Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 15 grudnia 2015

EUGENIKA POLITYCZNA

Jarosław Kaczyński zaczął swoje epokowe reformy od walki z trybunałem konstytucyjnym. W swoim mniemaniu ma do tego prawo, ponieważ (schowany co prawda za Beatą Szydło) wygrał wybory. Trochę pokrętna to logika, ale taka jest według niego wola ludu. Czyli że naród bardziej niż przywilejów socjalnych oczekuje moralnej odnowy w duchu antykomunistycznej krucjaty. Choć fanatycy na wiecach mogą oklaskiwać ten neurotyczny bełkot, to nie sekciarski, lecz pragmatyczny elektorat, oddał na PiS decydujące głosy. W trakcie kampanii wyborczej nie było gadki o bolszewikach, zdrajcach i najgorszym sorcie polskiego ścierwa, a zamiast tego łudzono nas uśmiechami i maślanymi oczami. Nie pierwszy już raz radykałowie zrobili tym sposobem wyborców w chuja, ale jak widać marketing polityczny potrafi zdziałać cuda. Niestety łatwiej uprawiać demagogię z loży szyderców niż przyjmować odpowiedzialność, dlatego Jarek już zaczyna starą śpiewkę o tajnym spisku, który ma na celu udupienie jego patriotycznego folwarku i zablokowanie gigantycznego transferu gotówki do portfeli ukochanych rodaków. Nagle okaże się, że tak krytykowane niegdyś władze państwowe, nie mają żadnego wpływu na to co się dzieje w kraju, a sytuację kreuje jakieś centrum lewacko-biznesowe, złożone z pomiotów postkomuny, zagranicznego kapitału i liberalnych nihilistów. Czeka nas retoryka osaczenia, przeplatana natchnionymi farmazonami o katolicko-narodowych wartościach.

Zdaniem Jarka ostatnie protesty społeczne mają zapobiec „rozpędzeniu bandy kolesiów, która rozsiadła się w administracji”. Wypowiedź taka mogłaby przynieść mi nadzieję, że w końcu znajdę pracę w wyuczonym zawodzie, tyle że znając praktykę jedna banda zastąpi drugą bandę. Złożenie podania o pracę w jakiejkolwiek „publicznej” instytucji nieodmiennie skutkuje zawsze co najwyżej krótką wizytą w jakimś drętwym gabinecie, gdzie jego lokator będzie udawał dobrego wujka, który oczywiście rozważy sprawę. Zresztą pewnie nie warto pchać się tam gdzie nas nie chcą. Na moją osobistą sytuację rządy pociągającego za wszystkie sznurki Jarosława Kaczyńskiego nie będą więc miały żadnego wpływu. Co najwyżej wywrzeć mogą wpływ pośredni, tak jak każda inna władza – a więc przez zmieniające się uwarunkowania ekonomiczne i tak dalej. Kogo by więc Jarosław nie obrzucał błotem, nie może powiedzieć o mnie że służę obcym interesom. Oczywiście najpewniej nawet nie dostrzega mojego nieistotnego politycznie istnienia. Ale nie w tym rzecz. We wszystkich swoich oponentach, w tym także tych bezimiennych masach które zaprotestowały przeciwko legislacyjnej arogancji, Jarosław dostrzega obrońców jakiegoś zgniłego układu, genetycznych zaprzańców czy inną hołotę. W jego wizji świata odmienność poglądów wynikać zawsze musi z jakichś cynicznych przyczyn czy zakamuflowanych interesów. Ale poza politykami ludzie tak naprawdę nie mają partykularnych czy indywidualnych powodów żeby udawać oburzenie. Część społeczeństwa wyznaje inne wartości kulturowe od tych jedynie słusznych i tak już w dobie internetu i pluralizmu medialnego pozostanie.
 

Przypinanie faszyzujących, podobnie jak komunistycznych z drugiej strony etykietek, niewiele nam powie o filozofii politycznej Kaczyńskiego. Ale o ile faszyzm jest pojęciem szerszym niż to się powszechnie wyraża w jego identyfikacji z nazizmem, o tyle krytykowanie w ten sposób łamania standardów prawnych jest dosyć jałowe. Widzę tu raczej środowisko polityczno-dziennikarskie zdesperowane od lat swoją drugorzędną pozycją w życiu publicznym, które sukcesywnie przygarniało pod swoje skrzydła różnych wyrzutków, skrzywdzonych kombatantów, populistów i antysystemowców, sprzymierzając się dodatkowo z szukającym swojego politycznego skrzydła kościołem. W takiej zbieraninie nie brak więc nawet ludzi stosunkowo inteligentnych, którzy odrzuceni musieli szukać swojej drogi poza głównym nurtem, budując alternatywny język i rzeczywistość. Być może kiedyś wykiełkuje z tego jakiś nowoczesny konserwatywny twór, na razie jednak za dużo jest tam niespełnionych rewanżystów, historycznych inkwizytorów i religijnej ortodoksji, a sekciarskiego charakteru ugrupowania dopełnia dogmat o nieomylności Jarosława Kaczyńskiego, za którego zawsze wszyscy się tłumaczą.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz