Łączna liczba wyświetleń

sobota, 10 września 2016

HISTERIA

Mówią, że nieważne czy dobrze czy źle, ale ważne żeby o Tobie mówili. Stąd też wielu celebrytów, artystów i polityków tak chętnie ucieka się do skandalów i prowokacji. Lepiej budzić odrazę niż obojętność. Niezauważony nie istniejesz. Jesteś powietrzem. Twórcy promując swoje dzieła sami chętnie podkreślają ich kontrowersyjność. Reklamując swoje działa jako „kontrowersyjne”, pozbawiają jednak tego przymiotnika mocy. Gdy słyszę o kontrowersyjnej książce czy filmie, myślę na ogół, że znowu ktoś chce zostać skrytykowany. Rzekome kontrowersje oznaczałyby, że temat jest gorący, budzi szeroką dyskusję i wielkie emocje. Oczywiście niekiedy prowokacja może zmuszać do myślenia. Lecz w postmodernistycznej rzeczywistości bunt staje się często groteskowy, a niepoprawność bywa w dobrym tonie. Skomercjonalizowane skrajności mogą więc otwarcie opluwać się jadem, gromadząc wokół siebie przygłupów widzących w tym walkę dobra ze złem.


Pozytywne jest w tym przynajmniej to, że ludzie krytykują się wzajemnie, zamiast do siebie strzelać, czy napierdalać się bejsbolami. Ateiści mogą więc naśmiewać się z wiary, prawica z lewicą wyzywać się od faszystów i bolszewików, dresy rapować o policyjnych represjach, a ekshibicjoniści trzepać kapucyna przed kamerkami. Nie znaczy to, że przemoc nie istnieje. Mimo tego w tym miejscu i czasie żyjemy w najbezpieczniejszych dotychczasowych okolicznościach, tyle że jednocześnie jesteśmy najlepiej poinformowani. Wydaje się więc, że „kiedyś tego nie było”. Statystyki przestępczości choćby za czasów PRL były wręcz zatrważające, tyle że je tuszowano i ludzie czuli się bezpieczniej. Nie słuchajcie farmazonów podstarzałych moralistów, którzy nawet nie potrafili zaznajomić się z tymi faktami. Nie potrzeba było brutalnych gier komputerowych, pornografii czy narkotyków, żeby wyhodować morderców i dewiantów.

Co prawda społeczeństwo informacyjne wrze od hejtu, ale oddanie motłochowi tak szerokiej palety środków wyrazu musiało się tak skończyć. Na szczęście, pomijając jakichś ekstremistów, hejterzy taplają się we własnych szambach, niezbyt zwracając na siebie uwagę. Mało kto próbuje ogarniać prawdę kompilując różnorodne źródła. Koniec końców jednym zależy przede wszystkim żeby powiedzieć swoje, a drugim żeby się w tym utwierdzić. Ponieważ antagoniści tak naprawdę nie zwracają na siebie wzajemnie większej uwagi, żyjemy w świecie, gdzie możemy nawzajem się oczerniać zamiast napierdalać. Niekiedy nawet jesteśmy jeszcze w stanie mówić sobie „dzień dobry” czy podawać ręce. Doświadczone gwiazdy nie czytają komentarzy na swój temat, wiedzą bowiem, że w ten sposób można sobie tylko pogorszyć samopoczucie. Wolność wypowiedzi ujawnia tylko banalną prawdę, że nie każdy nas lubi, a zatem im bardziej jesteśmy znani, tym bardziej nielubiani. W ten czy inny sposób wszyscy staramy się zwracać na siebie uwagę. Dlatego robimy całe to zamieszanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz