Podobno lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć. Bo z
głupim w ogóle lepiej nie mieć nic wspólnego. Głupiec może być tak głupi, że
będzie komplikował życie innym, nawet jeśli zaszkodzi to jemu samemu. To siła
głupców. W swojej głupocie potrafią być nieobliczalni. Z czystej głupoty mogą
spierdolić każdy dobry układ. Nie próbuj ich nigdy do niczego przekonywać.
Prędzej Cię wyśmieją, niż się nad czymś zastanowią. Patol najlepiej dogada się
z patolem, dlatego patologia trzyma się razem. Z doświadczenia wiem, że próby
ucywilizowania patoli na ogół kończą się chamieniem tych którzy je podejmują.
Głupcy są pewniejsi siebie, bo nie mają wątpliwości. Widzą tylko to, co mają
przed oczami.
Kto zadaje się z głupcem jest jeszcze większym głupcem od
niego. Kiedy zadawałem się z palantami byłem palantem. Kiedy zadawałem się z
idiotkami byłem idiotą. Kiedy zadawałem się ze złymi ludźmi postępowałem źle.
Kiedy zadajesz się z nieodpowiednimi osobami i tak pozostajesz samotny, bo nic
Ci nie mogą dać. A czasem nawet mogą coś zabrać. Sam przyznasz, że głupio jest
tak dawać się nabierać. Niekiedy jednak głupcy wydają się w swojej głupocie
bardziej autentyczni od tych którzy pozują na mędrców. Porządni obywatele
zbytnio koncentrują się na formach. Dręczy ich obsesja „układania” sobie życia.
Ciągle muszą coś udowadniać. Przez to czasami wydaje mi się, że nigdzie nie
pasuję.
Zastanawiałem się czy każdy człowiek samotny jest winien
swojej samotności. Nieraz wydawało misię, że jeśli ktoś ma rzeczywiście wiele
do zaoferowania, to przecież kogoś powinno to zainteresować. Bo przecież musi
mieć komuś coś do zaoferowania, a nie tylko sobie. Oferta która nikogo nie
interesuje, to żadna oferta. Niemniej analizując historię widzimy, że alienacji
ulegały często jednostki wybitne otoczone przez ciemne masy. Często nie dane im
było spotykać równych sobie. W kontekście psychologii mówimy o „przekleństwie
wiedzy”, rozumianym jako trudności w komunikowaniu się, wynikającym z
założenia, że pewne fakty są dla wszystkich oczywiste, choć wcale tak nie jest.
Gdybym na przykład miał obcować z wybitnymi specjalistami od wulkanologii,
medycyny tropikalnej czy rozwoju dorożkarstwa w osiemnastym wieku, zapewne
uznałbym ich za jakichś nawiedzonych dziwaków.
Silny indywidualizm pociąga za sobą swego rodzaju
ekscentryzm, i to niekoniecznie zbyt ekscytujący. Wszyscy jesteśmy w jakimś
stopniu indywidualistami, dlatego najbardziej lubimy ludzi podobnych do nas.
Gdy chcemy się komuś przypodobać, staramy się wykazać, że pasujemy do jego
modelu. Na przykład, że jesteśmy bardziej niegrzeczni czy ułożeni niż jest w
rzeczywistości. Jeśli czujemy się przy kimś dobrze, nie musimy o nic zabiegać i
możemy być sobą. Taka harmonia wytwarza wielką energię. Ta energia to najlepsze
co od kogoś możesz dostać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz