Kiedy byłem mały wierzyłem w Boga, który siedzi na chmurze i
patrzy czy jestem porządnym katolikiem. Wierzyłem, bo mi to powtarzano przy
każdej okazji. Kiedy jednak zacząłem się nad tym zastanawiać, zrozumiałem, że
argumenty przemawiające za taką teorią są bardzo śmieszne. Najśmieszniejsze
jest zaś to, że nie da się ich obalić. Powątpiewanie, czyli sceptycyzm jakim
zazwyczaj przejawia się krytyczne myślenie, jest w tym wypadku „grzechem”.
Błogosławieni są bowiem ci, którzy nie widzieli a uwierzyli. Jeśli zaś wątpisz
w baśnie o duchowym zapłodnieniu, chodzeniu po wodzie i aniołach-stróżach, to
znak, że ulegasz podszeptom szatana. Musisz więc jak najprędzej się wychłostać,
zmówić różaniec i błagać o przebaczenie.
Zaprzeczanie tej logice traktowane jest jak wypieranie się
freudowskich bredni. Im bardziej się wypierasz, tym (w myśl doktryny) masz
mniej racji. To oczywiście nonsens. Równie dobrze można by przyjąć założenie,
że każdy kto mnie nie lubi jest popierdolony. Każda religia opiera się na
dogmatach, a te z założenia nie podlegają dyskusji. To psychologiczna pułapka,
która każe szarym masom przez całe życie mechanicznie odtwarzać pozbawione
znaczenia rytuały, bez żadnej głębszej refleksji nad istotą egzystencji.
Zdaniem niektórych osobowy stwórca musi istnieć, gdyż coś nie mogło powstać z
niczego. Wszechświat nie wyskoczył jednak jak królik z kapelusza. Wielki Wybuch
był tylko przekształceniem jego formy.
Nie jestem ideałem, ale nie jestem też grzesznikiem.
Grzeszników nie ma, gdyż nie ma też grzechów. Jakimkolwiek ocenom moralnym
podlegamy, nigdy nie grzeszymy. Nie obrażamy bowiem niczyjego majestatu. Sami
jesteśmy częścią wszechświata, a on rządzi się swoimi prawami. Nie ukaże nas
nawet za najpodlejsze występki, o ile nie uczyni tego społeczeństwo. Nawet najsympatyczniejszym
z nas może natomiast przydarzyć się wszelkie nieszczęście. Los jest głuchy,
więc daremnie go wzywać. Każdy z nas, jako cząstka rozgrywającej się
rzeczywistości ostatecznej, jest emanacją Boga. Sokrates mówił, że bogów nie ma
i dlatego skazano go na śmierć. A kiedy Jezus powiedział, że jest synem bożym,
również uznano to za bluźnierstwo. Ja jestem Bogiem. Bogowie muszą być szaleni.
Życie jest święte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz