Łączna liczba wyświetleń

sobota, 10 października 2015

WIELKI BŁĘKIT


Moje refleksje są bardzo głębokie. Tak głębokie, że niekiedy analizując rzeczywistość tracę z nią kontakt. Można to nazwać rodzajem transcendentalnej medytacji, tyle że nie ma to nic wspólnego z duchowością Dalekiego Wschodu. Mówią na to „zawiecha”, bo myślą, że mój wewnętrzny komputer się wtedy zawiesza. A on wtedy pracuje na najwyższych obrotach. Przetwarza informacje o istotnym znaczeniu egzystencjalnym. Dlatego nie zawracajcie mi dupy pierdołami. Macie schizofrenię z tymi swoimi problemikami, które symulujecie. Jest tylko jeden podstawowy problem człowieka – śmierć.

Kiedy się czymś za bardzo przejmuję, to znaczy że pojebało mnie tak samo jak Was. Tylko że wtedy nie jest to już Wasz problem i nie przejmujecie się tym. Wybaczcie więc, że zbytnio nie ruszają mnie Wasze kłopoty rodzinne, finansowe i urojone, ani inne szajby. Naprawdę to prostu wkurwiacie się, bo nie dostajecie tego czego chcecie. Ja też jestem głodny seksu, pieniędzy i sukcesu towarzyskiego. Mógłbym, wymyślić jakąś bajeczkę, przerobić to na jakąś melodramatyczną sytuację. Ale zaspokojenie potrzeb biologicznych, materialnych i społecznych powinno wystarczyć do szczęścia. Przyznajcie więc po prostu że jesteście niespełnieni.


Owszem, czasami problemem są inni ludzie. Nie tylko kiedy nie chcą nam czegoś dać, ale też gdy chcą nam coś zabrać, albo uzyskać naszym kosztem. Niekiedy bywają nieuczciwi i podli. Ale wobec śmierci to i tak mały problem. Życie jest pełne upokorzeń – wszystkie są zawsze wyrazem bezsilności. Czujesz się poniżony kiedy nie możesz się zmobilizować żeby przezwyciężyć jakiś uwłaczający Ci stan. Na przykład kiedy padasz ofiarą manipulacji i nie możesz już tego odwrócić. Ale też jeśli zmuszony jesteś znosić przedmiotowe traktowanie, czy robić coś czego nie chcesz. Tylko że wszystko i tak kończy się i zaczyna w naszych głowach. Moje refleksje są bardzo głębokie. Żebym mógł nurkować. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz