Lubimy myśleć, że w przeciwieństwie do naszych futrzanych czy pierzastych przyjaciół panujemy nad instynktami. Oczywiście dysponujemy szerszym repertuarem zachowań, gdyż w większym stopniu warunkujemy zachowanie nowymi informacjami (uczymy się). Co więcej, w obliczu nowych wyzwań, potrafimy te informacje kreatywnie przetwarzać. Te zadziwiające zdolności kognitywne nie są jednak czymś paranormalnym, ale objawem nadrzędnego instynktu organizującego zachowanie – świadomości. Jesteśmy świadomi dlatego, że właśnie ta zdolność ułatwiała naszym przodkom przetrwanie.
Język jest podstawowym narzędziem każdej kultury ponieważ zdolności językowe zostały wdrukowane w nasze DNA. Istnienie ponadkulturowych reguł gramatycznych dowodzi istnienia wrodzonych i uniwersalnych mechanizmów językowych, czyli językowego instynktu. To dzięki tej biologicznej adaptacji umożliwiającej przekazywanie złożonych i abstrakcyjnych informacji powstały mity i idee. Ci nasi przodkowie którzy umieli bajać o prawdzie, dobrze i pięknie, mieli przewagę nad tymi którzy tego nie potrafili – byli bardziej zintegrowani i zdeterminowani w realizacji grupowych celów.
Stąd wziął się choćby instynkt plemienny czy religijny. Pomimo całego relatywizmu kultury w licznych jej rozgałęzieniach odnajdujemy uniwersalia, wynikające z wspólnych naszemu gatunkowi tęsknot i potrzeb. Określając inteligencję jako coś nadrzędnego wobec instynktów widzimy czemu jest negatywnie skorelowana z religijnością czy nacjonalizmem. Niestety (w coraz lepiej poinformowanym i wyedukowanym społeczeństwie) też z instynktem rodzicielskim. Pytanie więc do czego ma nas dzisiaj doprowadzić nagi instynkt przetrwania? Postmodernistycznym człowiekiem cały czas żądzą prehistoryczne skłonności.