Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 27 lipca 2023

NIEMCY NAS BIJĄ


W starożytności tereny dzisiejszych Niemiec zamieszkiwali Celtowie, a ci jak wiadomo bywają rudzi częściej od południowców. Ponieważ dla Rzymian byli oni barbarzyńcami utożsamiano ten kolor włosów z szubrawstwem, podobnie jak czyni to Jarosław Kaczyński. 

Być może więc pomarańczowa arogancja Donalda Tuska manifestuje jego genetyczną niemieckość. Jeśli nie germańską, to przynajmniej celtycką, a już na pewno kaszubską, a więc nazistowską. Wiadomo przecież, że Kaszubów wcielano do Wermachtu...

Ponieważ obszary leżące na Zachód od ojczyzny tradycyjnych wartości ostatecznie skolonizowali Germanie, tak też nazywa się obywateli niemieckiego państwa we większości języków świata. Ale nie w polskim i innych słowiańskich czy węgierskim. Tutaj mówi się o Niemcach, czyli ludziach bełkoczących w niezrozumiałym języku.

Co ciekawe zwrot ten jest homologiczny do greckiego "barbaros" czyli właśnie barbarzyńcy. Już prastara legenda wskazuje, że sąsiedzi to odpychające kreatury. Córka mitycznego Kraka nie zgodziła się na ożenek z przedstawicielem tej wyrodnej nacji. Aby uniknąć współżycia z niemiecką świnią rzuciła się w nurt nieskażonej jeszcze Wisły. Jak z dumą podkreślają potomni, Wanda Niemca nie chciała.

Niestety z przyczyn geopolitycznych musieliśmy niebawem przyjąć zachodnią kulturę, ale oczywiście w najbardziej patriotycznej i antykomunistycznej wersji. Co prawda cesarz Otton III roił coś o powstaniu paneuropejskiego superpaństwa pod przewodem Niemiec, lecz Bolesław Chrobry nie dał się oszwabić. Dobrze wiadomo jak takie unie europejskie się kończą...

Najgorszą zniewagą było jednak uczenie nas katolicyzmu. Niejacy Krzyżacy postanowili nawracać Polaków, więc musieliśmy pokazać im co znaczy gniew boży. Główną przyczyną porażki Szkopów nie był jednak chwalebny pogrom grunwaldzki, bo po wielkim zwycięstwie tradycyjnie zawiodła nasza dyplomacja. 

To archaiczny system ekonomiczny niepozwalający na bogacenie się mieszczaństwa pogrążył Państwo Zakonne. Polska po prostu zaproponowała korzystniejsze warunki dla rozwoju przedsiębiorczości i handlu, przy okazji wykorzystując rosnące niezadowolenie społeczne. 

Tym sposobem wróciliśmy nad Bałtyk i bogaciliśmy się eksportując ukraińskie zboże, drewno czy produkty leśne. Wielkiego skoku gospodarczego nie wykorzystaliśmy bynajmniej do budowy floty wojennej czy reform politycznych. Wojny ze Szwecją, Rosją i Turcją okazały się na tyle katastrofalne, że Niemcy mogli znowu pluć nam w twarz. 

Okres zaborów, a potem wojny światowe, ustawiał polskość w radykalnej opozycji do wszystkiego co niemieckie. Jak wiadomo padliśmy ofiarą rasistowskiej i ludobójczej polityki "nadludzi". Jednocześnie wyhodowaliśmy konsumpcyjne kompleksy, ponieważ nasi zachodni sąsiedzi wiodą ostatnio dostatniejsze życie. Połączenie dumy, poczucia krzywdy i zazdrości skłania nas do wysuwania roszczeń.

Cokolwiek dostajemy od Niemiec to się nam po prostu "należy". Oczywiście za granicą takie podejście nie spotyka się ze zbytnim zrozumieniem. Sęk w tym, że jesteśmy już zbyt mocno powiązani gospodarczo, żeby Niemcy mogły odciąć się od naszych rynków, nawet jeśli politycy mówią wciąż o ich niechlubnej historii. 

niedziela, 16 lipca 2023

TERROR MIŁOŚCI


 Dzieje cywilizacji od zawsze wiązały się z wojnami. Pierwszy udokumentowany konflikt zbrojny  zbrojny miał miejsce już w 2700 roku p.n.e. na terenie Sumeru w dzisiejszym Iraku. Historia jest w zasadzie jednym wielkim spisem wojen, przeplatanych przygotowaniami do nich. Pytanie jak  było w czasach prehistorycznych.

Niektórzy idealizują nieskażonego cywilizacyjnymi fetyszami "dzikusa" - miał on rzekomo nie pożądać rzeczy bliźniego swego bo takowych po prostu nie było. Wojna - tak jak nierówności społeczne - pojawić się miała jako skutek akumulacji zasobów materialnych po rewolucji neolitycznej. 

Inni z kolei twierdzą, że cywilizacja wprowadziła normy prawne które ukróciły stan permanentnej wojny plemiennej wewnątrz administracyjnych struktur. Na dowód pokazują różne prehistoryczne szczątki noszące ślady morderczej brutalności. Przypuszcza się, że nawet wędrowni łowcy-zbieracze rywalizować mogli o zasoby naturalne. 

Takie wstrząsające znaleziska interpretować można jednak też jako pozostałości po nieuniknionych incydentach. Do jakiejś przemocy dochodziło zawsze - lecz jaką miała ona skalę? I jaki był wpływ cywilizacji na relacje między wspólnotami? U resztek ludów dzikich obserwować wszak możemy zarówno kultury pokojowe jak i zaciekle się zwalczające, a nawet kanibalistyczne.

Obserwacja naszych najbliższych ewolucyjnych krewnych także na niewiele się zdaje. Jeśli chodzi o szympansy mają one wyraźną skłonność do agresji międzygrupowej. Inaczej jest u bonobo - ten bardzo blisko spokrewniony z nami gatunek odznacza się o wiele większym "pacyfizmem". Życie seksualne bonobo to hedonistyczna orgia każdego z każdym, co redukuje napięcia i konflikty.

Jeśli chodzi o człowieka wydaje się, że ma on coś zarówno z szympansa jak i z bonobo. Skoro się tego czasem dopuszczamy niewątpliwie gdzieś głęboko w naszej naturze leżeć musi zabijanie "obcych". Z drugiej strony charakteryzuje nas niesamowita skłonność do współpracy.

Bonobo podobnie jak ludzie poddali się procesowi "samoudomowienia" w wyniku czego najbardziej agresywne osobniki zostały wyeliminowane z puli genowej, a u pozostałych wzrosła potrzeba zabawy i zacieśniania więzów.  Obniżyło to nie tylko agresję wewnątrz grupy, ale też w stosunkach między grupami. W genach zapisaną mamy jednak nie tylko empatię i altruizm, lecz też mordercze skłonności.

Na całe szczęście nie tak łatwo obudzić w nas krwiożerczą bestię. W czasie drugiej wojny światowej tylko 15-20% noszących broń użyło jej kiedykolwiek. Dzieła zniszczenia dopełniać więc musiały "anonimowe" bomby i pociski. Mamy w sobie jakąś niechęć do zabijania, zwłaszcza kiedy ofiara patrzy nam prosto w oczy. Dlatego specjaliści od propagandy muszą odpowiednio "odczłowieczać" inne grupy.

Ale jeszcze ważniejsze jest tu podkreślanie "braterstwa broni". Otóż bardziej niż nienawiść i ideologia, a nawet świadomość że ktoś chce nas zabić, do zabijania "obcych" motywuje nas poczucie lojalności wobec towarzyszy z okopów. Nie chcemy zawieść swoich "braci" więc masakrujemy odpowiednio odczłowieczonych przeciwników...