Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 11 czerwca 2015

ŻYĆ NIE UMIERAĆ

Nie ma to jak mocna herbatka Liptona z rana, choć żółkną mi od niej zęby. Ostatnimi czasami się byczę, co ma ten plus że mam dużo czasu na myślenie. Lubię nawet ten stan, wolę go od gonitwy nie wiadomo za czym. Sęk w tym że rujnuje mi to finanse. Ale przecież nie zdechnę z głodu. Nie mam problemu ze sobą więc mogę prowadzić harmonijny wewnętrzny dialog, nie szukając zewnętrznej stymulacji w jakiejś ponurej bramie. Rano mówię sobie że się kocham, i już wiem że jestem przez kogoś kochany. I wtedy mogę kochać życie, chociaż czasami nieźle daje w kość. Z całą pewnością nie przydarzy mi się jednak nic lepszego.

Kiedyś byłem martwy. Potem się narodziłem. Potem znowu zniknę. Niczego więc w ten sposób nie stracę. Gdyby nie było mnie wcale, nie miałbym przecież czego tracić. A zatem życie nie jest marnością, ale darem. Wszystko co się przydarza jest darem – życie otrzymujemy za nic. Śmierć niweczy życie, ale nie czyni go marnym. Nie ujmuje niczego z jego wspaniałości, która dzieje się tu i teraz. Sprawia że życie jest tym cenniejsze. Tym bardziej musimy cieszyć się życiem, wiedząc że się kiedyś skończy. Nigdy już nie otrzymamy czasu żeby nadrobić to czego zrobić nie zdążymy.

Dlatego ważniejsze jest dla mnie to czego chcę, od tego co muszę. Tak naprawdę nic nie muszę – tylko chcę spełniać oczekiwania. I dlatego je spełniam, lecz nie muszę nic. Jakbym miał taki kaprys mógłbym nawet zostać kloszardem, chodzić po mieście w sukience, hodować świnię w domu. W genach ludzkich zakodowana jest potrzeba przypodobywania się innym ludziom, ale nie jest to przymus formalny. Na ogół, choć w różnym stopniu wyrażamy swoją indywidualność, uważamy na to żeby „ nie zrobić z siebie idioty”. W warunkach jaskiniowych przystosowanie do grupy ułatwiało przetrwanie. Prowadzić może to niekiedy do opłakanych skutków, jak w hitlerowskich Niemczech, gdzie prawie nikt nie był zdolny sprzeciwić się zbrodniczej ideologii, zachowując się tak jak wszyscy dookoła.

Z tłumu lepiej się nie wyróżniać, bo inność jest piętnowana, wytykana, wyśmiewana. Inny znaczy obcy, nie podobny do nas, stający przeciw nam. Podważający sens wyznawanych przez nas wartości, naszych działań i obranej drogi życiowej. Indywidualizm to wyzwanie rzucone społeczeństwu, zarzut że się myli, bunt przeciwko niepisanym obowiązkom. I dlatego musisz, musisz, musisz. Musisz to, musisz tamto – ciągle to słyszysz. Już nawet w swojej głowie to słyszysz, mówisz najpierw muszę to, potem muszę tamto i tak w kółko. Innym też mówisz że muszą, bo skoro Ty musisz to oni też powinni. Zastanów się już dziś co będziesz myślał na łożu śmierci. Czy nie będzie Ci wtedy żal, że nie robiłeś tego czego prawdziwie chciałeś, a jedynie spełniałeś cudze oczekiwania?


Marek Grechuta napisał kiedyś piękną piosenkę „Dni których jeszcze nie znamy”. Dzisiaj to klasyka polskiej poezji śpiewanej. Utwór opowiada o tym, że nie warto spoglądać wstecz tylko iść do przodu, bo przeszłości nie da się już naprawić. Ważne jest tylko to co jeszcze może się wydarzyć, więc nie powstrzymujmy się przed dążeniem do szczęścia. – Jak odnaleźć nagle radość i nadzieję? – pyta poeta w ostatniej zwrotce. I skłania nas do refleksji: - Odpowiedzi szukaj, czasu jest tak wiele! Po latach nagrał nieco inaczej zaaranżowaną wersję swojego przeboju. I nieco zmienił tekst: - Czasu jest niewiele. Bywa że nie wiemy co zrobić z czasem, chcemy go zabić. A w końcu go nam zabraknie.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz