Ostatnio w modzie są różne zamachy. Na przykład bierzesz
spluwę i idziesz do centrum handlowego, albo wjeżdżasz ciężarówką w tłum na
promenadzie. Może powinienem też zrobić coś takiego, żeby zwrócić na siebie
uwagę. Tyle że uderzałbym bardziej punktowo, żeby uniknąć niewinnych ofiar.
Nafaszerowałbym parę wrednych kreatur ołowiem. Dzięki temu świat stałby się
lepszy, a o mnie mówiono by przez tydzień w telewizji. Niestety w takich
przypadkach trudno uniknąć odsiadki, więc raczej sobie daruję. Nie myślcie tylko,
że jestem świrem – podobno większość ludzi myślała o zgładzeniu swoich wrogów.
Badania wskazują, że fantazjowała o tym większość kobiet i mężczyzn. A to
oznacza, że w każdym z nas istnieje potencjalny zabójca.
Demon ten może się wyzwolić w określonych warunkach, na
przykład podczas wojny. Wtedy często poczciwi ludzie zamieniają się w bestie.
Niemniej jest to kwestia nie tylko socjologiczna, ale też
osobniczo-psychologiczna. W zbiorowej świadomości szerzyć się mogą różne
niebezpieczne idee (takie jak dżihad), jednak aktu terroru dokonuje obecnie
najczęściej nie zorganizowana komórka lecz „samotny wilk”. Jest to z reguły
ktoś nieprzystosowany społecznie lub nie radzący sobie z osobistymi problemami,
pragnący wyrównać rachunki z niesprawiedliwym światem. Mści się więc za własne
braki, a także doznane poniżenia (każdy kto zna trochę życie wie, że nietrudno
jest dzisiaj być poniżonym nawet w Polsce przez Polaków), przy pomocy chorej
ideologii nadając mistyczny sens morderczej przemocy.
W Stanach Zjednoczonych cyklicznie dochodzi do szkolnych
egzekucji dokonywanych przez odrzucanych i wyśmiewanych nastolatków. Nie chcę
przez to powiedzieć, że jest to dobry sposób rozwiązywania problemów. Chcę
tylko pokazać, że ktoś kto zabija na ogół działa pod wpływem silnych emocji.
Żeby zabić trzeba nienawidzić. No chyba, że mamy do czynienia z zabójstwem
instrumentalnym w celu osiągnięcia zamierzonych korzyści. Korzyści o wymiarze
religijnym są natomiast w zasadzie czysto psychologiczne. W tym wypadku
dochodzi do tego jeszcze chęć ukarania niewiernych za ten konsumpcyjny raj na
ziemi. Historycznie patrząc zapóźnienia cywilizacyjne zawsze nadrabiano dumą z
„wartości duchowych”. Kiedy pocieszać się już możesz tylko przez fakty
subiektywne, wyrosnąć muszą z tego jakieś puste fantasmagorie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz