatki, więc nie może przejmować się losem zwalnianych pracowników. Przedstawiciel handlowy uśmiecha się do wszystkich, ale prawie nikt nie uważa tego za przejaw sympatii. Codziennie jesteśmy zasypywani stertami ofert, e-mailami zaadresowanymi imiennie do nas, ale generowanymi przez maszynę. Kandydaci na prezydenta piszą do nas listy.


Jesteśmy potencjalnymi klientami, wyborcami, ciemnymi masami. Mało kto zdaje sobie sprawę z naszego istnienia, lecz na pewno wielu potrafi zlokalizować naszą skrzynkę pocztową. My już nie reagujemy na ten marketingowy szał – wyrzucamy te papiery bez zastanowienia. Tak już jesteśmy przesyceni tym wszystkim, że my już też po drugiej stronie nie widzimy ludzi, tylko natrętne muchy. Osaczeni w końcu i tak kupujemy jakieś nowe gówno, żeby cieszyć się nim przez pięć minut.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz