Ludzie interpretują rzeczywistość tak jak chcą. Tym bardziej
słowa które rzeczywistość jedynie opisują. Religia Mahometa może być religią
pokoju lub religią wojny. Religia Jezusa także. Słowa papieża nie będą więc dla
nikogo wskazówkami. Wszystkie strony sporu politycznego w Polsce zinterpretują
je po swojemu. Dla liberałów jego słowa będą wezwaniem do mentalnego
postępu, a dla konserwatystów do trwania na straży niezmiennych wartości. Dla
krytyków zaś będzie zbyt liberalny lub zbyt konserwatywny. Z tego powodu
młodzieżowy piknik z Franciszkiem przypomina raczej imprezę rozrywkową. Nie
przyczyni się do zaprowadzenia pokoju na świecie. Bóg jak LSD katolickich
hipisów może jedynie roztaczać przed nimi wizje, tak naprawdę zaczerpnięte z
ich umysłów. Wiem, że we wspólnocie można poczuć się lepiej. Może więc dobrze,
że ludzie poczują się lepiej. Mój rozum nie pozwala mi jednak dać się ponieść
temu uniesieniu.
Prawda niekiedy może być bolesna. Dlatego niechętnie
pozbywamy się złudzeń. Wielkie złudzenie ludzkości musi więc trwać, tak jak
trwają nasze indywidualne złudzenia. Nie chcemy się czuć źle, więc nie chcemy
wiedzieć prawdy. Nieudacznicy nie chcą wiedzieć, że są nieudacznikami.
Przygłupy nie chcą wiedzieć, że są przygłupami. Brzydale nie chcą wiedzieć, że
są brzydalami. Egoiści że są egoistami, a hipokryci, że są hipokrytami. Żyjemy
więc tak jakby nasze złudzenia były prawdą. A raczej udajemy, że tak żyjemy.
Jest bowiem coś ponad nami – nasze wyobrażenie o tym jak to wszystko powinno
wyglądać. Kapłani powinni być święci, kobiety kobiece, mężczyźni męscy, a
dzieci niewinne. Gdzieś w naszej wyobraźni istnieje obszar gdzie wszystko już
będzie w porządku i na odpowiednim miejscu. Pomimo usytuowania gdzieś poza
terytorium kosmicznym zwyczajowo ten mityczny azyl nadal nazywa się niebem.
Niebo ma być czymś najlepszym co nam się może przydarzyć.
Czymś najgorszym zaś piekło. Ale zło nie jest tak jednoznaczne, jakby się tego
można spodziewać. Z pewnością nie można bagatelizować tu roli czynników
biologicznych, psychologicznych i społecznych, nie ma więc jednej miary zła. Co
nie znaczy, że każde zło można usprawiedliwić. Sędzia Ostateczny posługiwać by
się musiał jakimś niezmiernie skomplikowanym algorytmem, żeby uwzględnić
wszystkie okoliczności. Ale co to dla Boga. Jako wolnym duchom nie chciałoby się
nam co prawda jeść, pić, spółkować czy trzepać kapucyna, walczyć o dobra
materialne, ani o niczym dyskutować (nie byłoby o czym), dlatego nasze ciała
zostaną wskrzeszone i będziemy żyli długo i szczęśliwie. Tyle że we Wielkiej
Komunie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz