Po zmianie władzy w TVP pojawiło się od razu wiele nowych twarzy. Niby dobrze, bo stara ekipa była tendencyjna do bólu. Uwagę z pewnością zwraca na siebie wzorzyście wydziarana Karolina Opolska. Ale mniejsza o jej niestandardowy wizerunek - najważniejsza jest przecież robota którą wykonuje. Przyznać jednak muszę, że baba dosyć przynudza, więc niespecjalnie się w to wgłębiałem.
No ale niech sobie funkcjonuje w obiegu medialnym. Tyle że na dodatek postanowiła być pisarką. Sami wiecie, że trzeba mieć ustawiony regał z mądrymi książkami za internetową kamerką na wypadek gdybyśmy brali udział w jakiejś telekonferencji. Dobrze też popełnić jakieś dzieło - w dzisiejszych czasach wszyscy to robią. Tylko po co tracić czas na męki twórcze, skoro mamy już sztuczną inteligencję.
Nasza gwiazda dziennikarstwa postanowiła poszerzyć swój repertuar o kwestie związane z tak zwaną "zakazaną historią". Stworzyła więc przy pomocy narzędzi AI "Teorię spisku czyli prawdziwą historię świata". Takie sensacyjne opowieści zawsze znajdą swoich amatorów, tym bardziej jeśli firmowane są przez gadające w telewizji głowy. Niestety pewien zjebany historyk postanowił sprawdzić o czym pani Karolina pisze i skąd czerpie taką wiedzę.
Popularyzator nauki Artur Wójcik natrafił w przypisach na całkowicie zmyślone publikacje autorstwa rzekomo znanych historyków. Gdy inni zaczęli grzebać znaleźli też odwołania do Wikipedii która jest źródłem wtórnym jak i link kierujący wprost do... Chata GPT. Autorka zaprzecza jednak jakoby swoją publikację - poświęconą na dodatek "dezinformacji" - wygenerowała na maszynie. Oświadczyła że to "nieporozumienie" i tak dalej.
Problem z "inteligentnymi" cudami techniki jest taki, że mogą one wygenerować bardzo dobre wypracowanie szkolne, pracę magisterską, a nawet doktorat, o ile żadnemu leniwemu chujowi nie zachce się zbytnio tego weryfikować. Modele językowe to efektowne "miksery treści" czerpiące wzorce statystyczne z internetu - składają słowa do kupy wedle statystycznego dopasowania. Sęk w tym, że często uzyskujemy w ten sposób jedynie elokwentny bełkot.
Ale to już plaga naszych czasów. Nie tylko prace naukowe, ale również ich recenzje coraz częściej generuje sztuczna inteligencja. Szacuje się, że co ósmy artykuł naukowy z zakresu medycyny został w całości opracowany przez sztuczną inteligencję!!! Ponoć wskazuje na to struktura gramatyczna... Niemniej bardzo trudno jest to udowodnić. System niezbyt docenia krytyczne myślenie, a bardziej koncentruje się na publikacjach, recenzjach i tytulaturze.
W środowisku naukowym mówi się o zasadzie "publikuj albo giń" czyli ciągłej presji publikowania czegokolwiek, byle w prestiżowych czasopismach. W ten sposób zdobywa się reputację, a dopiero wtedy płyną publiczne pieniądze. Trochę podobnie wygląda to w publicystyce - tylko na łamach poważnych dzienników stajesz się częścią sieci "mądrzejszych od ludu", ale najlepiej dołożyć do tego książkę bo jest dopiero "nobilitacja intelektualna".
Prawdziwie wiarygodny jest artysta głodny, bo nikt mu za to nie płaci, więc kieruje się czystą próżnością. Każdy z nas lubi się powymądrzać - wszyscy znamy się na seksie, moralności, motoryzacji, kulinariach, polityce i piłce nożnej, rozwoju osobistym a ostatnio nawet medycynie. Tylko że nikt nas nie zaprasza do telewizji, a tym bardziej na bankiety, bo należymy do bezimiennej masy, której pozostaje tylko klawiatura i mózg.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz