Łączna liczba wyświetleń

środa, 5 listopada 2025

GWIAZDA SZERYFA

 
Bezwzględny szeryf Zbigniew Ziobro spierdolił za granicę - szczurzym szlakiem pisowców udał się na Węgry gdzie już wcześniej o azyl prosił jego podwładny Marcin Romanowski. Tym razem sprawa jest nawet grubsza - wtedy chodziło o nielegalne finansowanie kampanii z pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości, a tym razem o zakup ultranowoczesnej zabawki do inwigilacji opozycji.

Być może służby potrzebują sprzętu do tropienia bandytów, choć pod taką kategorię Ziobro podciągnąć potrafi dowolną osobę. Bo jakoś tak się złożyło, że największym bandytą w Polsce był wówczas szef sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej. Poza tym prokuratorzy, sędziowie, adwokaci, dziennikarze, generałowie... Jednym słowem cała ta postkomunistyczna sitwa.

Ale to przecież normalne - zobaczcie co się działo na świecie: w zaprzyjaźnionych Węgrzech, Azerbejdżanie, Kazachstanie, Meksyku, Indiach, Arabii Saudyjskiej... Wszędzie gdzie służby dostawały takie cacko od razu zajmowały się "badaniem" życia przeciwników politycznych. Pokusa była zbyt wielka. Można było zobaczyć co kto robi w łóżku, w kiblu, na suto zakrapianej imprezie czy podczas tajnej narady.

Jednym słowem można było się dowiedzieć co taka menda knuje, z kim się spotyka, co wie i myśli naprawdę, jakie ma zboczenia, nałogi i choroby... Każdy z nas chciałby poznać słabości swoich wrogów, jednocześnie pielęgnując własny wizerunek. Bo jak wiadomo zwykle ludzie nie są kryształowi. Podobną strategię przyjmują też giganci cyfrowi, choć jak na tą chwilę nikt się tym zbytnio nie przejmuje, bo algorytmy wnioskować mogą tylko pośrednio.


Pegasus
 pozwala ci natomiast wejść w cudze życie z butami. Ale mniejsza z tym, niektórzy lubią na przykład podglądać sąsiadów czy zajmować się plotkami. Uznajmy zatem, że Zbigniew Ziobro jest typowym małomiasteczkowym chamem, którym lubi babrać się w cudzym gównie. Poza tym jest oczywiście chory na nowotwór, a więc dajcie mu spokojnie umierać... Gdybyście nie zawracali mu dupy pewnie już dawno wyciągnąłby kopyta.

Włodzimierz Czarzasty teraz wspomina jak w blisko dwie dekady temu policja Ziobry zrobiła mu wjazd na chatę, wywlekła z wyra gołą żonę i weszła do sypialni córki, grożąc jemu samemu odstrzeleniem łba. Ale nie bądźmy małostkowi - nie takie rzeczy działy się za komuny. A przecież Zbigniew walczy z postkomuną, układem, mainstreamem, elitą, warszawką i tak dalej.

Może kiedy zwalczy całą tą kosmopolityczną hołotę będę mógł wreszcie być kimś ważnym, a przynajmniej mądrym. Póki co muszę robić swoje, czyli zapierdalać na tych wszystkich pasożytów. Jeśli kiedyś będę miał raka będzie to tylko mój problem. I tyle pożytku jest z Ziobry. Azyl, eutanazja, powrót w wielkim stylu - nie ma się czym ekscytować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz