Łączna liczba wyświetleń

środa, 25 stycznia 2017

ŁOWCY JELENI

- Nie mam kiedy odpisywać na korespondencję. Pisze do mnie Rossman i Pizza Hut – żali się bohater „Dnia Świra” Adam Miauczyński. Ponieważ mieszkam na wsi nie otrzymuję na całe szczęście tyle makulatury ile on. Ale i tak muszę regularnie usuwać ze skrzynki pocztowej oferty handlowe, informacje o promocjach i propozycje pożyczek. W okresie wyborczym dochodzą do tego jeszcze ulotki wyborcze od zatroskanych moim losem lokalnych działaczy. Po lekturze tego wszystkiego można dojść do wniosku, że wielu ludzi się o mnie troszczy. Martwią się, żebym nie przegapił najlepszych okazji i najkorzystniejszych ofert. Pomogą jeśli zabraknie mi pieniędzy. Zapewnią mi bliżej nieokreśloną świetlaną przyszłość. Nie ma to jak życie społeczne.

Oprócz tego dostaję jeszcze rachunki. W sumie to nie ma co się dziwić. Mamy nowe formy komunikacji i kulturę obrazkową. Napisać dzisiaj do kogoś list, to zrobić z siebie debila. W skrzynce mailowej ciężko jednak znaleźć coś oprócz komercyjnych ofert. Wszyscy chcą mi dogodzić. Tylko czemu nikt nie proponuje mi niczego naprawdę interesującego? Czemu kusi się mnie lipnymi sposobami jak zarabiać tysiące złotych dziennie, zamiast dać mi pole do literackiego popisu? Czemu dostaję podejrzane oferty matrymonialne z Ukrainy, a tak ciężko upolować prawdziwą polską seksbombę? Czemu narzuca mi się kim mam być i z czego mam się cieszyć? Bo wszyscy wokoło chcą mnie wykorzystać.


Oczywiście nie tylko mnie. Wszyscy chcą wszystkich wykorzystać i dlatego jest tyle szumu. Kiedyś przekupki przekrzykiwały się na straganach, a teraz zawala się nasze skrzynki ofertami. Teraz przerywa nam się oglądanie filmu, żeby pokazać nam co możemy kupić. Sama zaś emisja filmu poprzedzana jest kampanią, która obiecuje nam nieziemskie wrażenia. I dochodzi do tego, że filmy promuje się w przerwach podczas emisji filmu. Chcemy mieć wszystko, ale często nie jesteśmy się nawet w stanie zdecydować jaki kanał oglądać. Surfujemy przez sieć ze strony na stronę. Przeskakujemy z miejsca na miejsce. Za dużo tego wszystkiego. Za mało konkretów.        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz