Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 14 lutego 2016

MIŁOŚĆ

Walentynkowa presja każe być kochanym i to właśnie jest najgorsze. Bo łatwiej jest zakochać się niż być kochanym. Łatwiej stworzyć sobie w umyśle jakąś bajkę niż ją zrealizować. Łatwiej oczekiwać, że seksbomba będzie wrażliwa i inteligentna, niż zadbać o szarą myszkę. Łatwiej płakać przez macho niż przytulić się do fajtłapy. Miłość ma często gorzki smak, bo łatwiej marzyć o kimś, niż spełniać cudze marzenia. Dlatego tyle starych małżeństw na siebie psioczy, tyle jest zdrad i pozwów rozwodowych. Oczekujemy że miłość będzie czymś baśniowym, a w końcu staje się czymś prozaicznym. Rutyna, nuda i sprzeczne upodobania, kłótnie o pieniądze i bolesne słowa – oto los wielu związków. Uwodzenie jest bowiem rodzajem marketingu, a po dokonaniu transakcji towar nierzadko okazuje się przereklamowany. W dodatku może się okazać cholerykiem, chamem, niedotykalską czy zołzą. I na pewno ma jakieś idiotyczne przyzwyczajenia.

- Jedyna istota którą kocham, mój syn, wychował się w piekle mojego małżeństwa, tak jak ja wychowałem się w piekle małżeństwa moich rodziców – rozmyśla bohater kultowej polskiej komedii „Dzień świra”. Komedia jak komedia, ale tytułowy „świr” to postać wyrażająca nie tylko skowyt osobistego upadku, ale i rozczarowanie oszustwami kultury – obrazkami sielanki jakimi mają być rodzina, dom i cały ten przepis na życie. Ponieważ Adam Miauczyński jest nieudacznikiem ciężko jest komukolwiek się z nim utożsamiać. Jego cynizm jest jednak znamienny – nie zaznawszy szczęścia rodzinnego ani w dzieciństwie, ani w życiu dorosłym, uważa całe to gadanie o domowym cieple za plugawe brednie, a miłość za fałszywą nadzieję. Każdy z nas zna osoby tak rozgoryczone, więc nie jest to przybysz z kosmosu. Jak stwierdził odtwórca głównej roli, Marek Kondrat, tym skutkuje „samotność w domu, samotność na zewnątrz, samotność ze swoją wrażliwością”.

Pół biedy, że takie „kwaszenie się” psuje życie wewnętrzne, lecz co gorsza skutkować może zawiścią do jednostek spełnionych i szczęśliwych. Jeśli czuć się będziemy gorsi, z całą pewnością uznamy to za niesprawiedliwość, a szczęściarzy za posiadaczy należnego nam fartu. To wszystko na co spoglądamy pożądliwie, a czego nie możemy mieć i dotykać, postrzegamy w takiej sytuacji jako zdobyte podstępem i cwaniactwem. W ten sposób wyjaśniamy miłosne podboje, sukcesy finansowe i społeczne uznanie. Ale świat nie składa się przecież tylko z dupków. Powodzenie nie zawsze świadczy o wartości człowieka, tak jak przygnębienie o jego mierności. Kiedy myślę o zgorzkniałych, rozczarowanych, złośliwych marudach, najczęściej mi ich żal. Co prawda mamy obowiązek być szczęśliwymi, ale trudno obwiniać kogoś kto wpadł w spiralę czarnych myśli – niekiedy tkwi w tym jakieś przysłowiowe złamane serce, ponure doświadczenie, piętno traumy.

Znalazłem nawet w internecie poradniki „Jak przetrwać Walentynki”. Znalazłem, nie dlatego że bałem się tego dnia, ale buszując w sieci natrafiam na różne dziwne teksty. Internetowe porady na ten dzień są dosyć denne, a na ogół sprowadzają się do tego, żeby znaleźć sobie jakieś przyjemne zajęcie, jeśli nie można się oddawać urokom miłości. Tyle że przyjemności powinny być obecne w naszym życiu każdego dnia. Tym co może psuć satysfakcję z singlo-walentynkowych rozrywek jest przede wszystkim zewnętrzna presja. Czujesz, iż inni myślą, że coś z Tobą nie tak. Czasami nawet głośno to wyrażają. „Zostań jeszcze, co będziesz w domu sam robił?” i takie gadki. Jakby jedyną możliwością w takim wypadku było siedzieć i się dołować. Czasami ludzie są bardziej wkurwiający niż samotność. W odruchu obronnym można przyjąć założenie, że tak naprawdę miłość to nic ciekawego, lecz to również dosyć naciągana teoria. Miłość jest naszym biologicznym przeznaczeniem. Potrzeba miłości jest wpisana w nasze mózgi, a zaprzeczanie jej zaklinaniem rzeczywistości.

Wobec powyższego nie mogę udawać, że bycie singlem jest tylko moim wyborem. Częściowo jest, ale wynika niestety głównie z konieczności. Na widok pięknej kobiety zawsze boleśnie uświadamiam sobie jak bardzo brakuje mi seksu. Tym bardziej im bardziej wyzywająco, słodko i prowokacyjnie wygląda. Potrafię jednak zrozumieć brak miłości, bo wiem, że sam nie jestem w stanie każdego pokochać. Kiedy mówisz komuś: „Nic do Ciebie nie czuję”, znaczy to że wyklucza to chemia, instynkt i subiektywny potencjał matrymonialny. Emocje są mechanizmami neurologicznymi sprawiającymi że chcemy tego czego chcemy. Takie jest prawo natury. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz