Do dzieciątka Jezus przyszło trzech króli, dlatego ulicami
paradowały dziś dumnie orszaki gawiedzi w papierowych koronach. Co prawda Biblia
mówi, że bezradnego Boga odwiedzili mędrcy, a nie królowie. Widocznie jednak
ktoś doszedł do wniosku, że ludzie władzy są zawsze najmądrzejsi. Tak było w
Imperium Litewskim, za sanacji, komuny, w trzeciej i czwartej RP. A więc jak
mędrcy, to na pewno królowie. Co prawda bez świty, czy choćby straży, ale za to
bardzo inteligentni. Niestety, z powodu innej kultury politycznej nieco naiwni,
uwierzyli w dobre intencje Heroda, czym przyczynili się do rzezi niewiniątek.
Nie wiadomo dokładnie ilu ich było, bo nie ma o tym żadnej wzmianki. Wiadomo
jednak, że przybyli ze Wschodu – tam zawsze była jakaś cywilizacja.
Jeśli ze Wschodu, to z Azji, bo Jezus urodził się wśród
żydowskich lichwiarzy. A zatem mędrcy pewnie byli tak zwanymi ciapatymi
brudasami. Na szczęście mieli mirrę, kadzidło i – co najważniejsze – złoto, a
złota zasada mówi, iż zasady określa ten kto ma złoto. Gdyby do nas pchały się
brudasy ze złotem, to też witalibyśmy ich z otwartymi ramionami. Ale nikt nie
lubi brudasów z gołą dupą, bo nie ma z nich żadnego pożytku. Dlatego czarnuchy
będą w tym kraju tępione przez wielbicieli czarnej polskiej muzyki, futbolu,
amfetaminy, sterydów i piwa, zajadających się krajowymi kebabami. Podobno to
genetycznie uzasadnione, że swoich zawsze się lubi bardziej niż obcych. Bo na
swoich potencjalnie można liczyć bardziej niż na obcych. Mimo tego,
identyfikując się z polskością, ciężko mi identyfikować się z uliczną dziczą,
nawet w obliczu zabobonnego fanatyzmu i zagrożenia terrorystycznego.
Ktokolwiek widzi w wybrykach dresiarsko-gangsterskiego bydła
przejawy „niepokoju społecznego”, widocznie nigdy nie zetknął się z tym
wiecznie zaniepokojonym elementem. Polacy nie znający własnej historii nie
wiedzą nawet, że już wieki temu w Rzeczpospolitej, jak nigdzie indziej na
kontynencie (z wyjątkiem Państwa Osmańskiego) islam miał się dobrze, a jego wyznawcy (Tatarzy), cieszyli się u
nas pełnią praw, podczas gdy Europa topiła się w morzu krwi wskutek wojen
pomiędzy różnymi odłamami chrześcijaństwa. Muzułmanie walczyli nawet z
Krzyżakami pod Grunwaldem. Wszelkie opowieści jakobyśmy mieli być „przedmurzem
Europy” i ostoją ortodoksyjnej religijności są więc wyssane z palca. Islam był
kiedyś częścią naszej kultury, w przeciwieństwie do pozornej
zachodnioeuropejskiej wielokulturowości. Obecne napięcia kulturowe złagodzić
mogłaby tylko laicyzacja islamu, rozumiana jako akceptacja liberalnych,
humanistycznych wartości. Nie przyczynią się jednak do tego chuligańskie ataki
na przypadkowe osoby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz