Łączna liczba wyświetleń

środa, 28 września 2016

KRZYŻ I SWASTYKA

- Moje uczucia jako chrześcijanina wiodą mnie do mojego Pana i zbawcy, w którym dostrzegam wielkiego wojownika. Wiodą mnie ku człowiekowi, który — choć samotny i otoczony kilkoma zaledwie uczniami — rozpoznał, czym są Żydzi i wezwał ludzi do walki z nimi. Człowieka, który — na Boga — wielkość swą okazał, nie cierpiąc, ale walcząc. Z bezgraniczną miłością jako człowiek i chrześcijanin czytam te słowa Pisma, które ukazują Pana w całej jego potędze, gdy wreszcie powstał i biczem wygnał ze świątyni całe to plemię żmijowe. Jakże wspaniała była jego walka o świat wolny od żydowskiej trucizny. Dziś, po dwóch tysiącach lat, w najgłębszych porywach mego serca z niezgłębioną pewnością wiem, iż właśnie po to on przelał swą krew na krzyżu. Jako chrześcijanin nie mogę pozwolić się oszukiwać. Jako chrześcijanin mam obowiązek walczyć o prawdę i sprawiedliwość – przyrzekał Adolf Hitler. Potem wywołał drugą wojnę światową.

Z Hitlerem jest ten problem, że nikt nie chce się za bardzo do niego przyznawać. Kręgi konserwatywne widzą w nim więc rewolucjonistę, zwalczającego tradycję i kościół. Ugodową postawę Watykanu wobec jego reżimu określają zatem jako taktyczną. Ci sami ludzie często uważają równocześnie, że „prawdziwa” demokratyczna opozycja nigdy nie powinna zasiąść z komunistami przy okrągłym stole. Niestety czasami trzeba wybrać mniejsze zło. Patrząc globalnie komunizm z pewnością był skrajnie zbrodniczym systemem, śmiem jednak sądzić (co w dzisiejszych czasach „renesansu” narodowego nie brzmi zbyt dobrze), że PRL był przyjaźniejszy Polakom niż Generalne Gubernatorstwo. A więc, nie kwestionując niechlubnej tego strony, dobrze się stało, że czerwony okupant wyparł brunatnego, nawet jeśli ucierpieli na tym żołnierze wyklęci. Nie mogę też słuchać bredni, jakobyśmy zostali sprzedani przez aliantów ruskiemu Gruzinowi. Owszem, polityka aliantów była cyniczna, tyle że Stalin zgarnął tylko tyle, ile udało się zwojować jego sołdatom.

Jedyną grupą religijną oficjalnie prześladowaną w Trzeciej Rzeszy byli Świadkowie Jehowy. Żydzi natomiast byli tępieni niezależnie od tego czy wyznawali judaizm, czy też przyjęli chrzest, a nawet porzucili swoją kulturę. Wierzono bowiem, że skurwysyństwo mają we krwi. W roli swojego głównego przeciwnika ideologicznego Hitler nie stawiał wcale kościoła, ale komunizm. Dlatego po wojnie uciekający gdzie pieprz rośnie naziści mogli liczyć na miłosierdzie Watykanu, zwłaszcza w osobie austriackiego biskupa Aloisa Hudala, uhonorowanego swego czasu złotą odznaką partyjną NSDAP.  Katolickie wychowanie otrzymał nie tylko sam Hitler, lecz też inni prominenci jego reżimu, jak np. Heinrich Himmler, Reinhard Heydrich czy Joseph Goebbels. W katolickim domu dorastał również Rudolf Hoess, komendant obozu zagłady w Oświęcimiu. W konstytucji Trzeciej Rzeszy znajdowało się też bezpośrednie odwołanie od Boga.

Grzechy Hitlera nie obciążają katolicyzmu jako takiego, podobnie jak wybryki dżihadystów nie obciążają całego islamu. Co więcej, Hitlera ostatni raz widziano w kościele w 1935 roku, na mszy za duszę marszałka Józefa Piłsudskiego. Choć formalnie pozostawał katolikiem, nie był więc praktykującym członkiem kościoła. W samych Niemczech największym poparciem cieszył się wśród ludności protestanckiej. Katolicki kler, zwłaszcza w Polsce (gdzie uchodził za strażnika narodowej tradycji), dotknęły różne, niekiedy wręcz zbrodnicze represje. Ale już na Słowacji marionetkowym faszystowskim reżimem kierował ksiądz Tiso. Stosunek Hitlera do spraw religijnych nie był jednoznacznie wrogi, lecz skomplikowany. Ciężko stwierdzić dziś w co tak naprawdę wierzył Hitler, ale analizując jego filozofię widzimy, że uparcie odwołuje się do jakiejś bliżej nieokreślonej siły wyższej. W nazistowskich kręgach szerzył się też okultyzm i neopogaństwo, czyli światopogląd jak najbardziej magiczny, a nie materialistyczny. Z całą pewnością Hitlera nie można postrzegać jako wojującego ateistę.         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz