Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 28 grudnia 2015

BAŚNIE JEDNEJ NOCY

Nasz naród, co jest jak lawa, przygotowuje się już na ogromne dawki alkoholu. To jest właśnie ten wewnętrzny ogień. Zgodnie ze słowiańskim obyczajem będą puszczać hamulce, pawie i zwieracze. Petardy urwą komuś paluchy, dojdzie do rytualnych starć kogutów i chamskich ekscesów. W międzyczasie część społeczeństwa będzie się dobrze bawić. Na drugi dzień Polska będzie leczyć kaca, wypoczywać i udawać że nie pamięta najbardziej kompromitujących błazeństw. Im jestem starszy tym mniej rozumiem z tego tradycyjnego kultu alkoholu, którego wypite ilości mają wręcz proporcjonalnie odzwierciedlać w jak euforyczny popadliśmy nastrój. Tym bardziej, że im więcej wódy tym większego człowiek robi z siebie idiotę.

Owszem, wydawać to się może ekscytujące, ale kiedy jest się w siódmej klasie podstawówki. Niektórzy jednak pozostają przez całe życie dziećmi. Synonimem rozrywki jest dla nich paść na ryj z przechlania. Kto zaś będzie czuł fizjologiczny dyskomfort ograniczający jego zdolności konsumpcyjne, ten zostanie uznany za mięczaka. Sponiewierać się jak szmata, odwodnić i zatruć – prawdziwy luzak się tego nie boi. 

Nie przeszkadza mi zbytnio, że niektórzy nieodmiennie mają z tego radochę. Podobnie jak z oglądania telewizji, złośliwych szyderstw i nowych zabawek. Kiedy się nie ma nic do powiedzenia, tylko alkohol uwolnić może werbalny strumień świadomości – rzewną serdeczność imitującą prawdziwy szacunek.

Znacie to na pewno – jakiś dowcipno-smętny typ klepiący Was po plecach i gwarantujący pomoc w razie bójki. A w każdym bądź razie mogący wszystko załatwić cwaniaczek. Czarujący wizjami które nigdy się nie spełnią. Tą lekkością bytu imponującą każdemu z nas. Hipnotyzujący bajaniem o egzotycznych przygodach, szczytach społecznych i prześlicznych nimfomankach. Blefujący pokerzysta. Przez chwilę chcesz mu wierzyć, żeby zabrał Cię do tych wszystkich niezwykłych krain. A on chce przez chwilę poczuć się kimś lepszym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz