Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 15 grudnia 2015

WESOŁE MIASTECZKO

W prowincjonalnej dziurze pospolite ślicznotki robią za gwiazdy filmowe. Przez swoje pięć minut czy też pięć lat śmieją się z zamieszania jakie wywołują, a potem marnują życie. Robotnicy piją piwo i debatują o śrubkach i kielniach. O tym jak fachowo na napój ten zarabiać. Porządni obywatele znikają gdzieś w domach zadbanych i ogrodzonych. W niedzielę na mszy świętej ludność modli się o święty spokój. Żule snują się jak cienie wstydzące się swojej bezradności. Młodzież prawilna jest bardziej od amerykańskich gangsterów. A wszyscy i tak na zakupy jeżdżą do prawdziwego miasta.


Punkt usługowy dla wsi okolicznych sam obsłużyć nie potrafi własnych aspiracji. Ale jest podłączony do globalnej sieci więc zna światowe trendy i widzi znaki czasu. Każdy ma już smartfona więc jest na bieżąco. Wie to co trzeba jednak nic ponadto. Pewnie nie dałby rady gdyby było odwrotnie. Gdyby nie przestrzenna bliskość tych twarzy z portali. Piwne opowieści snują się z papierosowym dymem, o tym kto komu obił mordę i czyje dupsko jest najsłodsze. Że w domach z betonu pełno jest wolnej miłości, a interesy kręcą się ogromne. Trzeba w pocie czoła zarabiać na nowe pojazdy, wielkie telewizory i inne marzenia.


Oto pejzaż krainy niejednej zapewne, skąd jeszcze wszyscy nie wyjechali, a pozostali już oznaczeni są wyrokami sądów pantoflowych. Gdzie wiadomo kto kim jest i będzie, bo nic się nie zmienia. Dlatego wszelki incydent jest sensacją, a młodość jedyną rzeczywistością nieprzewidywalną. Anegdoty nabrzmiewają treścią z tęsknoty za chaosem. Lecz przynajmniej nie zgubisz się tu jak w molochu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz