Łączna liczba wyświetleń

piątek, 26 czerwca 2015

ROZPRAWKA

Schludne dziewczynki w białych bluzeczkach i całkiem eleganckie mamuśki z kwiatkami – takie widoki na ulicy oznaczać muszą koniec roku szkolnego. Czyli że zaczynają się wakacje. Niby mnie to nie dotyczy, ale ciekawe są te spódniczki i buty na wysokim obcasie. W końcu młodzież będzie mogła sobie pospać, pochlać i poopierdalać się. I nauczyciele też. Jeszcze za to wszystko dostaną bukiety i podziękowania. Tylko najgorsze jest teraz to bezstresowe wychowanie. Kiedyś pedagog mógł przyjebać niesfornemu uczniakowi np. linijką czy wskaźnikiem w onanistyczną dłoń, a teraz nie może zastosować przemocy. Jak trafi mu się trzynastolatek na dopalaczach to nie wie czy wzywać policję czy gwardię narodową. I wtedy jest stres, tylko że dla pana profesora po magisterce. Dlatego od pewnego czasu prawo przypisuje mu status funkcjonariusza publicznego – żeby go w gimnazjum gangsterka nie załatwiła. Proponuję jeszcze dawać broń służbową.

Jak to mówią wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Czyli że nie ma co zazdrościć budżetówce, nawet jak się robi na umowie śmieciowej lub na czarno. Bo jak robisz za grosze to znaczy, że tylko do tego się nadajesz. A jak wpajasz młodszym pokoleniom ministerialny program nauczania, to znaczy że programujesz świadomość społeczną. Świadomość jest taka, że ten co był kujonem przy odrobinie szczęścia może w przyszłości kuć młode umysły, więc warto się uczyć! Tak to w skrócie wygląda. Lecz byłbym niesprawiedliwy gdybym twierdził, że szkoła mnie niczego nie nauczyła. W podstawówce nauczyłem się palić papierosy, a w liceum marychę. Dzisiaj palę już tylko głupa, ale nic co ludzkie nie jest mi obce. Czasami z obrzydliwie sentymentalnej tęsknoty chciałbym powrócić do tego młodego grona, robić głupoty, śmiać się i snuć nierealne plany. Z drugiej strony dostrzegam jakim śmiesznym byłem smarkaczem. Jedyne czego mi wtedy brakowało to rozumu.


Najważniejsze że nauczyli mnie czytać i pisać. Kiedy się to potrafi, to można się uczyć samemu. Poznawać sztukę, historię, psychologię, cokolwiek się chce. I nie podlegać już w swoich poszukiwaniach ocenom. Zdobywanie wiedzy jest dla mnie prawdziwą pasją – wciąż odkrywam jak mało jeszcze wiem. Największą satysfakcję czerpię zaś z tego, że sam mogę sobie wyznaczać czego chcę się dowiedzieć, nie tracąc czasu na rzeczy, które mnie nie interesują. Paradoks polega na tym, że dla większości osób sam rozwój nie jest wystarczającą motywacją, chyba że przekłada się on na jakieś korzyści, np. zawodowe. Tak więc kiedy ludzie nie podlegają już ocenianiu, nie dostają dyplomów, potwierdzeń, certyfikatów, brak im motywacji do nauki. Znaczna część społeczeństwa legitymuje się wykształceniem jedynie formalnym, pozostając przez całe życie analfabetami funkcjonalnymi, nie potrafiącymi czytać ze zrozumieniem i posługującymi się bardzo wąskim zasobem słownictwa. Problem ten potęguje jeszcze niskie czytelnictwo, nawet wśród ludzi chełpiących się dyplomami wyższych uczelni. Jednostki formalnie wysoko wykształcone czyli tzw. inteligencja, nie wykazują się wbrew pozorom szczególną aktywnością w zakresie kulturowym. Właśnie takich niedoczytanych inteligentów określa się mianem „wykształciuchów”. Preferowaną przez nich formą czytelnictwa jest czytanie użytkowe. Sięganie po bardziej ambitne lektury staje się więc stopniowo praktyką ekskluzywną, bo samo wykształcenie nie zapewnia zbyt wysokich kompetencji kulturowych.


Pokazuje to jak ważny jest obowiązek powszechnej edukacji i stopniowalności wykształcenia. Ludzie z natury są leniwi intelektualnie, więc nie zmuszani do nauki obowiązkiem, ani nie nagradzani za nią świstkami papieru, we większości przypadków nie przyswajaliby sobie żadnej wiedzy, poza wiedzą użytkową. Statystyczny Polak spędza cztery godziny dziennie przed telewizją, gdzie reklamodawcy promują konsumpcjonizm, rozrywka oznacza strzelaninę, a prezenterzy mają zawsze idealne fryzury. Najprościej jest złapać za pilota i włączyć sobie relaksujące pranie mózgu. Ale to co jest proste, zazwyczaj jest prymitywne. Telewizja zapewnia nam bardzo wygodną, bo bierną rozrywkę. Niestety nasz umysł ulega wtedy rozleniwieniu. Biorąc pod uwagę nasze lenistwo, przyznajmy że to dobrze, iż kiedyś chodziliśmy do tej szkoły. Bez niej poziom wiedzy ogólnej społeczeństwa byłby jeszcze niższy, a programy telewizyjne jeszcze głupsze. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz