Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 9 czerwca 2015

PEŁZAJĄCA APOKALIPSA

Wkurza mnie biadolenie męczenników że świat schodzi na psy. Moim zdaniem jest zupełnie odwrotnie. Możliwe że prędzej czy później jakiś szaleniec będzie dysponował bombą atomową, czy rozprzestrzeni się w Europie jakaś zaraza, ale życie bywa nieprzewidywalne. Z całą pewnością wydarzyć się może jakaś katastrofa, ale przydarzają się one ludzkości cyklicznie. Ostatnią z wielkich katastrof była druga wojna światowa. Potem pokonywać musieliśmy jedynie różne przeszkody, takie jak choćby komunizm. Nie był to zbyt efektywny system gospodarczy, ale mimo wszystko nawet on cechował się pewnym rozwojem – gospodarka Polski zaczęła się kurczyć dopiero za rządów Jaruzelskiego. Jakiś progres następował więc nieprzerwanie przez dziesięciolecia, nawet jeśli w stopniu ograniczonym przez absurdalne rozwiązania. Mimo tego zwykło się mówić że ciągle idzie ku gorszemu. Taka retoryka to już niemal obyczaj polityczny i język uliczny. Narzekanie jest normą.

Międzykulturowym zjawiskiem jest choćby idealizowanie przeszłości – zwykle starszyzna narzeka na współczesność, porównując ją z wyidealizowanymi „starymi, dobrymi czasami”. Wynika to z tego, że ludźmi rządzą nawyki, a rzeczywistość bezustannie się zmienia. Zmiany postrzegane są jako niekorzystne, ponieważ burzą to, co do tej pory uważaliśmy za „naturalne”. Tak więc w starszej grupie wiekowej społeczeństwo jest mniej lub bardziej, ale raczej oporne na nowe realia. Po drugie młodość wiąże się z intensywniejszym życiem towarzyskim, poznawaniem świata, ciekawością. A upływ czasu często prowadzi do znudzenia, rutyny i gnuśności, co powoduje tęsknotę za minionym czasem. Chociaż przekroczyłem dopiero lata chrystusowe, gdybym miał wybór też bym wolał być raczej młodszy niż starszy. Nie wyjaśnia to jednak dlaczego narzekanie szerzy się również wśród osób nie tak znowu wiekowo zaawansowanych, ale wydaje mi się że żyjemy w pewnej kulturze narzekania.

Otóż przemysł reklamowo-marketingowy rozbudza w nas ogromne potrzeby konsumpcyjne, nasze
możliwości ich realizacji są ograniczone, a konkurencja o dobra materialne duża. Żeby gospodarka kręciła się niezbędne jest używanie przez producentów ogromnej machiny propagandowej, która przekonuje nas jakie nabytki są niezbędne dla naszego szczęścia. Wynikająca z tego siła kuszącego nas marketingowego przekazu, zalewa nas ze wszystkich stron nierealnymi obrazami, utrwalającymi się, przez hipnotyczne ich powtarzanie, w naszych głowach. W świecie który widzimy „wszyscy już to mają”, czujemy się więc jak nieudacznicy i zapierdalamy jak woły żeby kupić sobie nowy produkt. A potem następny. Rozrywki którym się oddajemy, takie jak oglądanie telewizji, również przedstawiają nam wzorce jakim trudno dorównać, a to frustruje. Internet, a zwłaszcza serwisy społecznościowe, bardziej niż komunikacji służy pogrążaniu się w świecie fantazji, co destrukcyjnie wpływa na część jego użytkowników. Wszystkie te czynniki powodują, że wobec taśmowo następujących zmian czujemy się bezradni i snujemy apokaliptyczne wizje.


Pocieszę Was że nie jest tak źle, jak się na skutek tego wydaje. A nawet jest lepiej, bo wszystko zmierza ku lepszemu. Siła nabywcza pensji od lat wzrasta, ale wzrastają też nasze potrzeby, stąd lament osób wiecznie niezadowolonych ze swoich zarobków. Średnia wieku się wydłuża, więc muszą istnieć ku temu jakieś powody, pomimo że z szemranej wiedzy wynikałoby raczej, że służba zdrowia od lat radzi sobie coraz gorzej. Przestępczość w Polsce spada, choć po każdym głośnym morderstwie odczucie społeczne jest zupełnie inne. Bredzi się wówczas, że „kiedyś tego nie było”. Panikarze biją na alarm, że koncerny spożywcze trują nas aspartamem czy glutaminianem sodu. Prawda jest natomiast taka, iż przemysłowa produkcja żywności rozwiązała na świecie problem niedożywienia – żarcia brakuje właśnie tam, gdzie nie ma zakładów przetwórczych, konserwantów, nawozów i oprysków. Pomimo tych wszystkich dobrodziejstw wielu z nas czuje się coraz gorzej. Ale to raczej kwestia wewnętrzna. Czyli osobny temat. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz