Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 30 czerwca 2019

PERCEPCJA FANTOMOWA


Człowiek jest maszyną która myśli, że ma własne pragnienia. Ale te pragnienia to najczęściej iluzje. Wyobrażamy sobie jak będziemy szczęśliwi gdy „tylko” weźmiemy ślub, kupimy dom czy zdobędziemy władzę, a potem i tak marzymy o czymś nowym. Tak działa nasz mózgowy mechanizm – co rusz karmi nas złudzeniami spełnienia, żebyśmy tylko za nimi gonili. Być może to ciągłe niezadowolenie jest motorem rozwoju, lecz trudniej już powiedzieć co jest jego celem. Nie umiemy być szczęśliwsi niż jesteśmy, a mimo to wmawiamy sobie, że kolejny krok doprowadzi do pełnego szczęścia – tymczasem już po chwili chcemy więcej niż sobie wymarzyliśmy. Rolą chemicznej zupy w której wrzeniu rodzą się wszystkie nasze decyzje jest ciągłe napędzanie tego mechanizmu czyli motywowanie, gdyż od zarania dziejów to jednostki najbardziej zmotywowane najskuteczniej roznosiły informacje genetyczne i kulturowe. Doświadczanie przyjemności służy motywowaniu nas do podejmowania aktywności, i właśnie dlatego jest tak krótkotrwałe – aby ich doznawać musimy być ciągle aktywni.

Rodzące się w nas pragnienia zmieniają naszą percepcję przykuwając naszą uwagę do bodźców nagradzających. Najczęściej wiążą się one z podstawowymi popędami („prokreacja”, gromadzenie zasobów, walka o status) lub celami kulturowymi integrującymi wielkie zbiorowości ludzkie. Istotna w kontekście motywacji jest także nowość bodźca, bo tylko gromadzenie nowych danych pozwala mózgowi się uczyć, co intensywna analiza wtórnych informacji może wręcz utrudniać. Pod wpływem pragnienia mózg zawęża pole percepcji do obiektów pożądania – żeby wyłowić z rzeki danych tylko te poszukiwane „zaznaczamy” je dopaminą. Różnimy się stopniem „znaczności” jaki przypisujemy rożnym rzeczom, ale istota działania mechanizmu jest taka sama – to co najbardziej dla niego wyraziste mózg postrzega też jako najbardziej wartościowe. W pewnym więc sensie nie tylko widzimy to co chcemy widzieć, ale też chcemy tego co widzimy – percepcja jest sprzężona zwrotnie z naszym „ja”. Nie wybieramy swobodnie własnych pragnień, bo to one tworzą nas.
 

To jak postrzegamy rzeczywistość zależy właśnie od tego czego chcemy, choć z drugiej strony to doświadczenie (czyli rzeczywistość) kształtuje nasze aspiracje i oczekiwania. Prawda nie jest nigdy naga, a jej interpretacja zależy od osobistych i kulturowych kontekstów. Choć nie wszystko da się zrelatywizować już znaczenie jakie nadajemy poszczególnym faktom jest mocno dyskusyjne. Skoro nie ma obiektywnej percepcji sens zdarzeń wyłania się z zależności biochemicznych i kulturowych, a te mają własną dynamikę. Zaburzenia przetwarzania informacji w mózgu mogą wieść do chorób umysłowych, a środowisko kulturowe pozostaje punktem odniesienia niezależnie od szerokości geograficznych. Osłabienie mechanizmu utajonego hamowania zwiększające spektrum docierających do świadomości bodźców utrudnia łączenie informacji w schematyczne pakiety co może zarówno pobudzać kreatywność jak i zaburzać równowagę psychiczną.

Zwierzęca skłonność do ignorowania informacji niezwiązanych z przetrwaniem i przedłużeniem gatunku w „cywilizowanym” świecie często prowadzi do zgubnych fiksacji, obsesji i uzależnień, gdyż mamy teraz do dyspozycji cały arsenał materialnych, wirtualnych i farmakologicznych środków, mających nas rzekomo „uszczęśliwiać”, a tak naprawdę przywiązać do siebie. Pomimo różnych związanych z tym patologii zasadniczo mechanizm utajonego hamowania służy wyselekcjonowaniu informacji przydatnych do praktycznego zastosowania. Paradoksalnie jednak przetwarzanie większej ilości informacji pozwala myśleć szerzej, bardziej otwarcie i twórczo. Jeśli więc zwiększony dopływ danych równoważy wysoka inteligencja, dobra pamięć i determinacja w ich porządkowaniu stajemy się bardziej kreatywni. Prawdziwy geniusz wynika po części z „nieprawidłowej” pracy mózgu, dlatego tak często graniczy z szaleństwem.

Oryginalność myśli wymaga patrzenia na świat z innej perspektywy, a uzyskanie jej wymaga zadawania ciągle nowych pytań, nawet jeśli wydają się one trywialne – wiąże się więc ze stałym kwestionowaniem rzeczywistości i poszukiwaniem w niej dialektycznej sprzeczności. Taka spontaniczność myślenia może być niestety zgubna, co widać choćby u osób chorych na schizofrenię i postrzegających świat w sposób całkowicie nieuporządkowany. Zarówno geniusz jak i szaleniec przekraczają ramy schematów, tyle że jeden znajduje tam wolność, a drugi anarchię... Wydaje się oczywistym, że korzystne dla jednostki jest oddzielanie informacji dla niej ważnych od nieważnych i przekazywanie do dalszej obróbki tylko tych pierwszych. Nigdy jednak do końca nie wiadomo co jest ważne, a co nie...  I nie jest to kwestia tylko filozoficzna. Zasadniczo decyzja o tym czy informacja podlegnie dalszemu przetwarzaniu następuje podświadomie czyli mechanicznie, a to może prowadzić do pomijania pozornie nieistotnych wiadomości.


Porzekadło mówi, że kto zna się na wszystkim, ten nie zna się na niczym, więc mózg specjalizuje się w najczęściej przetwarzanych wzorcach, co może ograniczać kontekst informacyjny wyłączając z niego co bardziej „egzotyczne” powiązania... W celach analitycznych rozbieramy rzeczywistość na części, ale dopiero ich ponowna zgrabna synteza daje nam pełniejszy obraz tego kim i gdzie jesteśmy.           

niedziela, 23 czerwca 2019

MOC PIENIĄDZA


Badania wykazały, że im gorsze auto stoi przed sygnalizatorem tym szybciej inne auta zaczynają na nie trąbić gdy światło zmienia się na zielone, tak by jak najprędzej ruszyło. Tymczasem kierowcy lepszych marek mają większą skłonność do łamania przepisów czyli drogowej arogancji. Nawet jeśli psychologia mówi, że bogatsi ludzie nie są szczęśliwsi od mniej zamożnych, to wokół statusu majątkowego budują oni poczucie własnej wartości. Czyli że uważają tych uboższych za mniej zdolnych, inteligentnych, wytrwałych i tak dalej. Widzą w nich bowiem tych którym „nie wyszło”. Z kolei ich duma z własnych osiągnięć bywa odbierana jako przejaw pychy. Tyle że złudzenie ponadprzeciętności jest w społeczeństwie powszechne. Choć to statystycznie niemożliwe większość z nas uważa się za lepszych od ogółu.

Bogaci uważają się za lepszych od biednych, piękni za lepszych od brzydkich, a umięśnieni za lepszych do cherlaków i grubasów... Ludzie oczytani uważają się za najmądrzejszych, a ci religijni za najbardziej moralnych... Jesteśmy mistrzami w uzasadnianiu własnej wartości. Nawet jeśli normy kulturowe zmuszają nas do zachowania pewnej skromności skrycie pielęgnujemy poczucie wyższości. A te najlepiej potwierdzamy porównując się z „gorszymi” od siebie. Ktoś nie odnoszący żadnych sukcesów też znajdzie kogoś takiego – jakiegoś czarnucha, pedała czy dziwoląga. Potrzebujemy różnych atrybutów przede wszystkim po to żeby przykrywać własną niepewność. Analiza losów dziewczynek które w okresie dojrzewania cierpiały na trądzik ujawniła, że w późniejszym życiu odnosiły więcej sukcesów zawodowych, gdyż więcej czasu poświęcały na samotne rozwijanie umiejętności i zainteresowań.

Nie ma większej radości niż radość z bycia w czymś dobrym, dlatego zdobywanie podnieca nas mocniej niż posiadanie. Potrzebujemy jednak dowodów własnego mistrzostwa – zdobyczy, dyplomów, medali i trofeów – po to żeby się nimi legitymować. Od samej użyteczności gromadzonych dóbr ważniejszy jest wizerunek zdobywcy – przez większość część czasu używamy przecież tylko nikłej części posiadanych zasobów(zasada Pareta). Reszta zaś służy głównie prestiżowej ostentacji. W przyszłości skazani będziemy na nadmiar wszystkiego, choćby tylko po to żeby nie stawać się dużo „gorszymi” od lepiej wyposażonych. Czy oznacza to więcej możliwości? No cóż, czasami to mniej znaczy więcej... Racjonalnie na to patrząc rzeczy których używamy są warte więcej od tych leżących na półkach (czyli od większości z nich).


Tyle że z trudem rezygnujemy z czegokolwiek. Nasz mózg jest tak zaprogramowany, że najbardziej ceni to co już ma, nawet jeśli nie jest mu to do niczego potrzebne... Postrzegana użyteczność zależy więc od relatywnej zmiany względem punktu odniesienia. Psychologiczny ból straty jest intensywniejszy niż przyjemność z zysku o takiej samej wartości. Psychologia człowieka kształtowała się kiedy był jeszcze łowcą balansującym na granicy śmierci głodowej, a wtedy każda strata mogła go drogo kosztować – instynktownie i kurczowo trzymamy się więc tego co już posiadamy. Przywiązanie do własnego majątku wydaje się zatem cechą uniwersalną, chociaż eksperymenty Paula Piffa wskazują, że ludzie bogaci są do niego przywiązani bardziej. Jak to zwykle bywa apetyt i potrzeby rosną w miarę jedzenia.

Gdyby jednak obdarować ludzi równą ilością pieniędzy po pewnym czasie i tak jedni by się wzbogacili a drudzy zbiednieli. Ludzie biedni wykazują się najczęściej słabiej rozwiniętą korą czołową, a zatem mniejszą inteligencją, samokontrolą i kreatywnością. Wynika to nie tylko z przyczyn genetycznych – w świetle dzisiejszej wiedzy to sama bieda upośledza nasze zdolności kognitywne, wbrew mitowi o trudnościach zmuszających do myślenia. Owszem, mózg najlepiej gimnastykuje się wychodząc ze swojej „strefy komfortu”, lecz to właśnie w zasobnym środowisku ma największe możliwości odbierania stymulujących informacji – ma czas na edukację, kulturę czy pasję, a nie tylko „walkę o przetrwanie”. 

Mój mózg jako organ niezdolny dotychczas do zarabiania większych kwot jawić się więc może jako niezbyt bystry, choć złudzenie ponadprzeciętności nie pozwala mi wciąż w to uwierzyć. Zrzucam więc winę za swój zawodowy życiorys na umiłowanie rzeczy niepraktycznych, bo przecież tak jak wszyscy jestem najlepszy – tylko nikt mi nie chce za płacić. Choć forsa może być w życiu przydatna pozostaje jedynie narzędziem. 

czwartek, 20 czerwca 2019

BOŻE CIAŁO


Kiedy jesteś w obcym kraju czujesz się bombardowany egzotycznymi bodźcami. Ponieważ sytuacje, zwyczaje i konteksty są dla Ciebie czymś nowym pilnie je rejestrujesz. Gdybyś jednak pozostał w tym kraju na dłużej i trochę w nim pomieszkał twoja uwaga traciłaby natężenie. Innymi słowy spowszedniałaby Ci egzotyka. Człowiek najbardziej lubi poznawać to co nieznane, a kiedy już to pozna nagle informacja zdaje się tracić dla niego na znaczeniu. To skutek mechanizmu selekcji informacji. Nasz mózg nie jest bowiem w stanie przetrawić całej potencjalnie rejestrowanej „rzeczywistości” - odfiltrowuje więc wyróżnione sygnały, a pozostałe postrzega jako tło. Wszystko co niczym się nie wyróżnia i pasuje do poznanych wzorców staje się tłem – tylko w ten sposób można poradzić sobie z zalewem informacji. Niestety prowadzi to nudy... Egzotyka jest dla nas tak pociągająca bo ciągle poszukujemy nowych informacji. Kiedy je znajdujemy jesteśmy nagradzani wyrzutem dopaminy. Nasz mózg lubi być zaskakiwany – to raczej poszukiwacz przygód niż miłośnik rutyny.

Owszem – neuroprzekaźniki takie jak serotonina, endorfiny i endokannabinoidy – pozwalają czasem nam błogo rozkoszować się spokojem, ale związane z nimi układy nie są ewolucyjnie przystosowane do tak częstego pobudzania jak układ dopaminowy. Regulująca nasz układ nagrody dopamina to motor motywacji, ale nie wiedzie raczej do spełnienia. Okazaliśmy się wszak na tyle pomysłowym gatunkiem, iż umiemy „zhakować” własne systemy operacyjne. Narkotyki pobudzające układ nagrody (amfetamina, kokaina, stymulanty) omijają całą procedurę i dają nam „nagrodę” – i w tej sytuacji powinniśmy być hipotetycznie szczęśliwi. Sęk w tym, że tak nie jest. I nie chodzi nawet o całą tą wychowawczą gadkę, że narkotyki to iluzja w przeciwieństwie do „prawdziwych wartości”. Po prostu ćpun zawsze chce o jedną kreskę więcej. Ale wszyscy jesteśmy ćpunami dopaminy i poszukujemy więcej przyjemności – pieniędzy, seksu czy wyzwań. Przyczyną naszego niespełnienia są pragnienia które nieustannie się napędzają.

W czasach zamierzchłych miało to głębokie uzasadnienie – nasze przetrwanie zależało od ciągłej motywacji. Chwil w których można było cieszyć się zwycięstwem było niewiele. Spokój jaki odczuwamy gdy uda nam się coś zrobić – na przykład wspiąć się na wymarzony szczyt – jest ulotny. W prehistorycznej dżungli nie było zbyt wiele czasu na rozkoszowanie się chwilą. Stąd neuroprzekaźniki ukierunkowane na rozkoszne bycie tu i teraz (mózgowe odpowiedniki psychodelików, empatogenów czy THC), rzadziej przejmują kontrolę nad naszym mózgiem. Nie zostały jednak zaprojektowane przez naturę tylko po to żebyśmy czuli się błogo. To właśnie wtedy kiedy nasz system nerwowy jest zrelaksowany percepcja rozszerza swoje filtry przepuszczając więcej danych zmysłowych, a te pozwalają potem konstruować dokładniejszy obraz rzeczywistości w jakiej żyjemy. Szczęście jest bardzo ulotnym stanem ale wiedzie do najgłębszych refleksji.

W pogoni za fantomami wciąż chcemy więcej, często nie rozumiejąc zależności w które się wikłamy. Lecz już sam fakt, że kosmos z tych absurdalnych skłonności ukształtował nas jest mistycznym cudem, niezależnie od tego czy po drugiej stronie kwantowego teatru obserwuje go jakieś wielkie oko. Bo nawet jeśli Boga nie ma to my jesteśmy nim tutaj - tak czy owak wszystko jest umysłem.