Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 23 stycznia 2017

KREW I CHLEB

Kryzys poprawności politycznej wynika z kryzysu naszego człowieczeństwa. Zawsze bowiem łatwo mówić, że wszyscy są równi, kiedy ma się pełny żołądek. Kiedy natomiast ma się pusty, myśli się przede wszystkim o tym, co można komuś zabrać. A kiedy ktoś chce nam coś zabrać, to już wtedy nie jesteśmy równi. Bo wtedy dostrzegamy, że jesteśmy równiejsi. Ponieważ idea powszechnego braterstwa (wynikająca z chrześcijaństwa i lewactwa) przejawiać się miała tylko w krasomówstwie, wobec nadciągających nowych wyzwań okazała się całkowicie bezradna. Lubimy oglądać wzruszające filmy i na różne sposoby manifestować swój humanizm, ale instynkt samozachowawczy czyni nas egoistami. Dlatego niech władza pomaga komu chce, byle nam nic nie zabrała. A jak nam coś da, to niech obraża kogo popadnie. Już kiedyś wymyślono taki socjalizm tylko dla swoich – nazywano go narodowym.


Narodowy socjalizm z socjalizmem miał niewiele wspólnego, bo opierał się na wyzysku innych ludzi. Podobnie zresztą jak bolszewicki, tyle że opierał się na tym oficjalnie. Retoryka faszyzmu (nazizm był tylko jego najskrajniejszą wersją) ostrzegała przed „zepsuciem moralnym”, liberalnymi wartościami i spiskiem obcych, zapowiadając rychłe rozprawienie się z żydo-komunistami, masonami i cyklistami, ku chwale ojczyzny. Wtedy wydawało się to tylko polityczną bufonadą, ale niebawem okazało się, że miliony Europejczyków potrafią być skończonymi szumowinami. Wystarczyło tylko zabrać im żarcie. Dlatego nie mam złudzeń – pomimo wszystkich naszych osiągnięć cywilizacyjnych pozostajemy w znacznej mierze skurwysynami. Nacjonalizm Hitlera był nonsensem, a on sam bratał się z żółtymi Japończykami, islamskimi radykałami i prawosławnymi Rumunami, a nawet słowiańskimi szowinistami. Niemcy szukali swoich korzeni w Tybecie, a w hitlerowskich szeregach walczyli Rosjanie, Turkmeni, Albańczycy i Hindusi. W świetle tych faktów historycznych brednie o przywracaniu rasowej czystości wydają się ponurym żartem.

Cokolwiek by nie mówić, choć na gruncie własnych starożytnych osiągnięć, europejska tożsamość kształtował się pod silnym wpływem kultur bliskowschodnich – w tym semickich. Dlatego w sensie kulturowym możemy mówić o cywilizacji śródziemnomorskiej, czy nieco wężej – judeochrześcijańskiej. Dzisiejsza genetyka umożliwia badanie naszej etnicznej historii na sposoby o których się nazistowskim pseudoantropologom nawet nie śniło, ale cokolwiek by nie mówić – kulturowo pochodzimy od żydostwa. Nawet sam nacjonalizm wydaje się żydowskim wynalazkiem – rozproszeni po świecie Żydzi kultywowali swoją odrębność pomimo trudności, zamiast się asymilować. Dlatego naziści musieli odwoływać się aż do czasów pogańskich, albo kwestionować etniczne pochodzenie Jezusa. Swoją drogą całkiem możliwe, że nie był Żydem, tylko Aramejczykiem, ale nie ma to wielkiego znaczenia, bo swoje teorie głoszone w Palestynie i Syrii, wywodził z mistycznego judaizmu. Kiedy Mahomet szerzył monoteizm na Bliskim Wschodzie najbardziej opierali mu się Żydzi, bo dla nich sama idea proroka, który nie był Żydem, wydawała się absurdalna.

 

Obecne napięcie kulturowe wynikłe z przemieszczania się wielkich mas ludzkich i spektakularnego terroryzmu, jednoczy nas wokół instynktów „krwi i ziemi”. Przestajemy wtedy zauważać, że to właśnie laickość i internacjonalizm, umożliwiają jedyny rozsądny dialog. Gówno mnie obchodzi kto w co wierzy, bo ja wierzę tylko w to co można badać. I gówno mnie obchodzi kto ma jaki kolor skóry, a nawet bym się chętnie kiedyś pobzykał z Murzynką albo Azjatką. Nie obchodzi mnie nawet to czy ktoś jest pedałem czy masochistą, chociaż mnie to nie kręci. Dziwi mnie, że ludzie prześladują ludzi za takie głupoty. Dziwi mnie też, że są katolicy bardziej katoliccy od papieża, którzy uważają, iż Franciszek jest za bardzo lewacki. Ale przecież lewacki był sam Jezus (oczywiście nie w sensie politycznym, bo Jezus był zbyt wielki żeby zniżać się do uprawiania polityki, był jednak bardzo tolerancyjny). Papież Franciszek ostrzega nas przed falą populizmu i poszukiwania liderów którzy zwrócić nam mają naszą tożsamość i w pełni się z tym zgadzam, choć wcale nie dlatego, że jest on moją wyrocznią. Ja też się boję, ale wciąż wierzę, że pomimo różnić możemy szanować siebie nawzajem. Wszyscy jesteśmy ludźmi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz