Po uszkodzeniu naczynia krwionośnego moglibyśmy wykrwawić się na śmierć gdyby nie krzepnięcie krwi. Dzięki odpowiedniej adaptacji ewolucyjnej czop utworzony z płytek krwi wstępnie zasklepia ranę. Następnie dochodzi do tak zwanej kaskady krzepnięcia czyli serii reakcji enzymatycznych w których uczestniczą białka osocza. W czasach prehistorycznych często bywaliśmy narażeni za zranienie, więc był to bardzo przydatny mechanizm.
Niestety w nowoczesnym świecie bezruchu i przesytu krzepliwość może doprowadzić do śmierci. W naszych żyłach gromadzi się sporo syfu. Cukier, sól, tłuszcze, nikotyna i smoła z papierosów powodują zaburzenia lipidowe - przekształcają się w blaszkę miażdżycową, która odkładając się na ściankach utrudnia przepływ życiodajnej krwi. Skutkiem może być udar mózgu lub zawał serca.
Kiedy blaszka miażdżycowa pęknie wydostają się z niej substancje sygnalizujące uszkodzenie. Aktywuje to krzepnięcie które może zablokować naczynie i krew nie dopłynie tam gdzie dopłynąć powinna. Jeśli nie dostarczy do komórek mózgowych tlenu to czekają cię problemy neurologiczne, poznawcze, a nawet psychiczne. Jeśli skrzep powstanie na drodze do mięśnia sercowego jego fragment obumrze, co w przyszłości obniży twoją sprawność fizyczną.
W skrajnych przypadkach możesz wyciągnąć kopyta. Koszmarem współczesnego kanapowca, piwosza, palacza i tłuściocha bywa więc raczej nadmierna krzepliwość krwi. Rozwiązaniem może być choćby stara dobra aspiryna - choć drażni układ pokarmowy. Ale kto by chciał przez całe życie łykać aspirynę? A poza tym jak tu żyć bez batoników, chipsów, browaru i telewizji? Ewolucja nie przewidziała supermarketów i wyświetlaczy stymulujących dopaminę.
Dlatego mechanizm który miał nas chronić tak często nas zabija. Rozwojowi miażdżycy sprzyja niedostosowanie do konsumpcyjnego stylu życia. Choć ewolucja wykształciła równowagę pomiędzy krzepnięciem krwi a jej krążeniem cywilizacyjna miażdżyca rozpierdala ten system. O tym jak ważne to są sprawy świadczą spekulacje niektórych ewolucjonistów - istnieją teorie jakoby to nowe warianty grup krwi wykształcone u homo sapiens zapewniły gatunkowi przetrwanie.
Układ krwionośny jest "rzeką życia" roznoszącą po organizmie tlen, składniki odżywcze i hormony, a także usuwającą produkty przemiany materii. To w nim pływają przeciwciała układu odpornościowego. Reguluje poziom płynów, elektrolitów i temperatury, a tym samym całą homeostazę. Ewolucja dostosowała więc budowę układów krwionośnych do specyficznych wymagań środowiskowych - zaobserwować można adaptacje do życia na wysokości lub w głębinach, do ekstremalnych temperatur czy niedostatku tlenu.
Dysponujemy układem krwionośnym zamkniętym, ponieważ pozwala to na najbardziej efektywny transport tlenu i składników odżywczych, lecz proste organizmy bezkręgowe cechuje układ otwarty w którym krew krąży w otwartych przestrzeniach ciała, kontaktując się bezpośrednio z tkankami. W różnych religiach krew symbolizowała ostateczną ofiarę, ale też świętą siłę witalną - w islamie i judaizmie zabronione jest spożywanie kaszanki czy czarniny. Aztekowie zaś karmili Słońce krwią zgładzonych jeńców.
W wielu kulturach praktykowano też obrzęd braterstwa krwi, polegający na symbolicznym jej zmieszaniu, choć praktyki takie mogą przenosić choroby zakaźne. W chrześcijaństwie krew symbolizuje męczeństwo Jezusa, świętych, krzyżowców i innych samobójców. W socjalizmie czerwony sztandar przypomina o wyzysku robotników przez kapitalistycznych krwiopijców. Mityczne stwory zwane wampirami odżywiają się tylko ludzką krwią. Podobnie jak komary, pijawki i pasożyty społeczne.