Łączna liczba wyświetleń

piątek, 5 czerwca 2015

ABSOLUT

Dzisiaj przeżyłem niebo i piekło. Czasami tak bywa. Żeby poznać niebo, trzeba przecież znać też piekło. Bo kiedy piekło się kończy, czujesz że jesteś w niebie – zwłaszcza kiedy widzisz przed sobą przyjazną otchłań. „Jest horyzont prawdziwy tam za horyzontem” jak pisał Rafał Wojaczek. Nie zawsze go widzimy. Czasem zasłaniają nam go jakieś marne i nic nie warte bzdury. Jest chyba w życiu tylko kilka chwil kiedy wiemy co jest naprawdę ważne. Dzisiaj to zrozumiałem. Dotknąłem absolutu.



Nie mogę pisać o konkretach – to zbyt intymne. Ale mogę pisać o sobie, bo jestem błaznem. Tylko błazenada chroni mnie przed braniem życia na poważnie. Gdybym nie drwił z życia, musiałbym ciągle przegrywać. Jak Syzyf codziennie staczać walkę z demonami, gnać na oślep, przepychać się przez mur łokci, ryć, knuć, mieszać kijem szambo. A tak mogę obserwować to wszystko z dystansu. To gorzka i jakże słodka dola. Błazen jest pośmiewiskiem i szydercą.


A zatem śmiejcie się – w głębi duszy nie mogę brać tego na poważnie, bo śmiejecie się z samych siebie. Sarkazm jest komiczny. Śmiech jest absolutny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz