Łączna liczba wyświetleń

sobota, 23 października 2021

DZIECI EUROPY

  Neandertalczyk jest w kulturze masowej symbolem człowieka "dzikiego" - nieokrzesanego i prymitywnego jaskiniowca z maczugą, a nawet małpoluda. Lecz czy taki stereotyp jest uprawniony? W końcu był to nasz najbliższy krewny, z jakim dzielimy tego samego przodka - tyle że wyewoluował w populacji która pierwsza dotarła do Europy. Gatunek homo sapiens tymczasem wyodrębniał się w Afryce i to dopiero stamtąd kolonizował cały świat. Zasadniczo jesteśmy więc potomkami migrantów którzy wyparli z kontynentu rodzimą ludność - niektórzy twierdzą wręcz, że dokonaliśmy ich eksterminacji, choć istnieje sporo dowodów, że dochodziło też do bardziej pokojowych kontaktów. 

Ponieważ to my przetrwaliśmy, a nawet zdominowaliśmy świat, uważamy neandertalczyków za ślepą uliczkę ewolucji, a mówiąc inaczej za naszą gorszą wersję. Istnieli jednak oni równie długo, a być może nawet dłużej niż my, więc choć nie rozwinęli cywilizacji byli ewolucyjnie skuteczni. A ich dokonania technologiczne i kulturowe można śmiało porównywać z wytworami wczesnych homo sapiens.

Neandertalczycy umieli rozpalać i kontrolować ogień, a więc gotować, co zresztą było konieczne żeby wyżywić tak duże mózgi, zużywające sporo kalorycznego paliwa. Ludzki mózg w stanie spoczynku zużywa około 20% całej potrzebnej organizmowi energii, podczas gdy mózg szympansa zaledwie 3% . Mózgi człowieka współczesnego i neandertalczyka były w zasadzie tej samej objętości, neandertalczycy mieli nawet nieznaczenie większą pojemność puszki mózgowej...

Chociaż pachnie to frenologią, po kształcie czaszki domniemywać możemy różnic w schematach rozwoju mózgu, a więc innego postrzegania świata.  W mózgach neandertalczyków większe obszary zajmowały się przetwarzaniem wzrokowym i ruchowym, co w prehistorycznym świecie z pewnością miało niebagatelne znaczenie, ale przez to mniej miejsca pozostawało na tak charakterystyczne dla nas wyższe funkcje poznawcze, umożliwiające tworzenie wielkich grup społecznych i nowatorskich rozwiązań.  Ponieważ wszystko wskazuje na to, że mieli podobnie wykształcony do naszego mózgowy ośrodek Broki, pełniący u nas kluczową funkcję w generowaniu mowy, domniemywać możemy, że podobnie jak my posługiwali się czymś w rodzaju języka.

Władanie ogniem nie tylko pozwalało lepiej zasilać mózg i usprawnić metabolizm, oraz urozmaicić dietę o niejadalne dotychczas zasoby (takie jak rośliny bulwiaste czy ziemniaki), ale też konserwować żywność przez wędzenie. Miało też spory wpływa na prehistoryczną "technologię". Neandertalczycy opanowali w pewnym stopniu obróbkę kamienia i drewna, a nawet tworzyli z nich narzędzia złożone, co wymagać musiało eksperymentów i planowania, a także jakichś nieformalnych metod nauczania. 


Jako spoiwa mocującego groty, ostrza czy młotki na trzonkach używali na przykład smoły brzozowej, a zatem musieli umieć ją wytapiać, co z kolei świadczy o znajomości przemian substancjonalnych zachodzących w przyrodzie - dowodzi zdolności myślenia abstrakcyjnego i przekazu wiedzy. Stosowano też bitumin (naturalny asfalt) czy wosk pszczeli, które wszakże należało w kontrolowany sposób podgrzewać. Ślady dwutlenku manganu obok neandertalskich palenisk świadczyć mogą o stosowaniu swoistych "rozpałek", a ogień zasilano być może węglem brunatnym czy drzewnym, jakich pozostałości również tam znajdowano.

Wykorzystując sezonowe migracje zwierzyny polowano niekiedy na ogromną skalę, a rozbiór mięsa miał wtedy charakter zorganizowany - tworzono coś w rodzaju rzeźniczej "linii produkcyjnej". Pozyskiwano w ten sposób nie tylko mięso i podroby, ale też surowce - kości i skóry, które garbowano przy użyciu taniny wytwarzanej z gotowanej kory dębu. Wydaje się również, że neandertalczycy znali właściwości lecznicze niektórych roślin. Na szczątkach neandertalczyka cierpiącego na ropień zębowy znaleziony ślady kory topoli (zawierającej aspirynę) i pleśni (z której dziś wytwarza się penicylinę). 

To wszystko praktyczne umiejętności wskazujące na spory stopień kompetencji umysłowych. Rodzi się tu pytanie, czy przy tej okazji neandertalczyk wykształcił jakąś formę "duchowości", którą uważamy za kwintesencję naszego człowieczeństwa. O jego potrzebach estetycznych świadczyć może wytwarzanie barwników czy ozdób z muszli, kości, ptasich szponów czy piór.

W Bruniquel we Francji odkryto podziemne (położone 336 metrów w głąb jaskini) kręgi zbudowane ze stalagmitów jakieś 175 tysięcy lat temu, a takie datowanie wyklucza udział w tym przedsięwzięciu homo sapiens. Przedsięwzięcie takie wymagało pokonania licznych niedogodności, zagadkowe jest zatem czemu miały służyć te kamienne kręgi. Spekuluje się, że mogły mieć znaczenie magiczne lub religijne.

Natomiast malowidła naskalne z trzech oddalonych od siebie o setki kilometrów hiszpańskich jaskiń liczą zdaniem badaczy więcej niż 64 tysiące lat - powstały grubo przed przybyciem człowieka współczesnego do Europy...  Co rusz pojawiają się teorie, jakoby neandertalczycy urządzali rytuały pogrzebowe, choć jest to teza wciąż kontrowersyjna - w miejscu wiecznego spoczynku naszych krewniaków znajdowano wszak pyłki kwiatowe, muszle czy kości zwierząt.

Niemniej z pewnością nawzajem widzieliśmy w sobie ludzi, co potwierdzają badania genetyczne - Europejczycy posiadają około dwuprocentową domieszkę neandertalskich genów, a zatem dochodziło między nami do kontaktów seksualnych. Przyciągaliśmy się nie tylko cieleśnie i emocjonalnie, lecz również kulturowo. "Hybrydowe" dzieci przekazywały swoje geny, były więc wychowywane w określonej kulturze i darzone miłością, dzięki czemu niektórzy z nas mają dziś niebieskie oczy i blond włosy. 

wtorek, 12 października 2021

HONOR POLACZKA


 Podczas ostatniej prounijnej manifestacji w Warszawie samozwańczy narodowcy usiłowali zagłuszać takie lewackie występy jak zbiorowe odśpiewywanie "Mazurka Dąbrowskiego" czy przemowę pewnej starej baby, która hańbiła mundur powstańca warszawskiego kolaborując z kosmopolitycznym, dekadenckim motłochem. Skandowali z tej okazji: Bóg, honor, ojczyzna... 

Zakrawa to na groteskę - niektórzy Polacy czują się bardziej polscy od reszty, a nawet bardziej bohaterscy od swoich bohaterów. Bo dla zaściankowej prawicy godni szacunku są tylko ci powstańcy którzy jej przyklaskują, a pozostali to zdrajcy. Podobnie rzecz ma się z PRL-owskimi opozycjonistami - jeśli wykazują liberalne odchylenia to z pewnością od początku współpracowali z komunistami. 


Oczywiście polityczna polaryzacja przekracza takie podziały historyczne: prawica i lewica mają nie tylko swoich bohaterów, ale też swoich ekspertów, dziennikarzy, artystów, a nawet kapłanów i organizacje charytatywne. A co gorsza też swoich "niezawisłych" sędziów. Są to dwie alternatywne rzeczywistości - tak zwane bańki informacyjne. Niby w pluralistycznej demokracji to sprawa normalna - jedni próbują zagłuszyć innych swoim przekazem. Tyle że dla pompowania swojej bańki PiS gotowy jest skłócić nas z całym światem.

No bo czemu ma niby służyć instalowanie swoich protegowanych wszędzie gdzie popadnie, nawet kosztem ogromnych strat finansowych? Podobno obronie suwerenności, tylko co to za suwerenność na marginesie Europy? Kiedy Unia przykręci kurek z forsą napięcie jeszcze wzrośnie, mówienie o pełzającym polexicie nie wydaje się więc podsycaniem lęku. Nawet jeśli nie jest to jawnym zamiarem rządzących to prowadzą bardzo niebezpieczną grę i mogą w końcu przelicytować. 

Wybrana przez naszych dalekowzrocznych wizjonerów na strategicznego sojusznika Wielka Brytania, już jakiś czas temu pożegnała się z Wspólną Europą, na czym straciła krocie. Także za Atlantykiem nie mamy już z kim gadać - dobre relacje z USA, jakie udawało się utrzymywać wszystkim rządom III RP do tej pory, to już przeszłość po tym jak entuzjastycznie oklaskiwaliśmy trumpowski szturm na Kapitol. Jeśli kogoś dziwi, że Putin (przy pomocy Łukaszenki) właśnie teraz zaczyna atak hybrydowy, to niech się zastanowi czemu... 

niedziela, 3 października 2021

MECHANIKA UMYSŁU


 O kimś niezbyt rozgarniętym zwykliśmy mówić, że jest bezmózgiem. Ale nie potrzeba mózgu do podejmowania decyzji, przynajmniej jeśli jest się śluzowcem wielogłowym - jednokomórkową lecz wielojądrową formą życia wykazującą szczątkową inteligencję.

Ten gatunek zyskał światową sławę po eksperymencie w którym udało mu się znaleźć optymalną drogę wyjścia z labiryntu. Natomiast kiedy rozsypano płatki owsiane w sposób odwzorowujący położenie dużych metropolii i okolicznych miejscowości w Japonii, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Hiszpanii, Portugalii czy Kanadzie, śluzowiec ten wybierał najkrótsze drogi do pokarmu, a wybierane przez niego trasy z grubsza pokrywały się z siecią istniejących tam połączeń kolejowych i drogowych. Do projektowania sieci transportowych zwykliśmy wykorzystywać inżynierów i planistów, ale być może wystarczyłoby skorzystać z usług bezmózgich protistów... 

Już wykorzystuje się niezwykłe zdolności tego galaretowatego szlamu do badań - choćby nad siecią komunikacyjną starożytnego Rzymu czy najefektywniejszymi trasami ewakuacji pracowników z biurowców, budową czujników, a nawet rozkładem ciemnej materii we Wszechświecie . Spekuluje się tez o stworzeniu wykorzystującego śluzowce biokomputera, gdyż intuicyjnie potrafią one tworzyć sieci bardziej efektywne niż jakakolwiek komputerowa technologia. Ponieważ nie mają mózgu ani nawet neuronów oczywistym wydaje się, że nie "myślą" w kategoriach matematycznych. A jednak występuje tu jakiś proces podejmowania decyzji.

Zdaniem badaczy śluzowce mogą wykorzystywać w nim informacje o masie i wzorce naprężeń mechanicznych w środowisku. Poruszając się ruchem pełzakowatym, polegającym na rytmicznym "przelewaniu" cytoplazmy wewnątrz organizmu zbierają dane o fizycznych właściwościach środowiska - siły mechaniczne odgrywają w tym wypadku równie ważną rolę co substancje chemiczne i geny. Podobny proces mechanosensacji wykorzystują komórki wszystkich bardziej złożonych zwierząt, w tym także ludzi. Już na poziomie komórek (nie tylko nerwowych) biologia wykorzystuje prawa fizyki do wdrażania mechanicznych form poznawczych.

Polski uczony prof. Bartosz Grzybowski, badając efektywność dostarczania leków do komórek nowotworowych, napełnił wodą labirynt o dwóch wyjściach - przy jednym z nich umieścił kroplę tłuszczu zawierającą kwas 2-heksylodekanowy (np. olej palmowy), a przy drugim żel nasączony kwasem. Wskutek tego kropla po niemal najkrótszej drodze pokonywała labirynt poruszając się w kierunku wyjścia z żelem, ponieważ statystycznie największe stężenie kwasu uwalnianego przez żel - zmieniającego pH  wody i tak tworzącego na jej powierzchni pewne napięcia - znajduje się na najkrótszej trasie.

Na najgłębszym poziomie nasza kreatywna obróbka informacji może mieć zatem charakter nawet nie tyle obliczeniowy co czysto mechaniczny - to biomechaniczne układy wykorzystujące stymulację chemiczną, optyczną, dotykową i grawitacyjną składają się na odpowiednie bramki logiczne przetwarzające sygnały wchodzące w wychodzące.