W trosce o swój wizerunek eksponujemy to co chcemy pokazać,
a przemilczamy to co dla nas niewygodne. To naturalne że chcemy pokazać się z
jak najlepszej strony. Wszystko co robimy w jakimś stopniu odnosi się do tej
potrzeby – jeśli dążymy do awansu, to po to żeby innym coś udowodnić. Jeśli
kupujesz coś, to po to żeby pokazać ludziom na co Cię stać. Nawet to z kim
pokazujesz się publicznie jest elementem autokreacji. Możesz temu zaprzeczać,
ale to arcyludzkie. Bo na pewno masz w sobie małego błazna, który każe Ci robić
różne rzeczy tylko po to, żeby ktoś to zobaczył. Gdyby nie przywiązywać wagi do
takich rzeczy jak opinie, nikt nie zawracałby sobie głowy takimi sprawami jak
choćby luźne przestrzeganie norm społecznych i w konsekwencji świat jaki znamy
w ogóle by nie istniał.
Często to co robią w tym kierunku nasi bliźni wydaje się nam
śmieszne – rzeczywistość społeczna jest pełna błazenady. Zrozumienie tego faktu
pozwala nabrać dystansu do siebie. Jeśli sam nie spojrzysz na siebie jak na
błazna z pewnością i tak zrobi to twoje otoczenie. Lecz jeśli sam dostrzeżesz
jak komiczną jesteś istotą, nie będziesz brał swoich porażek całkiem na serio.
Zobacz jakie to śmieszne – ambitny dzieciak przejmuje się że dostał trójkę z
matematyki, chłopak przejmuje się że rzuciła go piękna dziewczyna która jest
zimną i wredną suką, ktoś przejmuje się że nie dostał kierowniczego stanowiska
w jakiejś podrzędnej instytucji w zapadniętej dziurze... Kreujemy swój
wizerunek zawsze i wszędzie, a to jak nas odbierają silnie wpływa na poczucie
naszej wartości.
To czym ludzie usiłują nam zaimponować wiele mówi o nich
samych. Ludzie pokazują nam się tak w jaki sposób chcą być postrzegani (chociaż
nie zawsze im to wychodzi). A zatem sami się w pewnym stopniu odsłaniają –
pokazują swoje wartości i aspiracje. Ktoś kto ostentacyjnie prezentuje swoje
dobra materialne najprawdopodobniej jest materialistą. Ktoś kto pręży mięśnie i
szuka zaczepki najprawdopodobniej jest wyznawcą prawa dżungli. Ktoś kto
bombarduje Cię technicznym żargonem najprawdopodobniej chce uchodzić za
wielkiego fachowca. I tak dalej. Wzorce i archetypy kreowane przez kulturę
stają się punktem odniesienia dla naszych działań, choć często naśladujemy je
nieco karykaturalnie.
To czy robimy z siebie idiotę czy nie to kwestia względna.
Najprawdopodobniej tak, bo kierujemy się różnymi wartościami. Hierarchie często
wcale się nie pokrywają, na przykład wysoka pozycja w hierarchii więziennej
przez innych postrzegana będzie jako dno społeczne. Podobnie człowiek interesu
będzie myślał o nauczycielu, że wcale nie jest on taki inteligentny. Heroinista
zrobi sobie zastrzyk i będzie miał ich wszystkich w dupie. Naszą drogę wyznaczy
nasza grupa odniesienia z jaką dana jednostka się identyfikuje i do jakiej chce
należeć.
W dzisiejszych realiach kreowanie wizerunku często odbywa się też w
sieci, zwłaszcza na portalach społecznościowych, gdzie wyżywają się
niespełnieni ludzie. Część użytkowników tak bardzo skupiona jest na kreowaniu
swojego wirtualnego wizerunku, że zatraca się w tym bez reszty. Porównując się
do inscenizowanych fotografii swoich „znajomych” popadają we frustrację i w
odpowiedzi sami kreują dla nich sztuczny świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz