Najbardziej wkurwiają mnie ludzie którzy chcą mnie na siłę
uszczęśliwiać. Jest bowiem w ich „trosce” jakieś poczucie wyższości –
traktowanie człowieka jak głupka nie potrafiącego sobie poradzić i nie
wiedzącego co jest dla niego dobre. Dlatego z takiego uszczęśliwiania człowiek
wychodzi najczęściej nie dość, że niezadowolony, to jeszcze wytrącony z
dotychczasowej całkiem niezłej równowagi. Uszczęśliwianie psuje humor. Zamiast
konkretów, delicji i precjozów, próbują Ci wcisnąć coś czego wcale nie chcesz i
jeszcze masz im za to dziękować. „Dary” uszczęśliwiaczy pokazują jak mało ich
zdaniem powinieneś od życia oczekiwać. Nie pojmują, że możesz po prostu czegoś
nie chcieć, mierzyć wyżej, albo w zupełnie inną stronę.
Paradoksalnie uszczęśliwiacze są często bardziej
nieszczęśliwi niż Ty sam. Dlatego muszą Ci pokazywać jak wielkim jesteś
dupkiem. Patrzeć na Ciebie z góry, protekcjonalnie instruować i pobłażliwie
głaskać po główce. Niesymetryczność takich relacji stawia ich samych w lepszym
świetle. Czyni z nich mentorów, mistrzów i przewodników. Pozwala wygłaszać
teorie, których nikt „normalny” nie chce słuchać. Jeśli bowiem godzisz się na
rolę pouczanego chłopca, stajesz się nie tylko idealnym słuchaczem, lecz też
deprecjonujesz samego siebie. Porady takich dobrodziejów najczęściej są
mieszaniną przesady, mądrości ludowych i oczywistości o których dobrze wiesz.
Nie bój się iść swoją drogą. Nie zwracaj uwagi na docinki.
Przyjmuj tylko poważne propozycje, nie tracąc czasu na obserwowanie cudzej
bufonady. Jeśli ktoś może zrobić dla Ciebie coś konkretnego, niech zrobi to –
jeśli nie, niech wypierdala!!! Rozejrzyj się dokoła. Zobacz co jest grane. Czy
naprawdę inni są lepsi od Ciebie? Czy może chcą Ci tylko to pokazać? Ale
pokazać Ci mogą tylko zdobycze. Lepsze trofea i roztaczającą wokoło zamieszanie
aparaturę. Nakręcającą ich wartość maszynkę. Uszczęśliwiacze nie spełniają
życzeń. Nie biorą odpowiedzialności za Twoje błędy. Oni tylko mówią, że
wszystko wiedzą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz