Szukamy w kosmosie obcej inteligencji, gdy tymczasem spotkać
możemy ją na ziemi. Oczywiście nie pochodzi z obcej planety, ale z innej
ścieżki ewolucyjnej niż my. Wszystkie kręgowce dysponują mózgiem zbudowanym na
podstawie tego samego schematu – co wynika ze wspólnego pochodzenia. Różne jego
warstwy były dodawane i przekształcane, ale dochodziło do tego na jednej
ścieżce ewolucyjnej. Systemy nerwowe ośmiornic i innych głowonogów wykształciły
się zupełnie niezależnie od naszych. Nasz ostatni wspólny przodek był robakiem
żyjącym jeszcze w ediakarze, a zatem należał do najstarszych wielokomórkowych
organizmów na ziemi. W tamtym czasie układy nerwowe pełniły raczej rolę
koordynującą ruch w celu przemieszczania się i pobierania pokarmu. Podwodna
fauna ediakarska pasła się na ogromnych matach mikrobiotycznych
czyli osadach organicznego osadu stabilizowanego przez mikroby.
Ponieważ zwierzęta nie wchodziły wtedy ze sobą w interakcję
złożony system reagowania na zmiany w środowisku nie był im specjalnie
potrzeby, ale sytuację zmienił nowy sposób żerowania – drapieżnictwo, które
potem rozwinęło się najprawdopodobniej z padlinożerstwa. Odtąd zaczął się
ewolucyjny wyścig zbrojeń, który zaowocował między innymi wykształceniem się
aktywnie reagujących na informacje systemów nerwowych. Ewolucja często nagradzała tego kto więcej „wiedział” i efektywniej to
wykorzystywał, więc systemy nerwowe stawały się coraz bardziej złożone. W końcu
ryby wyszły z wody i dały początek formom życia wiodącym do człowieka, w którym
lubimy widzieć cel ewolucji. Tylko że proces ten donikąd nie zmierzał – pojawiliśmy się
na ziemi, co nie oznacza, że go zakończyliśmy.
Właściwie to każdy gatunek jest swoistym eksperymentem
natury, który może przetrwać lub zginąć, a jednocześnie się zmieniać. Gdyby
więc istniała inteligencja w kosmosie mogłaby zasadniczo różnić się od naszej.
Wykrywanie związków przyczynowo-skutkowych zawsze jest intencjonalne i
odzwierciedla emocje – pole percepcji obejmuje tylko pewien zakres informacji
potencjalnie ważnych. Metaforycznie można powiedzieć, że ścieżki naszego
myślenia wyznaczają tropy które węszymy, choć sprawa jest bardziej złożona – na
popędy nakładają się wtórnie (kulturowo) wiązane z nimi potrzeby i dopiero to
czyni nas tak skomplikowanymi. Na przykład pieniądze budzą w mózgu skojarzenia
ze spełnianiem wielu pierwotnych potrzeb takich jak odżywanie, bezpieczeństwo,
status w grupie czy seks, co czyni nas tak zaabsorbowanymi ich zarabianiem i
wydawaniem.
Kształt ewentualnej pozaziemskiej cywilizacji tyleż
zależałby więc od przypadkowych uwarunkowań, co biologicznych potrzeb
różniących się od naszych. A możliwe, że obca świadomość niekoniecznie
musiałaby ją konstruować. W powieści Stanisława Lema „Solaris” ludzie stykają
się na innej planecie z obcą formą życia – pokrywającym ją cytoplazmatycznym
oceanem. Wszelkie próby nawiązania kontaktu z amorficzną inteligencją wydają
się jednak nieudane, choć ona również wydaje się posyłać ludziom komunikaty.
Mimo aktywności tej żywej substancji badacze nie byli w stanie zrozumieć
kierowanego do nich przekazu, osobliwy organizm pozostał więc „obcym”. Żyjące w
głębinach ziemskich oceanów głowonogi też wydają się komunikować nieznane
nikomu treści zmieniając swoje ubarwienie jak w psychodelicznej ekstazie, czy
przyjmując wyszukane pozy swojego jakże plastycznego ciała.
Zrozumienie „obcego” z powodzeniem można by więc zacząć od
poznania umysłów tych bezkręgowych stworzeń, gdyby tylko było to możliwe. Bo
nawet jeśli swoimi umysłowymi zdolnościami odbiegają od ludzkich, to jest to
całkowicie inny umysł. Ich skomplikowany układ nerwowy wyewoluował na całkiem
innej gałęzi życia – rozwijał się niezależnie od tych wykazujących wspólne
cechy układów kręgowców. Ba, nawet „ centralne” skupisko neuronów które nazywać
możemy mózgiem nie jest do końca jego odpowiednikiem, bo 2/3 z nich znajduje
się w mackach, które wydają się posiadać sporą percepcyjną i reakcyjną
autonomię od samej „istoty”. Układ nerwowy ośmiornicy wielkością zbliżony do
psiego czy kociego jest jednak bardziej rozproszony co rodzi niepojęte
konsekwencje dla jej subiektywnych doznań i procesu decyzyjnego. Utrzymanie
takiej kosztownej aparatury musi się jednak ewolucyjnie opłacać – każde z
ramion może jednocześnie robić coś innego. Kosmitów najczęściej wyobrażamy
sobie jako dwunożnych, czasami nieco „gadzich” humanoidów, ale odmienna droga
do inteligencji skutkować mogłaby całkiem innym zorganizowaniem ciała, a co za
tym idzie także motoryki i układu nerwowego. Obcy umysł może zupełnie inaczej
integrować „rzeczywistość”.