Życie trwa już cztery miliardy lat. Oczywiście uległo zasadniczej zmianie poprzez ewolucję, ale nadal w swojej strukturze nosimy jakiś fragment kodu, który powiela się od pradawnych czasów. Życie powiela się niedokładnie czyli mutuje - dzięki zmienności i różnorodności genetycznej przystosowuje się do różnych warunków. Warunki mogą ulec zmianie, a wtedy część osobników zginie - przetrwać mogą natomiast ci o jakiejś wcześniej nieistotnej cesze genetycznej.
Może być też odwrotnie - nowe cechy mogą okazać się szkodliwe. Ale ewolucja to eksperymentalna loteria - każda mutacja jest jak rzut monetą. Generalnie mutacje okazują się konieczne, bo selekcja jest losowa. Aby nadążyć za środowiskiem gatunek musi mieć w zanadrzu różne warianty... Tyle że przez mutacje dostajemy raka, a przede wszystkim starzejemy się. Dlatego organizm sam w pewnym stopniu eliminuje zmutowane komórki.
Zmiany genetyczne szkodzić mogą homeostazie, więc organizm pilnuje swojej harmonii genetycznej. Komórka zbytnio odbiegająca od "normy" jest zabijana poprzez odpowiednie sygnały biochemiczne uniemożliwiające jej istnienie i namnażanie się. Nie zawsze jest to mechanizm skuteczny, czego przykładem jest złośliwy nowotwór. Mutacje somatyczne zachodzące w komórkach naszego ciała są niestety nieuniknione. Czy tego chcemy czy nie nasz materiał genetyczny jest tylko chwilowo stabilny i ulega uszkodzeniom.
Mutacje germinalne w naszych komórkach rozrodczych są natomiast przekazywane potomstwu przyczyniając się do chorób genetycznych czy przewagi ewolucyjnej. Najczęściej są zupełnie neutralne. Tyle w teorii, bo efekty mogą być zupełnie paradoksalne. Według hipotezy antagonistycznej plejotropii mutacje sprzyjające wysokiej rozrodczości mogą mieć szkodliwe skutki w wieku starczym, gdyż ewolucja nie przejmuje się tym co się z nami stanie po wypełnieniu prokreacyjnego i wychowawczego "zadania".
Fakt że ostatnio rodzicielskie obowiązki mamy głęboko w swej nowoczesnej dupie nie ma tu żadnego znaczenia. W pewnym wieku stajemy się biologicznym odpadem bez względu na to czy zdołaliśmy przekazać swoje geny i zasady kulturowe... Ewolucja nie jest w stanie powstrzymać mrocznych sił entropii, więc tworzy tylko struktury wystarczająco stabilne aby mogły "zrobić swoje". Ale homo sapiens doszedł do punktu w którym chciałby przyjmować tylko najrozkoszniejsze zmysłowe impulsy i jeszcze żyć wiecznie.
Istnieje pewien gatunek meduzy nazywany nieśmiertelną. Turritopsis dohrnii może co prawda zachorować czy zostać pożarta przez drapieżnika, ale posiadła niezwykłą umiejętność cofania zegara biologicznego. W przypadku braku pożywienia czy urazu meduza ta cofa się do wcześniejszego stadium rozwoju, przekształcając się w tak zwany polip, zdolny do bezpłciowego rozmnażania przez klonowanie. Teoretycznie może powtarzać taki cykl bez końca... Dzięki temu niezwykłego przystosowaniu występuje we wszystkich oceanach świata!!!
Pechowo tylko meduza ta jest dosyć mała i prędzej czy później zostaje skonsumowana przez inne zwierzęta. Poza tym życie meduzy jest dosyć nudne z ludzkiego punktu widzenia. Lecz przykład ten pokazuje, że kluczem do długowieczności są mechanizmy autonaprawy DNA, odnowy populacji komórek macierzystych, sprawnej komunikacji międzykomórkowej i regeneracji telomerów czyli końcówek chromosomów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz