Dusza to w religii pierwiastek życiowy, który opuszcza ciało
w chwili śmierci. I to by było na tyle, bo w zależności od systemu wierzeń
odgrywa inną rolę i różne są jej dalsze losy. Może być obecna w każdej żywej
istocie, lub tylko w człowieku. Po życiu wędruje w zaświaty lub do innego
ciała. W niektórych religiach jest jedna i niepodzielna, a w innych mnoga i
złożona. Buddyzm neguje nawet samo jej pojęcie, widząc w trwałej i niezależnej
jaźni iluzję, oddzielającą się od jedynej kosmicznej świadomości. W każdym
razie za duchową uznaje się jakąś ukrytą strukturę wszechświata, zdolną do
ponadczasowej egzystencji.
Kiedy nauka stawała się nową religią, duchowe koncepcje
wydawały się być w odwrocie, lecz wobec jej ograniczeń i tęsknoty za
uniwersalnym sensem mnożą się ostatnio teorie „wyjaśniające” duchowość w sposób
racjonalny. Póki co ignorowane są jednak przez główne nurty dyskursu naukowego,
jako zbyt spekulatywne i niesprawdzalne. Z reguły w różny sposób wiążą się z
pojmowaniem świadomości jako zjawiska kwantowego, na co nie ma póki co żadnych
dowodów. Ale skoro nie potrafimy zbytnio zrozumieć świadomości ani mechaniki
kwantowej, połączenie tych zjawisk w jedną teorię staje się idealnym polem do
snucia hipotez.
Nasze rozumienie świadomości ograniczone jest przez tak
zwany problem qualiów, to znaczy własności doświadczeń zmysłowych oderwanych od
ich przedmiotu. Właśnie do tych aspektów rzeczywistości mamy czysto subiektywny
dostęp. Spróbujcie na przykład wytłumaczyć ślepemu czym jest kolor niebieski –
podajcie mu jego fizyczne parametry takie jak długość fali czy natężenie
oświetlenia, a i tak nic nie będzie z tego rozumiał, bo pewnych rzeczy
doświadczać można tylko bezpośrednio czyli świadomie. W gruncie rzeczy jesteśmy
więc zamknięci we własnej świadomości, której korelaty bada neurobiologia. Jako
subiektywny fenomen sama świadomość nie podlega jednak badaniu.
Prawidłowości takie jak efekt obserwatora wskazywać mogą na
związek między świadomością i stanem obserwowanego układu, lecz równie dobrze
jak sam akt obserwacji na układ wpływać mogą choćby narzędzia pomiarowe.
Niemniej entuzjaści „kwantowej świadomości” dopatrują się procesów kwantowych w
mózgu. Ich generatorem mają być mikrotubule – włókniste struktury cytoszkieletu
komórek, które podobno występują w superpozycjach kwantowych, z których każda
wiąże określoną ilość informacji (kubit), a ich splątanie odpowiada modelowi
kwantowego komputera. Inni schodzą jeszcze głębiej, do poziomu spinów w jądrach
atomowych fosforu – pewne reakcje chemiczne zachodzące w mózgu mają jakoby
wytwarzać fosforanowe jony w stanie splątania.
Z tego typu hipotez wywodzi się w dodatku dosyć
metafizycznie brzmiące wnioski, dotyczące nie tylko świadomości, ale wręcz
duchowości czy Boga. Propaguje się między innymi panpsychizm, wskazujący na
istnienie wielkiego umysłu obecnego w nas wszystkich. Mówi się też o duszy,
jako zbiorze kwantowych informacji, które nie mogą zostać zniszczone, więc po
śmierci rozpraszają się po całym wszechświecie... W takim ujęciu wszechświat
który widzimy, jest tylko tym co postrzega nasza percepcja czyli interpretacją
rzeczywistości, a nie absolutem. Szuka się nawet sposób na transfer umysłu do
jakiegoś komputerowego nośnika, co umożliwiałoby życie pozagrobowe w wirtualnej
symulacji, lub jakąś interakcję z „tym” światem przez sterowanie robotem czy
innym biologicznym ciałem. Bo z ziemskiego punktu widzenia nawet ewentualna kwantowa
nirwana wydaje się śmiertelnie nudna.