To że Macierewicz został ministrem obrony narodowej już samo
w sobie stanowi kuriozum. Ale to że będzie rozpowszechniał własną wersję
historii, a przede wszystkim wydarzeń smoleńskich, było jak najbardziej do
przewidzenia. Niespecjalnie dziwi mnie zatem fakt, iż osobnik ów zamierzał
zmusić powstańczą tłuszczę do wysłuchania apelu smoleńskiego.
Można oczywiście się na to oburzać, ale jak przystało na
przedstawiciela partyjnego betonu Antek jest niezłomny w głoszeniu patriotycznego posłania. Przy każdej okazji szerzyć będzie więc polityczną
religię w której ofiarom brzozy przyznano już status „poległych”, czyli
męczenników. Bądź co bądź zarówno powstanie warszawskie jak i lot we mgle były
głupotami, lecz wściekłość powstańców była bardziej zrozumiała niż wyścig do
Smoleńska. No chyba, że wykażemy się jakąś polityczną empatią. Rozumując w ten
sposób zrozumieć musielibyśmy jednak zawsze każdego – na przykład to
zrozumiałe, że naród chce pieniędzy i tak dalej.
Macierewicz może uczyć powstańców patriotyzmu ponieważ nasz
mądry naród zdecydował, że państwem rządzić będą mohery z Kaczodupem na czele.
A to wszystko za 500 zł na dziecię, wcześniejsze emerytury i takie tam
duperele. Nieważne do czego nas to doprowadzi, podobnie jak nieważne ile się
straci zaciągając chwilówkę. Zyski ptasiego gangu są natomiast jak najbardziej
wymierne. I nie chodzi tylko o to, ile jeden z drugim zdążą się nachapać.
W rękach kaczej bandy znalazły się bowiem dobre narzędzia do
prania mózgów i rozsiewania myślowych wirusów. Możliwe będzie więc choćby
wmówienie mniej sprawnym intelektualnie ludziom, że to Kaczyński kierował
Solidarnością. Naród wybrał sobie takich polityków na jakich zasługuje,
najwidoczniej więc nie zasługuje na więcej. Osobiście nie mam co do polityki
większych złudzeń – żaden z graczy nie będzie pewnie zbytnio przejmował się
moim interesem. Lecz Prawo i Sprawiedliwość jest mi szczególnie obce
ideologicznie, bo szczególnie obraża moją inteligencję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz