Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 9 stycznia 2017

GŁOS NIEZALEŻNY

Większość ludzi uważa się za inteligentniejszych od ogółu. A także za bardziej moralnych, popularnych, spełnionych, i tak dalej. Jest to tak zwane złudzenie ponadprzeciętności. Ponieważ statystyka wyklucza taką możliwość, we większości przypadków przeceniamy siebie i niedoceniamy innych. Jeśli nie jestem mądrzejszy od ogółu, pocieszające jest przynajmniej to, że nie jestem raczej od niego głupszy. A skoro każdy się wymądrza, ja także mam prawo do głoszenia swoich mądrości. Mogę być dumny z siebie i szczęśliwy. Pewnie mogłem mieć łatwiejsze, albo trudniejsze życie, lecz miałem takie życie jakie mnie ukształtowało. I to jestem ja – mój potencjał i moje doświadczenie.

Niech więc nie zraża Was to, że mówię tak jakbym był inteligentniejszy od ogółu. Zapewniam Was, że Wy też tak mówicie, a przynajmniej myślicie. Zresztą czasami nie jest to takie trudne. Każdy z nas jest w czymś dobry. Niektórzy są dobrzy przede wszystkim w wymądrzaniu się. Ale gdyby nie było takich arcymądrali, nie byłoby też sztuki i filozofii, a nawet religii. Światowa kultura jest jedną wielką burzą mózgów. Każdy mądrala może coś do niej wnieść, jeśli zostanie usłyszany. Musi więc walczyć o to, żeby zostać usłyszanym. Nowa polska władza przywiozła nam w teczce swoich mądrali, żeby dla niej szczekali. Bo naród potrzebuje mądrali, żeby pouczali go z ekranów, głośników i gazet. A także z ambon.
 

Zawodowy mądrala zyskuje większą siłę przekonywania, bo występuje w telewizji. Nie tylko dociera w ten sposób do szerszego grona, lecz też uwiarygodnia się, bo przecież przedstawiany jest jako ekspert. Oczywiście społeczeństwo może przyjmować lub odrzucać tezy różnych ekspertów, jednak tak zwana medialna agenda staje się wyznacznikiem rangi informacji. Dlatego na przykład zabójstwo Ewy Tylman wydaje się Polakom ważniejsze od innych, ciągle dokonywanych zabójstw. Jeśli o czymś mówią w telewizji, w społecznej percepcji temat ten zyskuje szczególne znaczenie. Innymi słowy, to co media uznają za ważne, staje się istotne dla społeczeństwa. Z tego punktu widzenia selekcja informacji i dobór komentatorów (charakteryzujących się określonymi narracjami) rozkładają akcenty przyswajanej rzeczywistości w określoną hierarchię wydarzeń.

PiSowka rewolucja przejawia się w wymianie „elit”, czyli mądrali, na „swoich”. Każdy zawodowy „niepokorny”, może teraz wymądrzać się za państwowe pieniądze. Dotyczy to nie tylko świata mediów, lecz także kultury czy nauki. Wykształciuchy mają być wreszcie zastąpione przez „prawdziwe elity”, do czego panującą partię ma uprawniać mandat demokratyczny. Już widać symptomy tej rewolucji kulturalnej, utożsamiającej światopoglądowy liberalizm z postkomunistycznym rechotem, choć kiedyś miał świadczyć o dekadencji „zgniłego kapitalizmu”. Dlatego mądrale którym jeszcze nie odebrano roztaczającego się nad nimi nimbu, zaczynają już śpiewać bardziej „słusznie”, co doskonale widać, słychać i czuć. No chyba, że mają zapewnioną kasę od starych przyjaciół – wtedy pozostają niezłomni. 


Skoro tyle fachów naraża nas na kontakt z różnymi obrzydliwościami, takimi jak osrane kible, przewlekłe choroby czy zwierzęce wnętrzności, nie jest aż takim upadkiem stać się medialną prostytutką. Tym bardziej, że na ogół i tak liżemy dupę naszemu szefowi. Nic tak człowieka nie cieszy jak wygłaszanie własnych teorii, nawet jeśli czasem musi się w tym teoretyzowaniu trochę naginać. Prawda o „resortowych dzieciach” jest taka, że w ogóle pozycja społeczna jest w znacznej mierze dziedziczna, co potwierdzają wszystkie prowadzone nad tym zagadnieniem badania. Elity nie wyskoczą nam z kapelusza, a obecna pełzająca wymiana elit nie polega na konkursie talentów. Najlepszym wyjściem dla każdego obywatela jest zawsze samodzielne myślenie. Nie chodzi o to kto będzie rządził, ale o własną ideę. Moja idea jest taka, żeby artykułować co mi leży na wątrobie, na przekór tym wszystkim którzy głoszą, że są ważniejsze sprawy.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz