Łączna liczba wyświetleń

sobota, 20 września 2025

OSTATECZNE ROZWIĄZANIE

 
Niegdyś Żydzi pełnili funkcję "chłopców do bicia" - prześladowano ich w całej Europie, tworzono na ich temat teorie spiskowe, dopuszczano się barbarzyńskich pogromów... Uwieńczeniem europejskiego antysemityzmu - wcześniej na ogół mającego podłoże religijne - był niemiecki holocaust. W pseudobiologicznej koncepcji walki ras same "żydowskie geny" były na tyle niebezpieczne, że należało je całkowicie wyeliminować bez względu na stopień kulturowej asymilacji ich nosicieli.

Do tego jakże wzniosłego działa użyto cyklonu B, wynalezionego swego czasu przez niemieckiego chemika pochodzenia żydowskiego Fritza Habera. Nawiasem mówiąc ten genialny chemik pracował nad bronią chemiczną na zlecenie niemieckiego Sztabu Generalnego. W jego przewrotnej logice miała ona doprowadzić do szybkiego zwycięstwa Niemiec w pierwszej wojnie światowej, a tym samym oszczędzić liczniejsze ofiary nieuchronne w przypadku przeciągającej się jatki.

Podobnie myśleli Amerykanie zrzucający bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki... Hitler wzgardził jednak patriotyzmem nędznej żydowiny i Haber musiał opuścić ukochane Niemcy. Opracowana przez niego już w okresie międzywojennym technologia cyklonu B znalazła jednak swoje ponure zastosowanie w komorach gazowych. Gwoli sprawiedliwości dodać trzeba, że ten makabryczny wynalazek nie był jedynym wiekopomnym pomysłem tragicznego naukowca.

Opracowując wcześniej metodę syntezy amoniaku - za co został uhonorowany Nagrodą Nobla -  Haber położył podwaliny pod produkcję nawozów sztucznych co przyczyniło się do wyżywienia wielu głodnych ludzi aż po dzień dzisiejszy. Nie wiadomo jednak czy jest to powód do chwały - zdaniem wielu "obrońców europejskiej cywilizacji" czarna, żółta i ciapata hołota mnoży się ponad miarę, domaga się pomocy humanitarnej i pcha się na nasz kontynent brać socjal i gwałcić kobiety.


Lecz Hitler zastosował chemikalia w zgoła innym celu - do eksterminacji Żydów, a przy okazji innych kozłów ofiarnych. Moralne rozliczenia z holocaustem trwają aż po dzień dzisiejszy. Wielka historyczna gehenna narodu żydowskiego została wykorzystana przez różne organizacje i instytucje do realizacji niezbyt chwalebnych celów politycznych i finansowych. Wiąże się tym szantaż moralny i instrumentalizacja cierpienia, a także swego rodzaju kulturowy fetyszyzm.

Mówi się nawet o literackim i filmowym nurcie holo-polo czyli zwykłym wykorzystywaniu obozowej stylizacji w popkulturze jako taniego chwytu grania na emocjach. Sceneria obozu koncentracyjnego nadaje banalnym historiom rzekomą głębię. Romantyzowanie holocaustu to już jednak kwestia smaku. Także na swoim podwórku mamy przecież pop-patriotyczne szmiry przemieszane z martyrologiczną religią... To już jednak trochę odrębny temat - tragedia Żydów bywa wykorzystywana przez "artystów" różnych nacji do snucia trywialnych narracji.

Dzieje polskiego antysemityzmu to już natomiast temat-rzeka. Nie da się zaprzeczyć, że w tym największym swego czasu skupisku ludności żydowskiej na świecie jakim była Polska dochodziło do całej gamy różnych postaw wobec tej "mniejszości narodowej". W przedwojennej Polsce żywy był choćby pomysł przesiedlenia jej na Madagaskar, co paradoksalnie współgrało z ambicjami syjonistów widzących w tym szansę na stworzenie własnego państwa.


Po wojnie pomysł ten zrealizowano w Palestynie, będącej co prawda historyczną kolebką żydowskiej diaspory, lecz zamieszkiwanej od wieków przez ludność arabską. Mieliśmy więc tak naprawdę do czynienia z aktem brutalnej inwazji i kolonizacji tej ziemi, choć odwołującym się do jakiegoś archaicznego dziedzictwa. Przekleństwem ludzkości jest ciągłe wyrównywanie historycznych rachunków, przez co rośnie tylko lista nowych ran i win.

W marcu 1968 roku polscy komuniści wykorzystali nową sytuację do zmasowanej antysemickiej kampanii i "wygnania" z kraju 13 tysięcy pozostałych tu jeszcze Żydów. Nie zastosowano co prawda narzędzi administracyjnych, a jedynie presję psychologiczną. Tak naprawdę chodziło o pewne przetasowania w ramach aparatu partyjnego - trzeba było się pozbyć "żydowskich elit", żeby samemu przejąć władzę w partii. Ostały się jakieś niedobitki, lecz w zasadzie odtąd polski Żyd był raczej postacią mityczną pojawiającą się jedynie w przyśpiewkach kiboli.

Badacze nazwali tej fenomen "antysemityzmem bez Żydów". Przesadą jest twierdzenie jakobyśmy wyssali go z mlekiem matki. Równocześnie istniał w polskim społeczeństwie silny filosemicki kontrapunkt. Jedni bawili się w "badanie" genealogii i wytykanie (niekiedy sfabrykowanych) "korzeni", pieprzenie o żydokomunie, snucie teorii o jakiejś władającej Polską tajnej siatce finansjery... Inni wręcz przeciwnie - poszli w religię holocaustu, a do tego twierdzili że Żydzi byli zawsze nieskazitelni.

W środowiskach liberalnych i "postępowych" funkcjonował swego czasu pewien knebel uniemożliwiający krytyczne wypowiadanie się o Żydach. Ostatnio jednak nieco się rozluźnił na skutek żydowskiego ludobójstwa w Gazie. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Żyd nie jest z natury dobry ani zły. To po prostu człowiek. Obecnie jednak wpadł w pułapkę cierpiętniczego rewizjonizmu i czuje się moralnie uprawniony do najpodlejszego nawet skurwysyństwa. Nie wszyscy w Izraelu mają tak wyprane mózgi, lecz piszę w dużym uproszczeniu.

Taka jest dziś polityka Państwa Izrael. Co jeszcze ciekawsze Netanjahu przez ostatnie lata umożliwiał specyficzne mechanizmy finansowego wspierania Hamasu w Gazie, aby polaryzować palestyńskie społeczeństwo. Na Zachodnim Brzegu Jordanu rządy sprawuje  przecież świecki Fatah. Była to więc typowa rozgrywka obliczona na rozsadzanie jedności narodowej i sabotowanie idei państwa palestyńskiego. Dzisiaj wojnie z Hamasem towarzyszy nielegalna decyzja o budowie nowych osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu. Przypadek?


A może Netanjahu specjalnie hodował potwora? Jak można wyczytać tu i ówdzie judeonazistowski rzeźnik miał zignorować ostrzeżenia własnego, a także amerykańskiego i egipskiego wywiadu by świadomie dopuścić do aktów terrorystycznych Hamasu. Scenariusz ten jako żywo przypomina cztery zamachy bombowe na bloki mieszkalne w Rosji z 1999 roku...

Oskarżono o nie Czeczenów, a potem wojna na Kaukazie otworzyła Putinowi drogę do dyktatury.  Były agent FSB Aleksander Litwinienko - na emigracji we Wielkiej Brytanii - zaczął paplać o tym, że cała ta masakra była autorską prowokacją rosyjskich tajnych służb. Niebawem poczęstowano go herbatką z radioaktywnym polonem, a potem w szpitalu łysiał, chudł, cierpiał i umierał.

Najprawdopodobniej Netanjahu pozwolił Hamasowi na masakrowanie i gwałcenie własnych obywateli wietrząc w tym niepowtarzalną szansę na rozpętanie wojny totalnej, czystki etnicznej i apokalipsy. Bo przecież cała ta wojna już dawno stała się militarnym absurdem. Giną bezbronne dzieci, kobiety i starcy, a Gaza zamienia się w miejsce niezdatne do życia. W uzasadnieniu do znudzenia przywołuje się argument o zagrożeniu egzystencjalnym dla Izraela. A jak to nie pomaga to oskarża się wszystkich o antysemityzm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz