Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 3 grudnia 2015

MIT ZAŁOŻYCIELSKI


Im więcej czasu mija, tym mniej nam go zostaje. Ale zachowujemy się tak jakby było odwrotnie. Kiedy jesteśmy młodzi chwytamy każdą chwilę, a im później tym więcej okazji sobie odpuszczamy. A przecież kiedy jesteśmy gówniarzami mamy miliony szans. Może dlatego czujemy się wtedy niezniszczalni. Możemy je trwonić. Poszukiwać swojej drogi. Gdy już ją znajdziemy musimy nią kroczyć. Iść prosto do celu. Nie zbaczać na manowce. Nie zwiedzać bocznych uliczek. Nie podziwiać widoków. Coraz bardziej boimy się porażki, bo już nie możemy sobie na nią pozwolić. Bo pracujemy na jakiś wydumany sukces. Obrastamy zobowiązaniami. A jednak wspominamy własną naiwność z sentymentem. Wtedy mieliśmy nadzieję, że ożenimy się z porno-gwiazdami, otrzymamy literackie Nagrody Nobla i będziemy obrzydliwie bogaci. Kto nie był nigdy tak głupi, ten nie mógł popełniać głupot. A nie ma w życiu nic słodszego niż szaleństwo.


Tylko że to co kiedyś było szalone, dzisiaj nie byłoby nawet zwariowane. Bo nie mamy już przeciwko sobie tych dorosłych sztywniaków. Mamy za to rachunki w skrzynce pocztowej. Nikogo specjalnie nie obchodzi Twoje życie prywatne, a jedynie czy za wszystko zapłacisz i czy wykonasz to za co Ci płacą. Przyjmując reguły tej gry, założyć musisz końskie okulary żeby nie rozpraszać się zbytnio. Pozostaje Ci nostalgia za tą namiastką wolności, której niegdyś mogłeś przez chwilę doświadczyć. I za tą wiarą – w ogniste obietnice, kolorowe wizje, bezkompromisowe ideały. W ludzi i w siebie. W swoją potęgę, geniusz i nieśmiertelność. Ta wiara była Twoim prawdziwym szaleństwem. Wierzyłeś że możesz zmienić wszystko, a to świat zmienił Ciebie. Ale tak trzeba. Każdy musi w końcu pogodzić się z nim. Bunt jest szukaniem swojej tożsamości, ale nie można jej nigdy wyrwać z kontekstu. Jesteśmy skazani na siebie w jakimś wariancie wzajemnych powiązań.


Z tej perspektywy widzimy czym były nasze śmieszne próby egzaltowanej improwizacji – niczym więcej niż nauką. Czego byś nie spróbował nie uciekniesz przed odpowiedzialnością. Kiedy spada ona na nasze barki stajemy się żałośnie lękliwi. Jeśli spotkałbyś dziś tego komicznego głupca którym byłeś, pewnie wydałby Ci się nieopierzonym cielęciem, tak jak te małolaty podśmiewujące się z Ciebie. Mimo to zazdrościć mu będziesz tego nieskomplikowanego świata, w jakim możesz być tylko obciachowym upiorem. Jędrnej świeżości ociekającej hormonami, marzeniami i bredniami. Zawsze będziesz do niej powracał.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz