Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 7 maja 2015

MĄDROŚCI WSCHODU

Siostry i bracia! Dzisiejszego ranka sącząc kawę rozmyślałem o sprawach natury filozoficznej. Doszedłem do wniosku, że życie jest zagadką – pytaniem na które muszę odpowiedzieć. Świadoma część moich procesów mózgowych sprowadza się i tak do reagowania na dostarczane mi bodźce. A zatem to jak odnajduję się w tej rzeczywistości określa moją świadomość. Gdybym nigdy nie dowiedział się o cierpieniu, niczym książę Siddhartha, żyłbym w świecie iluzji. Lecz gdybym potem uciekł ze złotej klatki, czy zdobyta wiedza przyniosłaby mi oświecenie? Jedno jest pewne – nie wytrzymałbym sześciu lat ascezy. Już i tak żyję zbyt skromnie i to wbrew własnej woli. A już na bank nie umiałbym zrezygnować ze swoich pragnień, nawet gdyby mnie oświeciło. Mimo to i tak mogę być szczęśliwy – w przeciwieństwie do Buddy nie muszę podążać pokrętną ścieżką żeby wyzwolić się z kręgu życia. Umrę i już. Nie podlegam reinkarnacji.

Rozwiązanie problemu który samemu się sobie stworzyło to błędne koło. Ponieważ problem powtórnych narodzin dla mnie nie istnieje, nie muszę się zabezpieczać przed nimi i mogę żyć tak jak chcę. Szczerze mówiąc może nawet nie byłoby to takie złe gdybym powtórnie się narodził – zwłaszcza jako milioner albo gwiazdor porno. Gorzej jeśliby przypadł mi los żuka gnojowego czy samca modliszki. Ale gdyby życie mnie irytowało, po prostu bym je sobie odebrał. Gdybym cierpiał tak iż nie widziałbym sensu takiej egzystencji, zapierdoliłbym się z nadzieją że w następnym życiu powiedzie mi się lepiej. Lecz to by było dla Buddy za proste. Jako człowiek poszukujący uniwersalnych wyjaśnień nie mógł powiedzieć ludowi: „rodzimy się i umieramy bez końca, a jak Was to nudzi, to trudno”. Musiał wytłumaczyć po cholerę się rodzimy, skoro życie nasze naznaczone jest cierpieniem. Wymyślił więc, że żyjemy po to żeby się oczyścić z syfu gorszego niż grzech pierworodny.

Jezus mówił że prawda nas wyzwoli, a Budda że cztery prawdy. Pierwsza Szlachetna Prawda mówić ma o cierpieniu. Czyli to totalny banał. Nawet życie muchy polega na jego unikaniu. Bez cierpienia nie ma życia – człowiek umarłby z głodu gdyby go nie odczuwał. W braku możliwości totalnego zaspokojenia Budda widzi jednak metafizyczny problem. Jeśli więc jesteś w życiu niezaspokojony zostań buddystą. Odpowiedzialna za niezaspokojenie jest zdaniem guru forma materialna, uczucia, formacje mentalne, percepcja i świadomość. Rozważania te z grubsza przypominają jakieś psychoanalityczne teoretyzowanie – nauczyciel miał rzekomo mieć pełny wgląd w to jak funkcjonuje ludzki umysł i jaka jest jego sekretna struktura. Jak na prawdziwego psychoanalityka przystało, również Budda w zawikłany sposób uzasadnia skąd się bierze owo cierpienie jednostki. W Drugiej Szlachetnej prawdzie obwieszcza Dwanaście Ogniw Współzależnego Powstania, a w Trzeciej mówi o ustaniu cierpienia. W skrócie wszystko sprowadza się do tego żeby wykorzenić pożądanie, które
jest przyczyną wszelkiego cierpienia. Czwarta Szlachetna Prawda przedstawia Szlachetną Ośmiostopniową Ścieżkę, prowadzącą do życia pozbawionego celu. To wszystko wymieszane z nakazami moralnymi (np. nie zabijaj) i wątkami transcendentalnymi (wędrówka dusz, gromadzenie karmy i takie tam) ułatwiać ma nam życie. 

Rozmyślając tak wyszedłem z domu, pocieszyć się choć trochę słońcem. Napatoczyłem się na emeryta z którym wdałem się w dyskusję o życiu pozagrobowym i polityce. Uświadomił mnie że Bóg jest miłością, a głosując na Komorowskiego zachowam się tak jakbym popierał Adolfa Hitlera. Nie trywializuje – naprawdę tak powiedział. Na zarzut przesady, odparł że już pod koniec drugiej kadencji Polska stanie się częścią Rzeszy Niemieckiej. W jednym Budda miał rację – świadomość bywa niekiedy bolesna. Heil!!! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz