Łączna liczba wyświetleń

sobota, 18 grudnia 2021

KONIECZNOŚĆ BYTU


 Człowieka zawsze nurtowało jak coś mogło powstać z niczego - dlatego wokół powstania świata narosło tyle mitów. Lecz żaden nie rozwiązywał tej łamigłówki - aby istniało cokolwiek potrzebna zawsze była jakaś siła sprawcza czyli coś istniejącego wcześniej. Gdy problemem tym zaczęła zajmować się nauka również cofała się jedynie do zjawisk "pierwotnych", a zatem wcześniejszego stadium istnienia rzeczy fizycznych. Pytanie o to skąd się to wszystko wzięło w zasadzie przekracza możliwości naszego myślenia i logiki, bo gdybyśmy nawet cofnęli się do początku łańcucha przyczynowo-skutkowego  to znajdziemy tam "coś". Gdybyśmy nie znaleźli tam "nic" to "nic" nie mogłoby się dalej przekształcać.

Pytanie o to dlaczego istnieje raczej coś niż nic (czyli dlaczego w ogóle coś istnieje) to jeden z największych problemów filozofii i kosmologii. I nic nie wskazuje na to abyśmy przybliżali się do jego rozwiązania z naszym ukształtowanym w tej rzeczywistości aparatem poznawczym, który ewoluował po to żeby zapewnić nam przetrwanie a nie rozwiązywać zagadki metafizyczne. Rozgrywająca się na naszych oczach orgia akademickich spekulacji jeszcze bardziej nas dezorientuje. Rozwiązanie może zaś być zupełnie zaskakujące i sprzeczne z intuicją jak to już w fizyce bywało, aby zaś do niego dojść trzeba przebrnąć przez gąszcz splątanych oddziaływań i opisujących je równań zmieniający odpowiedź w matematyczny bełkot.


Kiedy już coś ustalimy zawsze pytamy "dlaczego?" i szukamy dalej, dlatego rozumiemy dziś tak wiele w porównaniu z naszymi przodkami. Gdybyśmy kiedyś musieli wzruszyć ramionami i przerwać dociekania oznaczałoby to raczej intelektualną kapitulację niż dokopanie się do prawdy ostatecznej. Jeśli Bóg miałby trwać samoistnie to może Wszechświat też nie ma początku ani końca??? Czym zresztą miałoby być jakiekolwiek zaprzeczenie fizycznego bytu - przecież nie pustą przestrzenią w której płynie czas, bo te właściwości powstać miały dopiero z Wielkim Wybuchem i kosmosem. W tym kosmosie zaś natura nie znosi próżni, bo absolutna pustka wymazałaby z kosmosu opisującą go fizykę. 

Gdyby wykasować z przestrzeni całą materię i tak odziaływania fizyczne (grawitacyjne, elektromagnetyczne, jądrowe silne i słabe) wraz z  polem Higgsa tworzyłyby w niej napięcia łamiące symetrię i prowadzące do kwantowych fluktuacji (chwilowych zmian ilości energii w określonym punkcie) kreujących tak zwane cząstki wirtualne - w tym zresztą mechanizmie niektórzy widzą źródła pierwotnej struktury Wszechświata. Być może rzeczywistość jest więc w jakiś sposób wytworem kipiącej od oddziaływań próżni, tyle że tej próżni nie można nazwać niczym... Już starożytny filozof Parmenides przypuszczał, iż byt musiał być wieczny, bo niebytu przecież nie ma. Nie ma więc innej prawdy poza bytem - Wszechświat powstał bo tak być musiało. 

sobota, 11 grudnia 2021

NIEWIDZIALNA RĘKA


Nowoczesne stosunki gospodarczo-społeczne definiowane są przy pomocy dwóch sprzecznych doktryn - liberalnej i socjalistycznej. Oczywiście mogą się one uzupełniać, ale co do zasady stoją na odmiennych stanowiskach. Zdaniem liberałów rozwój możliwy jest dzięki wolności gospodarki, a zdaniem socjalistów konieczne jest przede wszystkim odpowiednie jej regulowanie i sprawiedliwa redystrybucja dóbr. I właśnie w tej sprawiedliwości społecznej tkwi największy problem, bo różnie możemy ją rozumieć. 

Marksiści wywodzący wolny rynek z niewolnictwa i feudalizmu uważają, że sprawiedliwe jest to co zapobiega powszechnemu wyzyskowi czyli materialna i prawna ochrona pracowników. Liberałowie właśnie premiowanie najbardziej przedsiębiorczych i innowacyjnych jednostek uważają za sprawiedliwe, bo to w nich widzą inżynierów świetlanej przyszłości. Powstaje więc pytanie na ile wolny rynek jest sprawiedliwy.

Realny socjalizm sprawiedliwy przecież nie był, co poznaliśmy na własnej skórze. Podstawowy problem leży zawsze w ludzkiej naturze, która instynktownie dąży do tego żeby najwięcej zagarniać dla samego siebie i swoich bliskich. Oczywiście dzielimy się dobrami od zarania dziejów - bez tego niemożliwe byłoby zbudowanie społeczeństwa. Ale bez egoizmu zginęlibyśmy w tym społeczeństwie. Każdy na swój sposób postrzega sprawiedliwość. Poza tym truizmem jest stwierdzenie, że wolny rynek faworyzuje silnych. Nie tylko widać to gołym okiem, lecz potwierdzają to modele matematyczne.

Model sprzedaży garażowej stworzony już dwadzieścia lat temu przez fizyka Anirbana Chakraborti, a rozwijany przez matematyków do dziś, pokazuje że gdy w grze uczestniczą rzesze jednostek, fluktuacje losowe prowadzić muszą ostatecznie do pojawienia się dramatycznej nierównowagi. Zmienność rynku z czasem wyklucza kolejnych graczy wiodąc do ich bankructwa, a kapitał coraz bardziej kumuluje się w rękach niewielu. Osławiony 1% oligarchów posiada dzięki takiej dynamice gospodarki więcej majątku od pozostałej części ludzkości. 

Oczywiście możemy na różne sposoby próbować zniwelować te nierówności, często ma to jednak opłakany skutek, bo konstruuje system znów ciążący ku niesprawiedliwości. Jednym z wyróżnianych przez psychologię podstawowych błędów poznawczych jest tak zwany fenomen sprawiedliwego świata, sprowadzający się do wiary, że ludzie dosłownie zasługują na szczęścia i nieszczęścia które ich spotykają - także ci ubodzy i ofiary przestępstw. Powiedzmy sobie szczerze - świat nigdy nie był i nie będzie sprawiedliwy. A tym bardziej rynek.