Najłatwiej nam wierzyć w to czego chcemy najbardziej. Emocje
są silniejsze od logiki. Powoduje to naiwność, ale też żywi nasz optymizm.
Dzięki temu wierzymy, że to czego chcemy jest możliwe. Ta wiara pozwala nam
dążyć do celu, a upór zwiększa prawdopodobieństwo jego realizacji. Ale jej nie
gwarantuje. Jednak cokolwiek robię muszę wierzyć, że przyniesie to zamierzony
skutek – inaczej bym tego nie robił. Dopóki działam, to znaczy że wierzę.
Stagnacja, marazm, bezczynność – to przejawy niewiary. Nawet jeśli robimy tylko
zamieszanie, wyrażamy nim własne pragnienia. Brak nadziei czyni nas ludźmi bez
wyrazu. Strach przed porażką każe nam ukrywać swoją prawdziwą twarz. Nie
ujawniać swoich najskrytszych snów, ekscentrycznych wizji, szalonych fantazji. Wielu
z nas nie żyje tak jak chciałoby żyć, ponieważ boi się śmieszności. Ten lęk
mówi im, że i tak się nie uda, więc po co robić z siebie idiotę? Lepiej nie
wychylać się zbytnio.
Ludzie są gotowi na wiele, żeby zdobyć pieniądze. Są gotowi
wyjechać za granicę, ciężko pracować czy znosić mobbing. Są gotowi skakać sobie
do oczu i procesować się. Nawet ożenić się z kimś. Tyle że gdyby zapytali
siebie po co im forsa, gdyby się nad tym głębiej zastanowili, pewnie
zrozumieliby że tak naprawdę chcieli spełnić swoje marzenia. A często w pogoni
za zyskiem marzenia te sprzedali. Niestety nie mogą ich już kupić. Ponieważ
ludzie gotowi są na wiele, żeby zdobyć pieniądze, wierzą że wszystko jest na
sprzedaż. Oczywiście znajdzie się wielu chętnych do różnych transakcji, ale
sprowadzi to ich życie do ciągłych negocjacji, bo każdy będzie próbował
wycisnąć z nich jak najwięcej. To za co trzeba płacić zawsze pozostanie tylko
towarem, usługą, chłodną kalkulacją. Kiedy jedynym spoiwem pomiędzy człowiekiem
a rzeczywistością zewnętrzną stanie się kasa, człowiek zostanie pozbawiony
dostępu do rozległych fragmentów tej rzeczywistości. Nie tylko o ekonomię tu
zresztą chodzi. Osobnik czerpiący swą siłę z zajmowanej pozycji, stanowiska czy
statusu, w pewien sposób uzależnia się od takich atrybutów.
Oczywiście skłamałbym gdybym powiedział, że pogardziłbym
grubszą gotówką. Na pewno nie oddałbym Tobie wygranej w totolotka, ani nawet
dziesięciu złotych. To byłoby frajerstwo. Chciałem tylko powiedzieć że ludzie
często nie mają odwagi realizować własnych marzeń, a poniżają się za parę
groszy. Boją się ośmieszyć dążeniem do szczęścia, a ryzykują więcej kiedy tylko
mają za to wyznaczoną stawkę. Tak jakby szczęście nie było konieczne. A
przecież to o szczęście w życiu chodzi. Mój optymizm (albo naiwność) każe mi wierzyć,
że łatwiej wypracować sobie szczęście niż zbić fortunę. Bo tego chcę
najbardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz