Schludne dziewczynki w białych bluzeczkach i całkiem
eleganckie mamuśki z kwiatkami – takie widoki na ulicy oznaczać muszą koniec
roku szkolnego. Czyli że zaczynają się wakacje. Niby mnie to nie dotyczy, ale
ciekawe są te spódniczki i buty na wysokim obcasie. W końcu młodzież będzie
mogła sobie pospać, pochlać i poopierdalać się. I nauczyciele też. Jeszcze za
to wszystko dostaną bukiety i podziękowania. Tylko najgorsze jest teraz to
bezstresowe wychowanie. Kiedyś pedagog mógł przyjebać niesfornemu uczniakowi
np. linijką czy wskaźnikiem w onanistyczną dłoń, a teraz nie może zastosować
przemocy. Jak trafi mu się trzynastolatek na dopalaczach to nie wie czy wzywać
policję czy gwardię narodową. I wtedy jest stres, tylko że dla pana profesora
po magisterce. Dlatego od pewnego czasu prawo przypisuje mu status
funkcjonariusza publicznego – żeby go w gimnazjum gangsterka nie załatwiła.
Proponuję jeszcze dawać broń służbową.
Jak to mówią wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Czyli że nie
ma co zazdrościć budżetówce, nawet jak się robi na umowie śmieciowej lub na
czarno. Bo jak robisz za grosze to znaczy, że tylko do tego się nadajesz. A jak
wpajasz młodszym pokoleniom ministerialny program nauczania, to znaczy że
programujesz świadomość społeczną. Świadomość jest taka, że ten co był kujonem
przy odrobinie szczęścia może w przyszłości kuć młode umysły, więc warto się
uczyć! Tak to w skrócie wygląda. Lecz byłbym niesprawiedliwy gdybym twierdził,
że szkoła mnie niczego nie nauczyła. W podstawówce nauczyłem się palić papierosy,
a w liceum marychę. Dzisiaj palę już tylko głupa, ale nic co ludzkie nie jest
mi obce. Czasami z obrzydliwie sentymentalnej tęsknoty chciałbym powrócić do
tego młodego grona, robić głupoty, śmiać się i snuć nierealne plany. Z drugiej
strony dostrzegam jakim śmiesznym byłem smarkaczem. Jedyne czego mi wtedy
brakowało to rozumu.
Najważniejsze że nauczyli mnie czytać i pisać. Kiedy się to
potrafi, to można się uczyć samemu. Poznawać sztukę, historię, psychologię,
cokolwiek się chce. I nie podlegać już w swoich poszukiwaniach ocenom.
Zdobywanie wiedzy jest dla mnie prawdziwą pasją – wciąż odkrywam jak mało
jeszcze wiem. Największą satysfakcję czerpię zaś z tego, że sam mogę sobie
wyznaczać czego chcę się dowiedzieć, nie tracąc czasu na rzeczy, które mnie nie
interesują. Paradoks polega na tym, że dla większości osób sam rozwój nie jest
wystarczającą motywacją, chyba że przekłada się on na jakieś korzyści, np.
zawodowe. Tak więc kiedy ludzie nie podlegają już ocenianiu, nie dostają
dyplomów, potwierdzeń, certyfikatów, brak im motywacji do nauki. Znaczna część
społeczeństwa legitymuje się wykształceniem jedynie formalnym, pozostając
przez całe życie analfabetami funkcjonalnymi, nie potrafiącymi czytać ze
zrozumieniem i posługującymi się bardzo wąskim zasobem słownictwa. Problem ten
potęguje jeszcze niskie czytelnictwo, nawet wśród ludzi chełpiących się
dyplomami wyższych uczelni. Jednostki formalnie wysoko wykształcone czyli tzw.
inteligencja, nie wykazują się wbrew pozorom szczególną aktywnością w zakresie
kulturowym. Właśnie takich niedoczytanych inteligentów określa się mianem
„wykształciuchów”. Preferowaną przez nich formą czytelnictwa jest czytanie
użytkowe. Sięganie po bardziej ambitne lektury staje się więc stopniowo
praktyką ekskluzywną, bo samo wykształcenie nie zapewnia zbyt wysokich
kompetencji kulturowych.
Pokazuje to jak ważny jest obowiązek powszechnej edukacji i
stopniowalności wykształcenia. Ludzie z natury są leniwi intelektualnie, więc
nie zmuszani do nauki obowiązkiem, ani nie nagradzani za nią świstkami papieru,
we większości przypadków nie przyswajaliby sobie żadnej wiedzy, poza wiedzą
użytkową. Statystyczny Polak spędza cztery godziny dziennie przed telewizją,
gdzie reklamodawcy promują konsumpcjonizm, rozrywka oznacza strzelaninę, a
prezenterzy mają zawsze idealne fryzury. Najprościej jest złapać za pilota i
włączyć sobie relaksujące pranie mózgu. Ale to co jest proste, zazwyczaj jest
prymitywne. Telewizja zapewnia nam bardzo wygodną, bo bierną rozrywkę. Niestety
nasz umysł ulega wtedy rozleniwieniu. Biorąc pod uwagę nasze lenistwo,
przyznajmy że to dobrze, iż kiedyś chodziliśmy do tej szkoły. Bez niej poziom
wiedzy ogólnej społeczeństwa byłby jeszcze niższy, a programy telewizyjne
jeszcze głupsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz