Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 18 czerwca 2015

KOSZMAR Z ULICY WIĄZÓW

Śniło mi się, że zgwałciła mnie pomarszczona wiedźma, z obwisłymi cyckami i oponą na brzuchu. Na szczęście to był tylko koszmar. Prawie się zesrałem we śnie. Lecz zaprawdę wśród grzechów głównych wymienia się próżność – a ta staje się bolesna, gdy uroda przemija. Ktoś kto mężczyzn z lubością wodził na pokuszenie, bawił się nimi i napuszczał na siebie, wraz z urokiem osobistym sens swego życia tracić musi. Póki może tym silniej zazdrość więc wzbudzać będzie w adoratorze swym ostatnim, aż urok swój wyczerpie i śmieszną manierą kokietki politowanie żałosne tylko roztaczać będzie wokół.

Spójrz w lustro lafiryndo przebrzydła i pyszna!!! Czas już bez litości dumę twoją największą odbiera. Myślałaś, że na zawsze obiektem pożądania natura cię uczyniła, a teraz natura każe omijać cię wzrokiem mężczyznom. Ich oczy drapieżne młodością się pasą jędrną i ponętną, a ty możesz tylko narzucać się ich spojrzeniom. Bez wahania wybierają widoki piękniejsze, pejzaże sutków nabrzmiałych, warg świeżych i kuprów soczystych. Ty zaś na zamku straszyć możesz lub zwodzić desperatów, wiecznie rozkapryszona i wierząca w moc, która gaśnie już bezpowrotnie. Tylko kilo tapety, push-up na cyckach i pas wyszczuplający, podtrzymywać mogą jeszcze twoją wiarę w siebie.


O bezimienna wiedźmo z mojego snu – kim jesteś bez tego wszystkiego? Kim będziesz gdy już wypali się twoja przygasająca gwiazda? Gdzie twoje piękno, kiedy już trudzić się musisz żeby je z siebie wykrzesać? Już mówić musisz kto się patrzył na ciebie, opowiadać jak rozbierał cię wzrokiem, wyolbrzymiać stare incydenty i wspominać zwykłe końskie zaloty. Najlepiej napisz o tym książkę. Oczywiście wszelka zbieżność tego snu z prawdziwymi wydarzeniami i postaciami jest przypadkowa. Z wyjątkiem młodych, słodkich i kuszących kwiatuszków.     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz