Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 13 października 2015

ŻYCIE MÓZGÓW

Drodzy parafianie, towarzysze, obywatele. Musimy wierzyć, że nasze życie ma sens, pomimo iż zawsze kończy się tragicznie. Czasem jest to patetyczny dramat, a czasem zwykła marskość wątroby czy rak płuc. Tak czy siak, ku chwale ojczyzny czy w wypadku samochodowym, przychodzi nam pożegnać się z tym ziemskim padołem. Świadomość, że ostateczny krach naszych aspiracji jest nieuchronny, mogłaby działać na nas demoralizująco. Dla większości z nas wydaje się jednak to na tyle odległą perspektywą, że śmierć pozostaje jedynie kwestią filozoficzną, czyli abstrakcyjną. Nie myślimy zatem o śmierci, chyba że już wysychamy, łysiejemy i fiut przestaje nam stawać. Okazją do refleksji o przemijaniu mogłoby być chociażby Święto Zmarłych, tyle że zamiast brutalnej prawdy o człowieku obróconym w proch, szukamy wtedy kontaktu ze światem nadprzyrodzonym. Zapalamy znicze dla kogoś kogo już nie ma – ale on o tym nie wie i nie budzi w nim to żadnych uczuć. Tęsknota jest tylko emocją żywych, martwy człowiek nie czuje niczego. Wszelkie nasze cmentarne działania mogą tylko symbolizować niegdyś łączącą nas więź. Koić nasz ból.


Z tego też powodu oficjalnie zgadzam się, żeby po śmierci moje ciało wykorzystane zostało do celów naukowych. Niech studentki medycyny poznają moją anatomię. Swój majątek, jeśli spotkam odpowiednie do zapłodnienia dorodne dziewczę, pozostawię dzieciom. A moja spuścizna literacka niech stanie się częścią światowego dziedzictwa kultury. Przecież i tak nic mi już nie pomoże. Żadne pomniki, kwiatki czy świeczki. Żadne kadzidła i wzniosłe słowa. Żadne łzy. Byłem już martwy i to od zawsze. Urodziłem się dopiero podczas stanu wojennego. Chyba dlatego niektórzy nazywają mnie dzieckiem wojny. A może z innych przyczyn. W każdym bądź razie byłem już trupem – teraz istnieję pomiędzy odwiecznością a wiecznością. To mistyczny czas. Tylko tak możemy dotknąć absolutu – żyjąc. Nie zabiorę stąd niczego do grobu. Nie przygotuję sobie wygodnego gniazdka jak starożytny Egipcjanin. Ewentualnie, gdybym był zdesperowanym milionerem, mógłbym dać się zamrozić. Podobno są podmioty świadczące takie usługi – za sowitym wynagrodzeniem schłodzą Cię i przechowają, aż do czasu kiedy medycyna będzie Cię w stanie wskrzesić. To oczywiście bardzo skomplikowane – wymagałoby naprawienia szkód spowodowanych niską temperaturą, zastosowanymi chemikaliami i niedotlenieniem, nie mówiąc o tych które doprowadziły do śmierci. Bogatych frajerów mami się możliwością transferu danych z mózgu do innego medium. Osobiście wołałbym wydać ten szmal na hedonistyczne i płytkie rozrywki.


Czy w sposób magiczno-religijny, czy racjonalno-naukowy, uniknięcie osobistej zagłady wydaje się mało prawdopodobne. Ziemia się przeludnia, więc nikt nie będzie chciał wskrzeszać zmarłych milionerów, a już na pewno nie ich wnuki przepuszczające pieniądze na dziwki i narkotyki. Nieobecni głosu nie mają. Owszem, naukowcy będą badać różne medyczne warianty, ale obecnie ludzkość ma poważniejsze problemy humanitarne niż ambicje majętnych truposzy. Widać tutaj dokładnie całą istotę problemu śmierci – żadne pieniądze nie są nas w stanie zabezpieczyć przed nicością, co najwyżej dać nam jakąś rozpaczliwą nadzieję. Tak „racjonalna” nadzieja wykluczać musi ze swej natury nadzieję religijną – wiarę w duszę jako nieuchwytny, życiodajny pierwiastek. O ile religia jest pozbawiona wszelkiej logiki, o tyle mózg w przeciwieństwie do duszy jest zniszczalny. W niektórych wypadkach możliwe jest sztuczne podtrzymywanie funkcji organizmu, ale orzeczenie śmierci mózgowej powoduje formalne uznanie człowieka za trupa i odłączenie aparatury. W świetle dzisiejszej wiedzy śmierć mózgową uważa się za nieodwracalną. Wobec tego „racjonalna” wiara w nieśmiertelność bazować musi na jakiejś technice odtwórczej, na odzyskiwaniu danych z mózgu tak jak odzyskuje się skasowane dane z twardego dysku. Chodzi o zachowanie ciągłości świadomości.


Obecna bioinżynieria otwiera przed nami różne możliwości, takie jak choćby klonowanie. Tyle ze jednostki identyczne genetycznie nie mają wcale takich samych mózgów. Co oczywiste są oddzielnymi podmiotami, lecz również struktury neuronalne ich mózgownic różnić się będą w zależności od życiowych doświadczeń. Wynika to z cechy zwanej plastycznością neuronalną, którym to pojęciem określamy kształtowanie się połączeń między neuronami, w zależności od koniecznej aktywności. Zadaniem neuronu jest przekazywanie informacji za pomocą impulsu elektrycznego do innych neuronów. Wszystkie neurony, czyli komórki nerwowe tworzą w mózgu wielką sieć. Jest ich około 100 miliardów, a każda z nich potrafi stworzyć nawet 20 tysięcy połączeń. Nasze myśli mają więc postać impulsów elektrycznych, podobnie jak nasze działania intuicyjne, gdyż uczenie się czegoś nowego oznacza zmianę funkcjonowania naszego mózgu. Gdy neurony komunikują się ze sobą intensywnie połączenie między nimi wzmacnia się, a w przeciwnym wypadku zanika. Powoduje to całkowitą unikalność naszej tożsamości. Jest bardziej złożona od najbardziej nawet wydajnego mechanizmu elektronicznego. Choć taki biochemiczny „komputer” umożliwia dostosowanie go do różnych wariantów egzystencji, stworzona w ten sposób struktura jest najbardziej skomplikowaną we wszechświecie. Nic dziwnego że tak często nie możemy zrozumieć drugiego człowieka.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz