Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 30 września 2025

KRÓTKA HISTORIA MOŁDAWII

 
Europa odetchnęła z ulgą gdy wybory w Mołdawii wygrała prozachodnia Partia Akcji i Solidarności (PAS).  Sondaże były bowiem wielce zagadkowe, a biorąc pod uwagę bezprecedensowy poziom rosyjskiego zaangażowania, spodziewano się najgorszego czyli zwycięstwa jawnie prokremlowskich sił zwących się dla niepoznaki Patriotycznym Blokiem Wyborczym.

Oznaczać by to mogło zamienienie Mołdawii w drugą Gruzję - czyli kraj zmierzający po ścieżce populizmu w autorytarnym kierunku i przekształcający się w satelitę Kremla. A czasy są takie że nawet malutki, biedny i wyludniający się poradziecki kraik staje się ważnym elementem geopolitycznych puzzli. Polakom Mołdawia kojarzy się jedynie z całkiem dobrym winem, choć mieliśmy z nią pewne historyczne związki.

Lubimy niekiedy "wspominać" jakoby swego czasu Polska rozciągała się od morza do morza. Nawet kiedy byliśmy w Unii z Litwą nasze granice nie sięgały do Morza Czarnego. Do tego akwenu rozciągały się co najwyżej ziemie uznającego naszą zwierzchność hospodara mołdawskiego. Był to jednak stan przejściowy i raczej nominalny - władcy mołdawscy lawirowali pomiędzy nami, Turkami i Węgrami, jak to zwykle w zwyczaju mają mniejsi gracze.


Wyprawialiśmy się tam co prawda od czasu do czasu i robiliśmy małą rozpierduchę, ale na dłuższą metę gówno z tego wynikało. Ostatecznie tereny dzisiejszej Mołdawii włączono do Rosji, a umacnianiu "więzi" sprzyjała religia prawosławna. Pretensje do tych ziem zgłaszała następnie Rumunia, uznająca Mołdawian za lokalny szczep rumuński. Wskutek chaosu rosyjskiej rewolucji Rumuni zaanektowali więc ziemię swoich "braci".

Ruscy "odzyskali" tą krainę w czasie II wojny światowej, tworząc tam niby niezależną, demokratyczną i tak dalej, Mołdawską Socjalistyczną Republikę Radziecką. Oznaczało to terror, represje i deportacje czyli stalinowski standard. Oddziały niemieckie i rumuńskie przejściowo odbiły ten teren, lecz jak wiadomo poniosły historyczną klęskę. Aż do rozpadu Związku Radzieckiego Mołdawia pozostawał więc własnością Moskwy.

W okresie transformacji czekały ją - jak cały blok postkomunistyczny - spore problemy gospodarcze i społeczne. Separatystyczny region Naddniestrza - zamieszkiwany przez osiedloną tu ludność rosyjską - ogłosił niepodległość, a próba interwencji państwowej wobec wsparcia separatystów przez stacjonujące tam do dzisiaj wojska rosyjskie okazała się fiaskiem. Jest to przyczółek wojny hybrydowej prowadzonej przez Kreml przeciwko władzom w Kiszyniowie.


Co niektórzy chcieli przyłączenia Mołdawii do Rumuni ze względu na bliskość, czy wręcz jedność kulturową. W referendum odrzucono jednak taką ewentualność. Istotnym problemem jest też odrębność etniczna Gagauzów, turkijskojęzycznych wyznawców prawosławia którzy na fali zawieruchy dziejowej również próbowali stworzyć swoją separatystyczną republikę. Udało się im w ten sposób wywalczyć oficjalną autonomię. Oni także wykazują silne tendencje prorosyjskie, chociaż Stalin głodził ich na śmierć.

Taki już jest ten sponiewierany, okłamywany i w gruncie rzeczy konserwatywny homo sovieticus, we wszystkich swoich lokalnych odmianach. Także wśród etnicznych Mołdawian - w toku bolesnych przemian - narastał sentyment do idealizowanych czasów radzieckiej "stabilizacji". Rządy Partii Komunistów (2001-2009) nie przyniosły jednak poprawy sytuacji materialnej, więc ludność zaczęła upatrywać nadziei w Europie. Ostatnie wybory prezydenckie i parlamentarne utrzymały ten kurs.

Dla Unii Europejskiej integracja takiego małego kraju wiązałaby się ze stosunkowo małymi kosztami, dla Mołdawii zaś oznaczać by mogła gospodarczy przełom. Europeizacja obszarów poradzieckich pozostaje niestety solą w oku rosyjskich imperialistów. Na wszelkie sposoby próbują więc oni przekonać Mołdawian, że Unia tak naprawdę chce ich skolonizować, przejąć majątek narodowy i zniszczyć "tradycyjne wartości" propagowaniem LGBT. Skąd my to znamy?


Prezydentka Maia Sandu - jako że nie posiada chłopa - to zdaniem rosyjskich trolli lesba, skupująca nasienie gejowskich celebrytów, celem zapłodnienia swojej domniemanej partnerki... Ponadto ta homoseksualna dziwka ma współpracować z międzynarodową siatką pedofilów sprzedając im ukraińskie sieroty wojenne - coś w rodzaju mołdawskiego "pizzagate" jeśli kojarzycie o czym piszę. Podobne bzdury fabrykowano swego czasu w Stanach Zjednoczonych, żeby zdyskredytować Hillary Clinton.

Do mołdawskich urzędów rozsyłano rzekomo odgórne polecenia wywieszania tęczowych flag obok tych narodowych... Absurd goni absurd, ale uderzaniem w takie nuty łatwo budzić emocje. Tym bardziej, że szkoleni w Rosji na "pielgrzymkach", pazerni i przekupni duchowni prawosławni pieprzą bez przerwy o zepsutym i zgniłym Zachodzie. W jednej z ich absurdalnych gazetek pojawiła się teoria jakoby dzieciom w szkołach zalecano zmianę płci!

Wydawać by się mogło, że wierzyć w to mogą ludzie tylko niespełna rozumu. Ale to już znak naszych czasów. Owszem - Europa ma spore problemy biurokratyczno-instytucjonalne, a niekiedy rzeczywiście tendencje do zajmowania się wydumanymi problemami - ale Rosja to przy niej gwarancja nędzy i rozpaczy. Jakie zresztą "tradycyjne wartości" może przynieść imperium zabijające dzieci i rujnujące miasta? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz